Jesteśmy coraz bardziej leniwi, a w konsekwencji grubsi jako społeczeństwo i ludzkość w sensie globalnym. Dorobiliśmy się w zachodniej kulturze stanu, w którym wszystko dostajemy gotowe, na tacy. Gotowe jedzenie, kino w domu, dostawa zakupów wszelkiego rodzaju pod nos. Nasza aktywność fizyczna ogranicza się do zagrania na Playstation. Nic zatem dziwnego, że tyjemy, a przemysł farmaceutyczno-magiczny zarabia na produkcji kolejnych cudownych środków odchudzających.
Jarosław Gibas, autor kolejnego poradnika zachęcającego do zrzucenia wagi, był typowym tłuściochem, o czym sam pisze z właściwym sobie poczuciem humoru. W książce próżno szukać super-diet i ekstra-środków do odchudzania. Autor nie będzie namawiał na mordercze akcje na siłowniach, nie będzie trzeba biegać w maratonach i jeść wyłącznie marchewki. To, co proponuje, to metoda Kaizen, czyli system tak zwanych małych kroczków. Autor pisze nie rób niczego na siłę, bo tak czy siak nie przyniesie to żadnego efektu. Zacznij coś robić bez wysiłku, krok po kroczku, tak by każdego dnia coś małego zmienić. Tylko wówczas może to przynieść trwały efekt. Co to oznacza? Ano przede wszystkim jedno: zapomnij o dietach - do końca życia przestajesz się nimi katować. Koniec i kropka. Lżej ci?
No tak, fajnie, ważę sto kilo i mam zapomnieć o dietach? Co to ma wspólnego z odchudzaniem? Ano ma. Bo, jak podkreśla Jarosław Gibas, życia nie da się zmienić z dnia na dzień, organizm trzeba przyzwyczajać do nowości po trochu, nie gwałtownie, bo zacznie się buntować. Jeśli słodzisz dwie łyżeczki, zacznij słodzić półtorej. Nawet nie zauważysz różnicy. Potem wystarczy Ci tylko jedna, aż w końcu nie będziesz słodzić wcale. I tak można ze wszystkim: papierosami, alkoholem, tłustym jedzeniem. Wybierz się na krótki spacer. Kolejnego dnia na dłuższy, za jakiś czas przebiegnij kilka metrów. Nic Ci się nie stało? Nie spociłeś się? Żyjesz nadal? Spróbuj czegoś więcej. Byle wciąż sprawiało Ci to przyjemność i było ciekawe. Nie katuj się, nie zadawaj sobie bólu, nie zalewaj się potem. Nikt tego nie lubi na dłuższą metę.
Książka nie jest typowym poradnikiem. To raczej szczere wyznanie osoby, która ma problemy z nadwagą, która próbowała przez wiele lat wszystkiego, by się jej pozbyć, aż wreszcie zaczęła trzeźwo myśleć i bardziej racjonalnie podchodzić do siebie i swojego ciała. Autor nie twierdzi, że pulchnego ciała nigdy za wiele, nie wmawia nam, byśmy pokochali siebie z tłustym brzuchem i zadyszką. Pokazuje, jakie choroby grożą otyłym, jakie problemy mogą się pojawiać w życiu osobistym i społecznym. Nic przyjemnego. A przecież sami sobie jesteśmy winni, obżerając się byle czym. Większe porcje w restauracjach, słodkie gazowane napoje, wszechobecne reklamy, nakłaniające do spożywania niezdrowych rzeczy. Wszystko to tylko napędza przemysł - naszym kosztem przecież. Czas z tym skończyć, zacząć żyć w zgodzie ze sobą, a nie z tym, co nakazują w reklamach. Kaizen jest pewnego rodzaju oporem wobec konsumpcyjnej kultury. Małymi kroczkami jesteśmy w stanie osiągnąć wiele. Przede wszystkim zaś możemy zmienić swoje życie na lepsze, godniejsze, bo zdrowsze i szczuplejsze. Nie trzeba radykalnie zmieniać stylu życia, tylko stopniowo go wzbogacać o ruch i zdrowsze jedzenie.
Autor dokładnie i konsekwentnie przewartościowuje wszystkie mity na temat odchudzania, każąc nam kierować się raczej zdrowym rozsądkiem, a nie poradami zamorskich guru. Każdy jest inny, posiada inne przyzwyczajenia, systemy wartości, obyczaje. Nie można ich radykalnie zmienić z dnia na dzień, by schudnąć. Po wyczerpującej diecie efekt może być szybki, ale potem i tak wracamy do starych nawyków. Bo skoro już się udało… A chodzi przecież o trwałą zmianę w życiu, a nie o chwilowy sukces.
„Salve Theatrum” to druga po „Gniazdach aniołów” powieść Jarosława Gibasa; ukazała się w 1997 r. nakładem krakowskiego...
Motocyklizm oznacza nie tylko motocyklową pasję czy styl życia. To przede wszystkim sposób widzenia świata. Indywidualny, daleki od sztampy...