Moja klątwa, moje skarby
Tak wyraża się altruizm Baśki, jednej z czwórki obdarzonych supermocami bohaterów drużyny Ka-BaRa-Ka. Basia po prostu, bardzo, ale to bardzo pragnie pieniędzy. Dużych pieniędzy i... krasnoludków, które sprzątałyby jej pokój (w fajnych ubrankach i jeżdżących na rowerkach). To właśnie sprawia, że na targu staroci w Kukułkowie próbuje sprzedawać graty, odpadki i barachło. Talentu menadżera d/s sprzedaży jej nie brakuje, ale wyniki obrotów i tak mieszczą się w dolnych granicach stanów niskich. Jedyną korzyścią z zamieszania ze sprzedażą rzeczy prawie nikomu niepotrzebnych jest odkrycie wśród nich dziwnej lampy. Widniejąca na opakowaniu karteczka z napisem Uwaga niebezpieczeństwo! Nie otwierać! przynosi, oczywiście, skutek wprost przeciwny. Lampa jednak, mimo pocierania, opukiwania, nie wydaje się ani cenna, ani cudowna, choć zdaniem opiekuna szalonej czwórki - profesora Poczt-Gołębiewskiego - jest w niej zaklęty duch. I to prawdopodobnie sprawia, że Baśka, zdeterminowana w wywołaniu ducha spełniającego co najmniej trzy życzenia, naciska przypadkowo przycisk na lampie i... znika. Ślady prowadzą do Werony. Werona... Cóż, z czymś to miasto się kojarzy. Z fabryką traktorów? Nie. Ze słynnym czwartoligowym klubem piłkarskim? Też nie. Jasne, z Włochami - i to nie tymi podwarszawskimi. Z Romeo i Julią, rozsławionymi dzięki Wilusiowi Trzęsidzidzie. Basi trzeba pomóc. A zatem - kierunek: Werona. Kacper, Karolina i Rafael wskakują do wyjątkowo sprytnej kuli i startują. Przygody czekają, a czasu nie mają wiele. Nie wiedzą tylko, że czekają ich przygody z romantyczną historią w tle, duchami, oraz tajemniczymi mężczyznami, śledzącymi uważnie każdy ruch nastolatków.
Romeo z rupieciarni to kolejny - po Skarbie Czarnej Mumii - tom cyklu Zwariowana czwórka na tropie. To nadal szalone przygody w mocno fantastycznym sosie, okraszone równie szalonym humorem. To forma pastiszu przygód rozmaitych superbohaterów, takich jak Indiana Jones na przykład. To świetne połączenie tekstu i rysunków o charakterze komiksowym. Zwariowane przygody zwariowanej czwórki trudno brać na poważnie. Jest to rozrywka lekka, szybka i przyjemna, wywołująca co rusz uśmiech na twarzy. Narratorem jest Kacper, który jednakże nie kryje, że bycie superbohaterem to bardziej jego wielkie marzenie niż coś na wyciągnięcie ręki. Członkowie Ka-BaRa-Ki idą do przodu nie tyle dzięki umiejętnościom, co dzięki przypadkom i serii niekończących się szczęśliwych zbiegów okoliczności. Karolina śni na jawie, przysypia; Baśka marzy o fortunie lub płacze, Rafael panicznie boi się ryzyka i tworzy wynalazki, dla których trudno znaleźć sensowne zastosowanie (i, co jest niezbyt zabawne, puszcza bąki). Kacper jest wypychany do przodu, kiedy trzeba zaryzykować - to lider, który nie chce, ale musi. A jednak działają, jakby wbrew chęciom, sobie, prawom fizyki. Bohaterowie są sympatyczni, wydarzenia - nierealne, akcja - szybka jak pociąg ekspresowy, humor - ironiczny, ale nie złośliwy. Młodemu czytelnikowi, lubiącemu zabawne historie z domieszką szaleństwa, ta lektura z pewnością przypadnie do gustu.
Gdzieś w okolicach Gizy, wśród zdradliwych piasków sięgających kolan (a czasami nawet szyi), węży i skorpionów przepadła bez wieści Indiana Joanna. Czego...