Trudny żywot uchodźcy
Pija Lindenbaum, autorka i ilustratorka książek dla dzieci, znana między innymi z takich pozycji jak Nusia i wilki czy Doris ma dość, znowu zaskakuje wyborem trudnego tematu, który analizuje w przystępny sposób. Autorka doskonale zna dziecięcy świat i wie, jak przemówić do kilkulatka w dostosowanych do jego możliwości poznawczych słowach. Dzięki temu dzieci intuicyjnie czerpią z tekstu wiedzę, a jednocześnie potrafią dobrze się bawić przy lekturze.
Tym razem Pija Lindenbaum poruszyła niezwykle trudny i delikatny temat emigracji. Uczyniła to jednak w sposób subtelny, posługując się symbolami i odniesieniami. Obsadziła w głównych rolach zabawne pieski: to Ulisa, Ludek, Katka i mały szczeniak, niezbyt rasowe kundelki, które cierpią głód i biedę. W końcu decydują się uciec ze swojego domu i poszukać innego miejsca do życia. Wsiadają do małej łódki i udają się w mrożącą krew w żyłach podróż. Płyną tak długo, że niemal umierają z głodu. Gdy przybijają do brzegu nowego kraju, spotykają trzy pudle. Nie jest to jednak spotkanie, na które liczyły ledwo żywe pieski. Wśród miłych pudli znajduje się bowiem jeden, który okazuje się nieprzyjazny, i to właśnie on w głównej mierze wpływa na pozostałe. Pudle zazdrośnie strzegą więc swych zapasów przed obcymi i nie chcą wpuścić ich do swego domu.
Treść książki wypełniona jest zarazem poważnymi refleksjami i lekkim humorem, zabawnymi sytuacjami i dramatycznymi wydarzeniami. Autorka doskonale gra na emocjach, pobudzając je od samego początku opowieścią o dojrzewaniu do bardzo trudnej decyzji - opuszczenia własnego domu. Niebezpieczna podróż piesków, wypełniona wieloma mrożącymi krew w żyłach wydarzeniami, to moment kulminacyjny, który budzi chyba największe emocje zarówno u dzieci, jak i dorosłych. A kiedy młody czytelnik myśli, że właśnie skończył się najgorszy etap podróży, że pieski w końcu znajdą nowy dom i będą szczęśliwe - emocje wcale nie opadają.
Książka Pudle i frytki oprócz warstwy treściowej ma też niezwykle dopracowaną warstwę graficzną. Na pierwszy rzut oka można rozpoznać charakterystyczny styl Lindenbaum. Autorka doskonale operuje szczegółami i kolorami, potrafi nadać scenie dynamizmu i dramatyzmu odpowiednim kadrowaniem. Dzięki temu dziecko jest w stanie jeszcze lepiej wczuć się w sytuację piesków szukających nowego domu.
Pija Lindenbaum nie ocenia, nie moralizuje, pokazuje po prostu pewne wydarzenia ze współczesnego świata, przeniesione do bajkowego uniwersum kundli i pudli. Podaje przy tym bardzo prostą receptę na happy end: pójście za głosem serca i otwarcie się na drugiego psa (człowieka) może przynieść więcej pożytku niż strach przed ewentualnymi konsekwencjami zadawania się z „innymi”. Lektura Pudli i frytek może być świetnym wstępem do rozmowy o poważnych problemach i pomóc dziecku zrozumieć, kim są uchodźcy. To także dobra lektura dla wielu dorosłych, która - być może - pozwoli im spojrzeć na ten problem z zupełnie innej strony.
Sonia ma nową przyjaciółkę, Celestynę. Celestyna mieszka w innym domu i Sonia idzie dziś do niej w odwiedziny. Będzie tam spała! Obie bardzo się na to...
Doris nie chce iść na przyjęcie, zwłaszcza jeśli nie wolno jej włożyć marynarskiego stroju. Poza tym nie skończyła jeszcze budować dróg w piaskownicy....