Sosnowiec jako stosunkowo młode, bo nieco ponad stuletnie miasto nie ma zbyt ciekawej historii. Tak się przynajmniej mogło wydawać do momentu pojawienia się na rynku powieści Korzeniec. Nie było wcześniej po prostu książki, która by ową historię przybliżała w sposób interesujący.
Miasto powstało dzięki… rozbiorom. Właśnie tutaj zbiegały się granice trzech mocarstw. Zaistniała także potrzeba sprawnej komunikacji, wybudowano więc kolej Warszawsko-Wiedeńską, taką dziewiętnastowieczną super-autostradę. Skoro była potrójna granica, musiała też być kontrola celna. Przy niej zaczął kwitnąć handel i - oczywiście - przemyt. Ale nie narkotyków. O nie, w Sosnowcu wszystko jest inaczej niż wszędzie. Tu kwitł przemyt świńskiego mięsa. O tym opowiada między innymi pierwsza powieść profesora Zbigniewa Białasa.
Druga, zatytułowana równie tajemniczo - Puder i pył - opowiada o czasach po pierwszej wojnie światowej. Sprawa zabójstwa Alojzego Korzeńca ucichła, przytłoczona znacznie ważniejszym tematem - zabiciem Arcyksięcia Ferdynanda. Co było potem - wiadomo. Wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Jedno zdarzenie doprowadziło do wybuchu wojny, która ogarnęła cały świat. Kto wie, może i sosnowiecki Korzeniec miał w tym swój udział? W każdym razie jesienią 1914 nikt już o zmarłym nie pamiętał (za wyjątkiem wdowy po nim i redaktorze Monsiorskim, który postawił sobie za punkt honoru rozwiązanie zagadki jego śmierci). Zbigniew Białas gładko pomija okres wojny, umieszczając "detektywa" w obozie jenieckim. Siłą rzeczy, jest on "unieruchomiony", ale do sprawy wróci już po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. W podręcznikach do historii czytamy o tym wydarzeniu po prostu, że kraj nasz odzyskał niepodległość, nastąpiła euforia i radość. No tak, ale co teraz? Przez 123 lata nie było tu państwa polskiego, polskich władz, szkół, polskiego zarządzania. Były za to rosyjskie urzędy, niemieccy przemysłowcy, żydowscy kupcy, austriaccy żołnierze… Jak zauważa jeden z bohaterów - podporucznik Dąmbski: boję się, że sami nie wiemy, czego chcemy, tak się zachłystujemy dzisiejszą sytuacją. Tymczasem gdzie jest ten nasz kraj? Gdzie są jego granice? Czy istnieją traktaty, które regulują, gdzie się Polska będzie zaczynać, a gdzie kończyć? Teraz trzeba tworzyć wszystko od zera. Ale jak? Kto ma się tym zająć?
Zaczynają się problemy. Z jednej strony - zagrożenie "czerwoną zarazą". Od środka poznaje ją jedna z bohaterek, panna Izabela, która wraca z samego jądra rewolucji. Z drugiej strony - otaczający geograficznie Sosnowiec Ślązacy. Wszyscy zastanawiają się, za kim się opowiedzą: zostaną w Niemczech, czy przyłączą się do Polski. Są i Żydzi. Pamiętajmy, że w sąsiednim Będzinie stanowią oni większość mieszkańców. Muszą też mieć coś do powiedzenia. I mają. Białas pokazuje ich rozwarstwienie, podział na dziesiątki różnych ugrupowań, z których każde ma własne wyobrażenie o przyszłości narodu żydowskiego. Gorzko brzmią też słowa jednego z ulicznych dyskutantów: kto jak kto, ale Niemiec Żydowi krzywdy nie uczyni. Gorzko - z perspektywy czytelników współczesnych.
Autor daje nam również nieco "oddechu" od spraw politycznych. Z Sosnowca pochodzi kilku sławnych ludzi, którymi miasto lubi się szczycić. Wśród nich jest, oczywiście, Jan Kiepura, który w tej powieści odgrywa większą rolę niż w Korzeńcu. Jest już starszy, wie, czego chce, a przy tym jest kreowany na młodego polskiego bohatera o gorącym sercu, który ma marzenia, ale potrafi też bez mrugnięcia okiem poświęcić się dla ojczyzny. Takich bohaterów Polska potrzebuje. Młody Janek zajmuje się rozbrajaniem Niemców, pomaga ojcu w piekarni, a przede wszystkim - śpiewa. Takim przecież chcemy go znać.
Drugą sławą sosnowiecką jest Pola Negri, hollywoodzka gwiazda, która zakochuje się w naszym podporuczniku. Cudowna, romantyczna historia, niczym z filmów. Ona - sławna, on - hrabia. Oboje młodzi i piękni. A jednak Autor unika uczynienia z tej pary posągowych, mało prawdziwych kochanków. Pokazuje ich jako ludzi z wszystkimi ich wadami i słabościami. Nie jest tak idealnie, jak by się mogło wydawać.
Autorowi znakomicie udało się wyłuskać z historii miasta to, co naprawdę może być interesujące, a czego mieszkańcy nie zauważają na co dzień. Dotyczy to choćby malowideł w Katedrze Wniebowzięcia NMP. Czy ktoś jeszcze zwraca na nie uwagę? A tymczasem okazuje się, że odegrają one ważną rolę w tej historii. Artyści także mieli swój wyraźny wpływ na historię miasta. Sosnowiec to nie tylko kopalnie i huty oraz tęsknota za dawną włókniarską świetnością rodziny Schönów. To także: śmiech, rozpacz, błazenada, puder i pył, sens i bezsens, znikomość istnienia. Sosnowiec tworzyli także artyści. Choć tradycyjnie niedoceniani (o czym świadczy choćby rozebranie drewnianego Teatru Letniego na opał), to jednak uparcie w Sosnowcu tworzący, czasem w sposób efekciarski, czasem - szczery i prawdziwy. Z jednej strony pył z zakładów przemysłowych, a z drugiej - puder sypiący się na twarze aktorów.
Koszmar życia w getcie, pierwsza miłość, wywózka do Auschwitz. Skromny rozmiarami dziennik Rutki ujawniony sześćdziesiąt lat po wojnie był sensacją...
Preriowe kotlety i zakonnica w kaloryferze; obiad pod domem Tomka Sawyera i złote umywalki Elvisa; Nowy Jork Klasztorny i Płaska Nebraska; ucieczka przed...