Wydawnictwo Egmont daje nam do ręki komiks niezwykły i to pod wieloma względami. Przede wszystkim samo jego wydanie to niesamowita gratka dla kolekcjonerów, a w szczególności dla wielbicieli twórczości Neila Gaimana. Oprócz informacji biograficznych o autorze znajdziemy tu naprawdę obszerny wywiad z nim samym. Dodatkowo wydawcy zamieścili wywiad z przyjaciółką Neila Gaimana, Tori Amos. Opowiada ona jak poznała Neila i jak rozwijała się ich znajomość. Przy okazji zdradza kilka ciekawostek na temat niego samego i jego twórczości (wiedzieliście, że jedna z bohaterek Sandmana, jego młodsza siostra Maligna była wzorowana właśnie na Tori Amos? Tego typu smaczków znajdziemy w komiksie wiele). Oprócz wywiadów, szkicownika i wielu innych dodatków znalazło się jeszcze miejsce na przypomnienie historii powstania serii Przedwiecznych, którą pierwotnie stworzył Jack Kirby w drugiej połowie lat 70-tych.
Do narysowania komiksu pchnęło go zafascynowanie m.in. teoriami Ericha von Danikena. Stąd też w komiksie pojawia się koncepcja stworzenia człowieka przez odległą i przewyższającą nas cywilizację a tytułowi przedwieczni to swego rodzaju byty doskonałe, które miały sprawować nad ziemią pieczę. Ponieważ pomysł jak i rozmiary jego koncepcji wykraczały daleko poza świat Marvela, Kirby przez całe lata bronił się przed wtłoczeniem Przedwiecznych w jego uniwersum. Co prawda sporadycznie pojawiali się marvelowscy bohaterowie jednak zawsze w finale okazywało się, że nie były to prawdziwe postacie (robot Hulk, czy przemieniony chwilowo człowiek w Thinga) Zbiór wydany przez Egmont zawiera siedem oryginalnych zeszytów, które ukazały się w Stanach. Ich dobrym podsumowaniem są ostatnie słowa siódmej części - „to początek”…
Te pierwsze zeszyty są doskonałym wprowadzeniem w świat Przedwiecznych. Wyjaśniona zostaje ich geneza, wprowadzeni zostajemy w ich uniwersum i w doskonale, moim zdaniem, skonstruowaną genezą naszego świata. Komiks jest pełen szczególików, których dopracowanie powoduje, że świetnie się go czyta i od razu łapie jego klimat (specjalna czcionka dla wypowiedzi w języku rosyjskim, czy faktura chmurek dla dewiantów). John Romita jr. rysuje bardzo klasycznie prowadząc czystą i przejrzystą kreskę. Doskonale kreśli postacie - twarze się nie powtarzają, ani nie są do siebie na tyle podobne, że można odnieść wrażenie, iż wszyscy bohaterowie to bracia i siostry – patrz „Kaznodzieja”, czy „Cygan”. Romita jr. całkiem nieźle radzi sobie z uwspółcześnieniem Przedwiecznych (dla porównania z tyłu komiksu, w dodatkach możemy zobaczyć oryginalne plansze z lat 70.), choć pojawiają się zgrzyty nie do przełknięcia – jak na przykład niektóre kostiumy przedwiecznych, które wyglądają jak wycięte z lat 70. Na szczęście te kiksy gubią się w dobrze skrojonej całości. Sam Gaiman jest genialnym komiksiarzem i jeżeli coś firmowane jest jego nazwiskiem to możemy się spodziewać, że będzie dobre i faktycznie tak jest i w tym przypadku.
Koncepcja Przedwiecznych jest ogromna, a Gaiman nadaje je dodatkowego rozmachu. W wizję stworzoną przez Kirby’ego wplata wiele wątków z, nazwijmy to, światowej mitologii. Znajdziemy tu wyjaśnienie, czym była zaginiona Atlantyda (a raczej sugestię, czym była, bo Gaiman tylko podsuwa nam pewne rozwiązania, zaznacza niektóre tropy, ale nic nie mówi w sposób oczywisty, zostawiając czytelnikowi miejsce na zastanowienie, zatrzymanie), dowiemy się, że przeróżni bogowie, których ludzkość czciła na przestrzeni dziejów to właśnie tytułowi Przedwieczni. No i rzecz jasna wątek od wieków pojawiający się w naszej kulturze – zbuntowany bóg, czy może jeden z przybyszów, złocisty (stąd już niedaleko do świetlistego, niosącego światło… Lucyfera).
Gaiman przy pomocy Przedwiecznych pokazuje śmieszność ludzi i ich małostkowość w obliczu istot, które żyją na ziemi od początków inteligentnego życia na planecie. Genialnie obrazuje to scena, w której Iron Man, próbuje wymusić na jednym z nieśmiertelnych opowiedzenie się po którejś ze stron (zarejestrowani i praworządni superbohaterowie versus ci niezbyt grzeczni i niepokorni), a on kwituje to stwierdzeniem – „widząc dzieci kłócące się o miejsce w piaskownicy, po której ze stron byś się opowiedział?”. I właśnie sposobność oglądania naszego zwariowanego świata oczami przedwiecznych, z ogromnym dystansem i doświadczeniem nabytym przez stulecia obecności na ziemi, nadaje komiksowi dodatkowej wymowy i powoduje, że przestaje on być tylko zwykłą historią z obrazkami. Gaiman prowadzi opowieść o Przedwiecznych według prawideł dobrze nakręconego serialu. Przy końcu serii wyjaśniają się prawie wszystkie zagadki, dokonuje się finalna akcja, ale jednocześnie otwierają się nowe wątki, pozostają wątpliwości i ze zniecierpliwieniem czekamy na ciąg dalszy. Tak samo jest w przypadku Przedwiecznych. Koniec komiksu jest jak preludium, które zamyka prezentację świata i wątki wstępne, ale jednocześnie otwiera przed nami opowieść w całej swojej szerokości.
LUCEK