POJMOWAĆ CUDZE POJMOWANIE
„Co się zmieniło w sztuce powieściowej w ciągu wieku XX? (...) I wreszcie: z jakim bagażem dokonań powieściopisarstwo światowe wieku XX wchodzi w wiek XXI?” Na pytania te stara się odpowiedzieć redaktor naczelny miesięcznika „Literatura na świecie” (1972 – 1993).
Książka stanowi zbiór erudycyjnych esejów na temat największych dokonań w światowej prozie przez ostatnie sto lat. Od Josepha Conrada przez Dos Passosa, prozę Becketta po Cervantesa „realizmu magicznego” i Szatańskie wersety Salmana Rushdiego. I nie jest to bynajmniej „sto lat samotności”, gdyż, jak się okazuje, pisarze nie tylko eksperymentowali z językiem, ale próbowali też wpływać na rzeczywistość społeczną. Sadkowski posługuje się niesamowitą ilością nazwisk i tytułów, bardziej lub mniej znanych utworów. Daje tym samym niezwykle bogaty i wielostronny obraz powieściopisarstwa kultury Zachodu. Nie jest to jednak wizja obiektywna. Nie można bowiem traktować tej książki jako bezstronnego źródła wiedzy na wzór np. zbioru Autorzy naszych lektur. Szkice o pisarzach współczesnych pod redakcją Włodzimierza Maciąga (1987). Brakuje tu pełnych przypisów bibliograficznych. A charakterystyki poszczególnych powieści są, niestety mocno wartościowane. Owszem. Czytelnik bardziej zainteresowany mógłby sam przekonać się o ich słuszności, sięgając do tej czy innej pozycji.
Myślę jednak, że niektóre fragmenty mogą zniechęcić nawet kogoś bardzo pozytywnie nastawionego. Sadkowski tak komentuje Komu bije dzwon Ernesta Hemingwaya: „Jest to swoisty moralny pułap, etyczny i zarazem estetyczny szczyt, jaki Hemingway osiągnął w swej twórczej wędrówce, nie wolnej od pobłądzeń artystycznych i żenujących niekiedy mielizn, na jakie wprowadzało go efekciarstwo i pogoń za sukcesem.” I niech ktoś teraz spróbuje nakłonić mnie do przeczytania Pożegnania z bronią, Mieć i nie mieć czy zbioru 49 opowiadań ! Powiadam Wam: sto wołów nie wystarczy, by zaciągnąć mnie na te „artystyczne mielizny”. Całe szczęście, że książki te zdążyłam przeczytać, zanim sięgnęłam po Prozę świata. Mimo to – polecam, choć Hemingwaya nie mogę wybaczyć... Ale kto powiedział, że książki mają się tylko podobać w stu procentach?
"Proza świata" przyda się każdemu dla „ogólnego wykształcenia”. Zawsze będzie można zabłysnąć w towarzystwie znajomością Finnnegans Wake Joyce’a albo twórczości Gertrudy Stein. Poza tym, jak pisze na samym końcu autor Prozy świata: „Nikt nie ma prawa sprowadzać horyzontów sztuki do własnej, ograniczonej skali pojmowania, a każdy świadomy odbiorca literatury powinien uczynić wszystko, co potrafi, aby nauczyć się pojmować cudze pojmowanie.”
Książka „Rozdroża miłości Guillaume’a Apollinaire’a” (Wilhelma Apolinarego Kostrowickiego) oparta jest na listach miłosnych (przede...
Tom ten jest wnikliwą analizą wielorakich komponentów "jedności w różnorodności", określających naszą więź z kultura i literaturą europejską....