Pożegnania zawsze są trudne. Bardzo ciężko rozstać się z ulubionymi bohaterami, czy przynajmniej z tymi, do których czytelnicy zdążyli się już przez kilka tomów serii przywiązać. Wpisana w zamknięcie cyklu konieczność rozstania przynosi smutek i gorycz. Nie dziwią zatem rozwiązania z „Powrotu Tapatików”, książki, która zamyka historię dzielnych fantastycznych istot. W powieści tej bowiem Marta Tomaszewska na wszelkie możliwe sposoby ułatwia rozstanie, sprawia, że kilka bardzo przywiązanych do Tapatików postaci przesłanie (lub – nie zacznie) tęsknić.
Ubóstwiająca Dziadka Chochla, tak rewelacyjnie przedstawiona w tomie drugim, doznaje „objawienia” – całkowicie wyłączona ze świata nawraca inne Chochle. Gurul zostaje na Ziemi, jako potomek legendarnego władcy. Dziadek zwiększa dawkę sarkazmu, by nie okazać wzruszenia, a Piastek, zakochany w Tapati postanawia zostać pisarzem i zebrać legendy polnych skrzatów. W bohaterach z Tapatii rodzi się tęsknota za ojczyzną. Coraz więcej jest powodów, by wyjechać, coraz mniej – by przedłużać pobyt na Ziemi – tak, że w rezultacie lepiej będzie dla Tapatików zakończyć misję i wracać. Nostalgię do tej pory wypierała w bohaterach żądza przygód – ale i tak Tapatiki rozumieją, gdzie jest ich miejsce.
W „Powrocie Tapatików” przeważają uczucia negatywne. Porządna awantura może naprawić relacje wewnątrz rodziny – ale zanim do większej kłótni dojdzie, postacie będą się zwyczajnie męczyć ze sobą. Bimbel z nadmiaru nienawiści aż się rozchoruje. Tapatik poczuje się niezrozumiany, Dziadek – niedoceniony. Piastek zdenerwuje się, że nie porzucił swojej mamy i nie podążył za głosem serca. Mandiabl – agresywny i zdenerwowany – będzie się trząsł z braku rodzinnego ciepła. Kumulację uczuć złych i nieprzyjemnych przerwie dopiero powrót do domu.
Co ciekawe, tym razem ilustracja na czwartej stronie okładki stanowi dopowiedzenie do fabuły, rozwiązanie jednego z wątków, niedomkniętych przez autorkę. Marta Tomaszewska podejmuje zatem kolejne wyzwanie, sięga po następny trudny nie tylko dla najmłodszych temat – i rozkłada go na czynniki pierwsze. Stara się nie zmartwić za bardzo małych czytelników, a nauczyć ich także przeżywania przykrych emocji. Jak zwykle dodaje szkielet mocno sensacyjny – Tapatiki nie mają przecież pojazdu, którym mogłyby wrócić na swoją planetę – muszą więc wykorzystać stacje zwiadowcze Mandiabli. Pytanie, czy pojmanemu wcześniej synowi wodza uda się przekazać Dziadkowi wiedzę, wystarczającą do opanowania kosmicznych szlaków. Wreszcie – nigdy nie wiadomo, czy można zaufać wrogowi, nawet obłaskawionemu dzięki dobroci i domyślności Babci.
Chociaż „Powrót Tapatików” to ostatnia opowieść czterotomowego cyklu, nie pozostawia niedosytu. Ma na taki odbiór wpływ doskonałe wyważenie proporcji i przemieszanie wątków (przeplatanie kwestii psychologicznych z sensacyjnymi), zróżnicowanie charakterologiczne postaci, humor sytuacyjny i konsekwentne przygotowywanie czytelników na nadejście tego, co nieuchronne.
Książki Marty Tomaszewskiej są przede wszystkim mądre – ale mądre mądrością, która nie odrzuci małych czytelników, a ukształtuje w nich poprzez zabawę ważne i wartościowe postawy. Historie o Tapatikach znakomicie rozwijają wyobraźnię – dla maluchów będą zatem nieocenionym źródłem inspiracji. Spośród rodzimych bajkopisarzy Marta Tomaszewska pozostaje jakby na uboczu, lecz opowiedziane przez nią przygody Tapatików znajdą się bez wątpienia w centrum zainteresowania naszych milusińskich.
Izabela Mikrut
To nie jest horror. To nie jest porno. To jest tak oszalałe, jak nasz oszalały świat....
Powieść opowiada o paczce chłopaków mieszkających w Sopocie, którzy żyją na jednym podwórku. W domu wynajmuje się pokoje turystom. Gdy pewnego dnia jedna...