Nie wiem, czy ktokolwiek z nas byłby w stanie przeżyć to, co musiała przejść jedna z bohaterek powieści Wolfa Hassa. Wydaje się to niewyobrażalne i nieznośne. Nawet dziś, nie mając nawet najmniejszych szans na znalezienie się w sytuacji choćby nieco tylko podobnej do tej, w której postawiona została doktor Kressdorf, trudno po tej lekturze uspokoić serce i rozszalałe myśli. Bo jak można przejść do porządku dziennego nad sprawą nagle znikającego dwuletniego dziecka? Jak można zrozumieć i logicznie wytłumaczyć fakt, że w jednej chwili ktoś jest, a sekundę później - już go nie ma? Taki dramat zostawia ogromne rany, które mogą już nigdy się nie zabliźnić. Co jednak dokładnie wydarzyło się w życiu austriackiej ginekolożki?
Patrząc z boku, wydawać by się mogło, że Simon, podejmując jakiś czas wcześniej decyzję o zmianie pracy, samoistnie skazał się na pewnego rodzaju degradację społeczną. Bo w końcu kto widział, by szanowany policjant rzucał wyuczony i wypraktykowany zawód, by zostać… szoferem?! Takie rzeczy zwykle nie mają miejsca. "Zwykle" nie oznacza jednak "nigdy". Tymczasem prowadzenie samochodu dla Simona to spełnienie marzeń. A gdy jeszcze może prowadzić samochód i od czasu do czasu zerkać we wsteczne lusterko, by zobaczyć uśmiechniętą twarzyczkę malutkiej Helenki, nowa praca okazuje się po prostu idealna. A taką okazję miewa w zasadzie codziennie, bo to właśnie Helena jest jego stałą pasażerką. Dziwne, że dwuletnia dziewczyna posiada własnego szofera? Cóż, jeśli ma się bardzo zapracowanych rodziców, którzy pracują w różnych częściach Europy, tak właśnie się dzieje. Dziecko większą część dnia spędza więc na tylnym siedzeniu BMW. Jednak pewnego dnia, w drodze od jednego z rodziców do drugiego, okazuje się, że Simon zapomniał zatankować samochód. Migdy wcześniej nie zdarzyło mu się to, zawsze skrupulatnie pilnował, by w momencie zapakowania maluszka do fotelika bak był pełen i umożliwiał dojechanie z punktu A do punktu B. Jak się jednak okazuje, nie tym razem. Kierowca zjeżdża więc z wyznaczonej trasy, tankuje samochód, pucuje czyste szyby (mazanie ich pianą niezwykle rozśmiesza dziewczynkę) i udaje się do sklepu, by zapłacić. Spędza tam jednak dłuższą chwilę, ponieważ postanawia uszczęśliwić małą pasażerkę czekoladą, nie może się jednak zdecydować, jaki smak najbardziej przypadłby do gustu Helence. Po kilku minutach Simon udaje się w końcu w kierunku odstawionego na boczny parking samochodu, gdzie okazuje się, że dziecka już nie ma. Nic nie daje mruganie oczami. Nie pomaga używanie pilota, który zamyka i otwiera drzwi samochodu. Nie przynosi również skutku obchodzenie terenu stacji i zaglądanie w różne zakamarki. Dziecka nie ma. Zaginęło, zniknęło. W końcu kierowca wpada w panikę. Simon dostaje się do sklepu i informuje obecnych, że coś zostało skradzione z jego samochodu. Nie wspomina jedynie, że skradzionym przedmiotem jest... dziecko! Czemu były policjant postępuje tak nielogicznie? Dlaczego reaguje aż tak emocjonalnie? Jakie skutki przyniosą jego działania? Gdzie go doprowadzą? Jak zareagują rodzice maluszka, gdy dowiedzą się, co się wydarzyło? Gdzie podziała się Helenka? Kto i dlaczego ją zabrał? Na te - i na wiele innych pytań - odpowiedzi znaleźć można w Porwaniu Wolfa Haasa.
W powieści, która jednak sprawia wrażenie niepełnej. Trudno tak naprawdę określić, czego jej brakuje. Temat zdecydowanie okazuje się trafiony. Bohaterowie? Cóż, choć byłego policjanta, Simona, można dość łatwo polubić, to przy bliższym poznaniu okazuje się on bardzo dziwnym człowiekiem. Ponadto jego przemyślenia zajmują w powieści zdecydowanie zbyt wiele miejsca i potrafią zwyczajnie znudzić. Właśnie - narracja. Książka została napisana z perspektywy nieznanego bliżej czytelnikom bohatera, opisującego wydarzenia mające miejsce w powieści. Do tego dochodzi mocno poplątana chronologia wydarzeń. W jednej chwili autor opisuje jakieś wydarzenia, by za chwilę cofać się do przeszłości. Czasem też autor opisuje przyszłość, przedwcześnie zdradzając ją czytelnikom.
Zasadniczo Porwanie to powieść niezła, jednak jest nieco niedopracowana, niepełna. To interesująca, choć niepozbawiona wad, lektura dla wszystkich miłośników kryminału.
Lepiej być kierowcą w Czerwonym Krzyżu niż śledczym, postanawia Brenner. Porzuca więc dotychczasową pracę. Nie odnajduje jednak wymarzonego spokoju: między...
Fenomen kryminału"Haas jest objawieniem w powieści kryminalnej ostatnich lat". Die Woche Pojawia się kolejny kandydat na biskupa wywodzący się z szacownego...