Portal Brunatnej Czarownicy to nie lada atrakcja dla dzieci, które całe ferie siedzą w domu. Wprawdzie dla Łukasza dom wuja w Smokowcu też stanowi jakąś rozrywkę (zwłaszcza że pozwala uciec od nauki) – ale jednak kuzynka Zuza, z nogą w gipsie, uniemożliwia wszelkie zabawy ruchowe. Na szczęście Zuza ma dostęp do komputera dorosłego brata. Specjalne skafandry pozwolą dzieciom w pełni zaznać oferowanych przez gry komputerowe przygód.
Nazwa Portal Brunatnej Czarownicy brzmi obiecująco, trudno się więc dziwić, że dzieci z chęcią wkroczą w nietypowy świat internetowych rozrywek. Wkroczą w ten świat i niemal natychmiast zapomną, gdzie się znalazły. Tym razem jednak nie będzie to wina internetu i komputera – współczesnych złodziei czasu – a skutek ogromnej ilości przygód, jakie proponuje im gra, a pośrednio i autorka książki, Renata Opala. Łukasz i Zuza dostaną się do świata magicznego, w którym mieszać się będą dwie konwencje – jedna bajkowo-baśniowa (są tu na przykład zaczarowane źródełka, a napicie się z nich wody umożliwia rozumienie mowy zwierząt) i druga – rodem z gier komputerowych (tu najważniejszym z nawiązań będzie chyba próba trzech mieczy, z których dwa nie pozwalają się zdjąć ze ściany). Skłania się Opala bardziej w stronę baśni – w tej przestrzeni czuje się znacznie lepiej i pewniej, dlatego też gry komputerowe tworzą pewną ramę dla całej opowieści, motywują ją i usprawiedliwiają niektóre rozwiązania, ale zapomina się o nich, kiedy akcja się rozkręca. Pozwala to uniknąć żmudnych tłumaczeń i uzasadnień dla wykreowanego świata oraz ułatwia ucieczkę w chwilach poważnego zagrożenia. W odróżnieniu od tradycyjnych baśni, ze sfery komputerowej da się w ostateczności uciec. Taka dwuplanowość teoretycznie zmniejsza emocje, lecz Renata Opala potrafi opowiadać tak zajmująco, że dzieci w trakcie lektury zwyczajnie zapominają o możliwości zresetowania gry. Autorka chce stworzyć rzeczywistość futuryzującą, a przecież silnie zakorzenioną w przeszłości. Pokazuje, że zmiana medium niewiele w istocie wpływa na sferę treści bajki.
„Portal Brunatnej Czarownicy” to książka, która gloryfikuje wyobraźnię – wprawdzie nie bezpośrednio, ale w podtekście. Emocje, jakie zapewnia bohaterom gra komputerowa, są niczym w porównaniu z rewelacyjnymi pomysłami brata Zuzy – informatyka. Żaden program nie zastąpi maluchom wrażeń, jakie uzyskają dzięki własnej, rozwijającej się fantazji. Tymczasem mogą one kształtować wyobraźnię przez lektury podobne do „Portalu Brunatnej Czarownicy”. Agnieszka Kłos, ilustratorka Skrzata, wielokrotnie już udowadniała, że potrafi swoimi rysunkami nadawać ton opowieściom. Nie inaczej jest i tym razem: jej barwne ilustracje przyciągną uwagę młodych odbiorców i nie pozwolą im się przerazić objętością książki. Podobną rolę będzie tu zresztą pełnił duży druk.
Świat Brunatnej Czarownicy przedstawiony został z wielką dbałością o szczegóły – nieco gorzej radzi sobie Opala z przedstawianiem rozmów dziesięciolatków. Często powtarzane ekspresywa brzmią nienaturalnie, a powielanie jednego okrzyku („afera!”) na odwzorowanie całej palety emocji nie pomoże dzieciakom wzbogacić słownictwa. Poza tym jest jednak Opala pisarką obiecującą.
Izabela Mikrut
Na Zieloną Dolinę, w której ludzie do tej pory żyli w spokoju i szczęściu, pada strach. Oto czarny łabędź wygania z zamku królewnę Oleńkę i jej rodziców...
Rysiek i Wojtek spędzają wakacje nad morzem, tam poznają Agatę. Dziewczyna w męskiej paczce? Czemu nie, tym bardziej że to niezwykła i bardzo tajemnicza...