Gdy przywołujemy wyobrażenie idealnych świąt, naszym oczom z pewnością ukaże się grono rodziny, radośnie zasiadającej do wigilijnej wieczerzy, przyjazny gwar rozmów i głośny śmiech biegających wokół stołu dzieci. Gdzieś zamigocze blask rozświetlonej tysiącem lampek choinki, a na stół wjadą świąteczne specjały, tak różne, jak różne zwyczaje kultywowane są w poszczególnych regionach Polski. Jednak nie wszyscy mogą – lub też nie wszyscy chcą – tak przeżywać święta. I właśnie o takim prostym w swojej niezwykłości, nie „jak z obrazka” czy ze szklanej, pyszniącej się sztucznym śniegiem kuli Bożym Narodzeniu opowiada Katarzyna Kielecka w powieści Pod tym samym niebem.
Lilka to trzydziestoparoletnia kobieta, pracownica jednej z dużych firm, samotna matka i kochanka, uwikłana od dobrych kilku lat w romans z żonatym mężczyzną. Lilka mieszka w Suwałkach, gdzie pewnego dnia, do jej skrzynki na listy trafia wiadomość od ciotecznej babci. Elegancko wykaligrafowany list na pachnącej i ozdobionej różanym wzorem papeterii mocno zaskakuje adresatkę. Cioteczna babcia nie tylko zaprasza Lilkę na wspólną wigilię w Łodzi, ale informuje też, że w spadku ofiarowuje kobiecie swój dom. Lilka radzi się w tej sprawie swojej szalonej i bezpruderyjnej przyjaciółki Kingi, jednak żadna z kobiet nie wie, co Lilka powinna w takiej sytuacji zrobić. Czas mija, święta zbliżają się wielkimi krokami, kolejne listy docierają do Lilki, a kobieta musi poradzić sobie z codziennością. Z pracą, w której przełożona, zazdrosna o szefa-kochanka Lilki, łypie na nią złowrogim okiem. Z Nelą, czteroletnią córką, która jest nie tylko niepełnosprawna, ale także łapie wszystkie przedszkolne infekcje. Z Konradem, swoim żonatym kochankiem, dla którego liczy się tylko dobry seks, a który nie zgodził się nawet, by w akcie urodzenia Neli znalazło się jego nazwisko.
Pod tym samym niebem to książka, która idealnie wpasowuje się w atmosferę świąt Bożego Narodzenia. Oczywiście panuje zimowa aura i choć nie zawsze sypie śnieg, to z uwagi na raczej niskie temperatury bohaterowie muszą zapinać wysoko pod szyją grube płaszcze i zakładać wełniane czapki i rękawice. W powieści Katarzyny Kieleckiej bohaterowie zdają się płynąć z nurtem życia, nie bardzo mając siłę, by mu się oprzeć. Dopiero silne bodźce, czy to w przypadku Lilki, Kingi, a także jej chłopaka, Adama, sprawiają, że bohaterowie biorą spraw w swoje ręce i ryzykują. Bo przecież inaczej mogą stracić szansę na lepsze życie. Na upragnione szczęście, na odnalezienie osoby, która wreszcie ich doceni czy obdarzy należytym szacunkiem.
W powieści Katarzyny Kieleckiej, poza wydarzeniami rozgrywającymi się współcześnie, za sprawą listów od Apolonii Jezierskiej, ciotecznej babci Lilki, cofamy się do ogarniętej wojną, a później powstaniem Warszawy. Śledzimy losy babci Lilki i jej siostry-bliźniaczki. Dowiadujemy się, co poróżniło kobiety i dlaczego Apolonia tak bardzo pragnie kontaktu z wnuczką swojej siostry.
Tym, co zachwyca w powieści Katarzyny Kieleckiej jest lekkość, swoboda i wiarygodność w prowadzeniu narracji. Opisywana historia, choć trochę zagmatwana, nie wydaje się niewiarygodna. Wszystko, co spotyka bohaterów, ich rozterki, żale, chwile radości czy szczęścia są wynikiem ich decyzji, nie zaś niespodziewanych zakrętów losu. Lilka, Kinga i Adam nie są papierowymi, pięknymi, brylującymi na salonach i idealnymi bohaterami. To w gruncie rzeczy zwyczajni ludzie, zmagający się z szarą codziennością, z przeciwnościami losu i często własnym uporem czy głupotą. Tak jak i my muszą mierzyć się z każdym dniem, przygotowywać się do świąt i układać swoje plany, dostosowując je do tego, co przynosi los. A niebo zarówno nad nimi, jak i nad nami jest wciąż takie samo. Pod tym samym niebem mierzymy się ze smutkiem, ale doświadczamy też radości. I tylko od nas zależy, w którą stronę szala się przechyli.
Autorka z ogromną starannością podeszła do przygotowania publikacji. Widać solidny research w pojawiających się, pobocznych, ale ubarwiających opowieść wątkach.Katarzyna Kielecka jest też świetną obserwatorką ludzkich zachowań, co daje się wyczuć nie tylko w opisach, ale także i w dialogach, jakie prowadzą bohaterowie. Naturalność i bezpretensjonalność to cechy, które od razu rzucą się w oczy i zaskarbią uznanie czytelników, którzy od powieści obyczajowych oczekują nie tylko niezobowiązującej rozrywki, ale też miejsca na refleksję. Bohaterowie popełniają błędy, muszą się z nich rozliczyć i stawić czoła przeciwnościom. Są zwyczajni, tacy jak my. Po prostu ludzcy.
Komisarz Szymon Maciak spędza urlop u przyjaciela w Łodzi. Odpoczywa, opiekuje się ukochanym gekonem, rozlicza z przeszłością i szuka recepty na przyszłość...
To jest paskudny dzień dla Marty. Ojciec woli towarzystwo nowej narzeczonej, matka okazuje się kłamczuchą, a kolega ze studiów Barnaba nie chce jej pomóc...