Jest wieczór, a przyjaciel namawia Cię, żeby wyjść na imprezę. Niby nic niezwykłego, ale on przecież nie przepada za rówieśnikami, dziś jednak wyjątkowo się stara. Czemu? Nie chce powiedzieć. Potem jest już tylko gorzej. Tak jak się spodziewałeś, wyjście okazuje się kompletną katastrofą. Kumpel staje się pośmiewiskiem, a ty nie robisz nic, żeby temu zapobiec. Przyzwyczaiłeś się do bycia ofiarą młodzieżowych wybryków. W sumie: wszystko wygląda jak zawsze. Czy aby na pewno? Masz wyrzuty sumienia. Następnego dnia przychodzisz, by przeprosić przyjaciela. Jednak jest już za późno. Jego nie ma. W nocy popełnił samobójstwo. Nie pozostawił żadnego listu. Jest jedynie playlista, która ma Ci odpowiedzieć na podstawowe pytanie: dlaczego?
Tak zaczyna się fabuła jednej z najbardziej wyczekiwanych premier listopada 2015 roku. Jest to - paradoksalnie - powieść zarazem łatwa i trudna w odbiorze. Można podejść do niej jak do niezobowiązującej historii, a wtedy porwą nas słowa, bieg wydarzeń, przygoda. Jednak pod wciągającą fabułą kryje się drugie dno. Sprawy poważne. Depresja wśród nastolatków to nie zawsze objaw dorastania. Kiedy niewinne wygłupy przeradzają się w znęcanie? Czy starania rodziców zawsze wychodzą dzieciom na dobre?
Sam stoi przed niełatwym zadaniem. By dojść do wprawy, wciąż na nowo odsłuchuje zapisane piosenki. Szybko okazuje się jednak, że to nie wystarczy. Utwory - niezależnie od tego, jak dobre - więcej mówią o charakterach obu chłopaków niż o przyczynach tragicznej decyzji. Sam nie może zamknąć się w czterech ścianach. Musi zacząć rozmawiać z ludźmi i poznać ich wersję wydarzeń - nieraz zupełnie odmienną od własnej.
Pomysł na powieść wydaje się genialny: playlista, która niczym porozrzucane wskazówki prowadzi do rozwiązania. Ten wątek nie został jednak wykorzystany w pełni. Piosenki faktycznie w jakiś - czasem bardzo luźny - sposób wiążą się z fabułą, nie są jednak dla czytelnika podpowiedziami. Każdy rozdział zaczyna się od tytułu utworu, który przywoływany jest następnie w historii. Żeby naprawdę poczuć atmosferę powieści, warto podczas czytania odsłuchać kilka piosenek, przeanalizować ich słowa. Z pewnością bardzo dobrze ukazują one bieg wydarzeń, jednak - słuchane w odpowiedniej kolejności - miały pełnić rolę listu pożegnalnego, miały wyjaśnić o wiele więcej, niż w rzeczywistości.
Pomimo osadzenia akcji wśród nastolatków jest to powieść również dla starszych czytelników. Przystępny styl sprawia, że powieść czyta się błyskawicznie, przez co - niestety - można nieco spłycić sobie odbiór książki. Z pewnością jednak nie można narzekać na tempo akcji. Niezależnie od tego, czy bohater siedzi zamknięty w swoim pokoju, czy też docieka prawdy na imprezie, bieg wydarzeń ani na moment nie zwalnia. W fabule nie brak też zaskakujących zwrotów akcji, ciekawych postaci i zabawnych dialogów.
Co ciekawe, historia nie koncentruje się na zmarłej osobie. Większy nacisk położono na losy żyjących. Przede wszystkim jest to opowieść o tym, jak różnie reagujemy na stratę bliskiej osoby. Może jest to wersja lekko uładzona, ułatwiona w odbiorze, ale jednak dotyczy żałoby. Pokazuje, jak wiele odcieni ma prawda. To, co początkowo wydawało się oczywiste, pod koniec przestaje być jednoznaczne. Bohaterowie odgrywający rolę "tych złych" zyskują nowe oblicze, a pozytywne postaci tracą nieco blasku. To jak z dorastaniem - gdy okazuje się, że wszystko jest względne. Czy Sam będzie w stanie odkryć prawdę? A jeśli tak, to czy uda mu się ją zaakceptować i znaleźć wybaczenie?
Pewnego dnia na twarzy Kary rośnie pryszcz. Dziewczyna za nic nie chce się przyznać do tego przed przyjaciółkami. Ukrywa też przed nimi zżerający ją nieustannie...