Bitwa pod Kannami to jedna z najlepiej znanych potyczek wojskowych, taka, o której słyszał chyba każdy. Oprócz nazwy, prawdopodobnie większości czytelników hasło to skojarzy się jeszcze z postacią wybitnego wodza, Hannibala, jego słoniami bojowymi i przeprawą przez Alpy. Ale już o bitwie pod Zamą, starciu, które właściwie zakończyło II wojnę punicką i w o wiele większym stopniu wpłynęło na bieg dziejów świata niż poprzedzające je Kanny, słyszał mało kto. I dla takich właśnie osób jest przeznaczona „Ostatnia bitwa Hannibala. Zama i upadek Kartaginy” napisana przez Briana Todda Careya, opatrzona mapami taktycznymi dwóch wybitnych kartografów, Joshuy B. Allfree’a i Johna Cairnisa.
Pomimo dość sprecyzowanego i - wydawałoby się - zapowiadającego dość wąski zakres informacji tytułu, „Ostatnia bitwa Hannibala…” to opis całych wojen punickich. Nawet można by powiedzieć, że to opis całości stosunków rzymsko-kartagińskich, gdyż pierwsze rozdziały traktują o powstaniu obu państw-miast, ich rozwoju, wzajemnych stosunkach i różnicach w sztuce wojennej, by potem przejść gładko do trzech wojen punickich i zakończyć wraz ze zniszczeniem Kartaginy, która - oczywiście - powinna zostać zburzona. Największy nacisk położony jest tutaj na militarną stronę konfliktu, więc nie należy się spodziewać rozwlekłych komentarzy do politycznych posunięć obydwu republik, a jedynie ich skróconych i uproszczonych wersji. Prawdziwą treścią tej książki są bowiem opisy kolejnych bitew, ich przyczyn, przebiegu i skutków.
I w tej właśnie materii autorzy przeszli samych siebie, a to głównie dzięki genialnym po prostu mapkom taktycznym, których przejrzystość, czytelność i opis sprawiają, że właściwie zbędne okazuje się czytanie komentarza tekstowego. Zazwyczaj takie rysunki to kilkanaście rozrzuconych prostokątów z czarno-białymi krzyżykami, koło których kręcą się jakieś dziwaczne strzałki w trzech różnych sposobach sformatowania, tworząc nieczytelną mozaikę mającą więcej wspólnego ze sztuką nowoczesną niż z przedstawieniem jakiejkolwiek potyczki. A tutaj nie dość, że każda bitwa podzielona jest na etapy, z których każdy przedstawiony jest na osobnym obrazku, to jeszcze prostokąty, kółka i strzałki zachowują się dokładnie tak, jak zostało to opisane, a nie w sposób całkowicie przypadkowy i niezrozumiały dla normalnego śmiertelnika. Nawet niezaznajomieni z wojskowością czytelnicy będą mogli, przy odrobinie chęci, ale tym razem bez ciężkiej pracy umysłowej, zrozumieć, co się dokładnie dzieje.
Nie bez znaczenia jest także dar Careya do zwięzłego, lakonicznego, ale w pełni zrozumiałego przekazywania informacji. Nawet, jeśli autor nie rozpisuje się nadmiernie na jakiś temat, potrafi tak go przedstawić, że mamy wcale niezłe pojęcie, co się działo. Nie można jednak powiedzieć, by była to książka do poczekalni. Choć pisana bardzo przystępnie, „Ostatnia bitwa Hannibala” wymaga od czytelnika wyższego skupienia i koncentracji na tekście. W każdym razie - jeśli czytelnik chce rozumieć, co się dalej dzieje. Przydatną rzeczą jest więc glosariusz najważniejszych osób umieszczony na końcu, który potrafi uratować czytelnika od nerwowego przekartkowywania wstecz w poszukiwaniu niejakiego Hazdrubala, który był kimś ważnym, ale kim…
Radość z lektury będą jednak czerpać nawet osoby, które miały dotychczas małą bądź żadną styczność z tematem wojen punickich. Wszystko opisane jest niemalże od podstaw, nie ma zarzucania czytelnika setką niezrozumiałych terminów wywodzących się z łaciny i nie jest tu używane stwierdzenie „jak wiadomo”, które potrafi doprowadzić do białej gorączki w niektórych dziełach. Dlatego też „Ostatnia bitwa Hannibala. Zama i upadek Kartaginy” to jeden z najlepszych obecnie na rynku opisów wojen punickich: zgrabny i naprawdę przyjazny czytelnikowi. I, co więcej, Kartagina powinna zostać zburzona. Naprawdę.