Ocean wyobraźni
Kiedy już trochę żyjesz na tym świecie, zaczynasz widzieć różne rzeczy.
Czasami przeszłość budzi ciekawość, wielką ciekawość. Choć może byłoby lepiej, gdyby pozostawić ją w spokoju. Kto wie? Może jednak rozsądniej jest powrócić i zmierzyć się z tym, co odeszło. Z własną pamięcią, ze sprzecznymi wyobrażeniami, z wymalowanymi w umyśle obrazami, zamkniętymi w słoikach mózgowych emocjami. Powrót do przeszłości, zwłaszcza tej znaczącej, to duże wyzwanie.
Bohater-narrator Oceanu na końcu drogi powraca do czasu dzieciństwa. Do okresu, kiedy miał zaledwie siedem lat, a w jego życiu nastąpiły chwile niezwykle burzliwe, niespokojne, przełomowe. Mieszkał z rodzicami i siostrą w domu na spokojnej, urokliwej prowincji. Rodzina borykała się z problemami finansowymi. Dziecko nie odczuwało tego w taki sam sposób jak dorośli. Nie miało pełnej świadomości piętrzących się coraz bardziej problemów i ich wpływu na otoczenie, raczej wyczuwało je emocjonalnie.
Samotny, nie mający przyjaciół chłopak poznał dziwną dziewczynkę, mieszkającą w domu na końcu drogi, Lettie Hempstock. Okoliczności tego zdarzenia nie były właściwe dla dziecka. Wynajmujący w ich domu pokój były górnik popełnił samobójstwo w samochodzie zabranym ojcu chłopca. To wtedy, przypadkowo, poznał on trzy panie Hempstock, oprócz jedenastoletniej Lettie również Gennie i Starszą Panią. To spotkanie zmieniło jego życie. Od tej chwili bowiem w jego samotność i wyobcowanie wkradły się niezrozumiałe wydarzenia oraz stworzenia, a on musiał stawiać czoła przerastającym dziecko lękom.
Czasami wspomnienia z dzieciństwa kryją się, przesłonięte tym, co nastąpiło później, niczym zabawki dziecięce, zapomniane na dnie wypchanej szafy dorosłego, ale nigdy nie giną bez śladu.
O czym jest ta fantastyczna baśń? O dzieciństwie, które jest zarazem miłe, niezwykłe i trudne. O okresie, który nie jest tylko zabawny i pełen radości. Czasie, kiedy lęk budzą cienie w nieoświetlonym pokoju, a wyobraźnia stale zaludnia świat niesamowitymi istotami. Niezwykła okładka książki zdaje się sugerować, że to opowieść dla dzieci. Nic bardziej mylnego. To współczesna baśń raczej dla czytelników starszych. Nawet główny bohater, choć wspomina dzieciństwo, to nie wchodzi całkowicie w skórę dziecka, jakim kiedyś był. Opisuje wydarzenia z perspektywy lat, które minęły, bogatszy o doświadczenie. Poetycki język powieści nie jest prosty, a myśli i obrazy są złożone. Podobnie jak w Koralinie czy Gwiezdnym pyle świat realny miesza się z fantastycznym. Ten fantastyczny jest niezrozumiały, rządzony innymi prawami, obcy, groźny i pociągający zarazem. Nie każdy potrafi go dojrzeć czy poczuć. Mamy wrażenie zanurzenia we śnie, niespokojnym, ciągle przerywanym i kontynuowanym.
Przeszłość jest jak miraż na horyzoncie. Za każdym razem kiedy się ku niej zbliżamy widzimy ją inaczej. Jak twierdzi pani Hempstock, to samo zdarzenie każdy z nas ocenia inaczej. Każdy z nas nakłada na fakty własną emocjonalną kurtkę - tak, by były one dla nas lepiej zrozumiałe, by je oswoić. Sięganie w przeszłość jest jak przyglądanie się zdarzeniu oczami coraz to innej osoby. Nigdy bowiem nie jesteśmy dwa razy tacy sami. Każde wydarzenie, każdy dzień życia zmienia nas nieodwracalnie. Narrator próbuje opisać to, co przeżył, ale nie jest to w pełni możliwe. Może tylko muskać prawdę o przeszłości, zbliżać się do niej, ale nigdy nie będzie mieć pewności, że to wszystko zdarzyło się naprawdę i wyglądało właśnie tak, jak o tym próbuje opowiedzieć.
Dziecko postawione wobec przerastających je wyborów. Wobec zdarzeń, których nie powinno być świadkiem. Muszące stawiać czoła niezrozumiałym zagrożeniom budzącym niepokój, strach, lęk. Mogą one wyglądać pięknie, mogą kusić, uwodzić, lecz w istocie swej pozostają niszczycielską siłą, której wielu nie potrafi na czas rozpoznać. Zagrożeniami mogą być namiętności, rzeczy, chęć posiadania, żądza władzy, niezadowolenie i poczucie krzywdy. Ubierając je w ludzką postać, może łatwiej je dostrzeżemy i właściwie ocenimy? W powieści ucieleśnieniem każdego potwora, czarownicy, każdego nocnego koszmaru staje się kusząca Ursula Monkton. Zagrożenie pięknie wyglądające, potrafiące zdobyć zaufanie, z wprawą manipulujące innymi.
Och, potwory się boją (...) Dlatego właśnie są potworami.
Neil Gaiman udowadnia Oceanem na końcu drogi, że jest w bardzo dobrej formie. Urzeka melodią zdań, mocą wyobraźni i atmosferą opowieści. Choć środki, które stosuje, nie są oszałamiające, to skutki okazują się niezwykłe. To właśnie jest niesamowite w dobrej twórczości literackiej, że z tych samych słów, układając je w inne konstelacje, można uzyskać jakże odmienne, fascynujące efekty.
Ocean na końcu drogi jest piękną, niepokojącą, pobudzającą zmysły opowieścią. Nie wszystko chce się w niej zrozumieć, często wystarczają emocje, jakie nam towarzyszą. W jakiś sposób cofamy się wraz z autorem do naszego dzieciństwa, do coraz bardziej zatartych, niejasnych wspomnień, obrazów przeszłości. Do świata emocji, które próbujemy poczuć na nowo, oglądając je pod lupą całego zdobytego od tamtego czasu doświadczenia. Do przeszłości nie da się w pełni wrócić, ale zawsze można ją ponownie - za każdym razem inaczej - przeżyć czy poddawać refleksji. Z niej bowiem jesteśmy zbudowani - z tego wszystkiego, co minęło i powoli znika w mroku zapomnienia. Także z naszego dzieciństwa.
...dzieci posługują się bocznymi ukrytymi ścieżkami, dorośli maszerują drogami i oficjalnymi dróżkami
Bezczelnie śmiała i oryginalna nowa powieść, traktująca o mrocznym proroctwie, dysfunkcjonalnych rodzinach i tajemniczych podstępach (oraz o pewnej limonce)...
Wielkie nordyckie mity to jeden z korzeni, z których wyrasta nasza tradycja literacka - od Tolkiena, Alana Garnera i Rosemary Sutcliff po "Grę o tron"...