Ocean na końcu drogi

Ocena: 4.74 (31 głosów)

"Ocean na końcu drogi" to książka o pamięci, magii i przetrwaniu, o potędze opowieści i mroku skrytym w każdym z nas, dzieło niezrównanej wyobraźni Neila Gaimana. "Ocean na końcu drogi" to baśń, nadająca nowe ramy współczesnej fantasy: poruszająca, przerażająca i poetycka - czysta jak sen, delikatna jak skrzydełko motyla, niebezpieczna jak klinga w ciemności - owoc geniuszu narracyjnego Gaimana.

Dla naszego narratora wszystko zaczęło się czterdzieści lat temu, kiedy lokator, wynajmujący pokój u jego rodziców, ukradł im samochód i popełnił w nim samobójstwo, budząc tym czynem pradawne moce, które lepiej byłoby zostawić w spokoju. Pojawiają się mroczne stwory spoza naszego świata i nasz narrator potrzebuje wszystkich sił i sprytu, by nie stracić życia w obliczu pierwotnej grozy, zarówno tej przyczajonej w rodzinnym domu, jak i sił, które gromadzą się, by ją zniszczyć.

Pomocy może szukać wyłącznie u trzech kobiet z farmy na końcu drogi. Najmłodsza z nich twierdzi, że jej staw to ocean. Najstarsza pamięta Wielki Wybuch.

Informacje dodatkowe o Ocean na końcu drogi:

Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2013-10-16
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788374803861
Liczba stron: 216

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Ocean na końcu drogi

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Ocean na końcu drogi - opinie o książce

Avatar użytkownika - Sadu
Sadu
Przeczytane:2022-11-02, Ocena: 5, Przeczytałam, POSIADAM, 26 książek 2022,

Neil Gaiman po raz kolejny opowiedział nam bajkę dla dorosłych. Tym razem taką, która zrozumieją tylko dzieci. W ciele dorosłego udamy się nad mały staw, lecz jeśli się postaramy, to być może nasze wewnętrzne dziecko dostrzeże, że jest to ocean...

Głównym bohaterem jest dorosły, który wspomina swoje dzieciństwo. Wszystko napisane lekkim językiem. Jednak sama treść już lekka nie jest. Widzimy świat oczami dziecka, które dużo przeszło. Brak przyjaciół ciągła samotność, którą leczy książkami, śmierć ukochanego kotka aż w końcu znalezienie martwego człowieka w samochodzie.

Wtedy jednak jego świat zmienia się całkowicie. Poznaje nową koleżankę, jej matkę i babcię. Kobiety z rodziny Hempstock przekazują mu pewne tajemnice. W tym momencie jego dawne problemy przestają mieć takie znaczenie. Okazuje się bowiem, że samobójstwo górnika opali wypuściło na świat co strasznego.

Książka jest bardzo tajemnicza, ciągłe zagadki, tak że momentami można się w tym wszystkim pogubić. Ma trochę filozoficzny charakter. W fantastyczne przygody chłopca wplecione są dorosłe problemy, przemyślenia na temat właśnie dorosłego świata. Jednak przedstawione oczami niewinnego dziecka, które tak niewiele rozumie, a jednocześnie wie coś, czego nie potrafią zrozumieć dorośli.

„Ocean na końcu drogi” uznałam za najsłabszą z dotychczas przeczytanych powieści autora. Inne światy stworzone przez Neila Gamiana wciągnęły mnie znacznie bardziej. Nie znaczy to jednak, że książka jest zła. Wręcz przeciwnie. W ten niedługiej powieści przypominającej może nieco mroczną "Koralinę", a jednak mającej swój własny charakter, można odnaleźć wiele wartościowych treści.

Przy niektórych fragmentach po prostu warto zatrzymać się dłużej. Sama historia bowiem pełna jest niewyjaśnionych wątków, jakby autor stworzył bardzo rozbudowany świat i ukazał nam jedynie jego malutki fragmencik. Jednak to nie nad magicznym światem mamy się pochylić w tej książce, ale nad tym, który znamy z dnia codziennego.

Może też warto powrócić do wspomnień z dzieciństwa, zwłaszcza tych, które wydają się najbardziej zatarte. Wtedy dopiero można zrozumieć, że ciągle jesteśmy dziećmi, tylko spowitymi w dorosłe ciała.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Vilsa
Vilsa
Przeczytane:2017-06-07, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2017,
Kocham tę książkę. Jest magiczna w każdym znaczeniu tego słowa. Przywołuje piękne wspomnienia, rysuje mi w głowie niesamowite obrazy, pozwala dostrzec drugie dno w pewnych kwestiach. W metaforyczny sposób opowiada o dorosłości, o odwadze, o przyjaźni i o dzieciństwie. Klimat tej książki jest niepodrabialny.
Link do opinii
To była moja pierwsza przygoda z twórczością Neila Gaimana i już wiem, że nie ostatnia :) Powieść była bardzo obrazowa, świetnie poruszała moją wyobraźnię i dała mi świetną rozrywkę :) Baśniowy świat stworzony przez Gaimana zapewnił mi wiele emocji. Powieść była przerażająca, wywoływała we mnie nieokreślony bunt, a momentami w jakiś nieopisany sposób była bolesna. Była przy tym też niesamowicie ciepła i magiczna. To dzięki tej nieoczywistej mieszance uczuć zapamiętam ją na długo!
Link do opinii
,,Nic nigdy nie jest takie samo - odparła. - Nieważne, sekundę czy sto lat później. Wszystko zawsze przelewa się, kipi, a ludzie zmieniają się tak samo jak oceany." "Ocean na końcu drogi" to zdecydowanie najpiękniejsza książka Gaimana. Nie odłożyłam jej ani na chwilę, pochłonęłam całą za jednym zamachem. Nieco dziwna, chwilami przerażająca, a jednocześnie subtelna... Nawet nie potrafię jej opisać! Po prostu cudo, kocham Lettie!
Link do opinii
Avatar użytkownika - Kanka
Kanka
Przeczytane:2014-02-20, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2014,
Odpowiednia ilość rodzinnego, domowego ciepła (do kuchni Hempstocków będę wracać w myślach jeszcze nieraz) oraz charakterystyczna dla Gaimana dawka mroku sprawia, że "Ocean na końcu drogi" to książka, która zostaje w pamięci. Czyta się ją lekko, styl jest prosty, nieprzekombinowany, nic się nie dłuży, a dialogi są wystarczająco naturalne, by nie musieć im poświęcać niepotrzebnej uwagi. Gaiman bardzo zgrabnie żongluje zakorzenionymi głęboko w ludzkiej naturze archetypami - i tak na przykład dom rodzinny, kojarzący się zwykle z pełnym bezpieczeństwem, zostaje wyposażony w istotę, która może skrzywdzić, a której nie da się od tego domu nijak odłączyć. To budzi lekką grozę, ale też w przewrotny sposób uświadamia, jak zdarzenia z dzieciństwa mogą wpłynąć na późniejszy rozwój osobowości i jak ważne jest to, aby pamiętać o tym, co się przeżyło. Podsumowując, powieść jak najbardziej na plus, Gaiman znowu wygrał, a jego wyobraźnia znowu mnie zaskoczyła. Lubię być zaskakiwana przy czytaniu :).
Link do opinii
Avatar użytkownika - Agaba
Agaba
Przeczytane:2015-06-05, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Fantastyka,
,,Bardzo dokładnie pamiętam swoje dzieciństwo... Wiedziałem wówczas straszne rzeczy. Ale wiedziałem też, że nie mogę pozwolić, by dorośli się zorientowali, że wiem. To by ich przeraziło" - tymi słowami należącymi do Maurice'a Senaka Neil Gaiman otwiera tajemniczy świat swojej najnowszej powieści. Głównego bohatera poznajemy, gdy po wielu latach wraca do rodzinnej miejscowości na pogrzeb. Ma jeszcze godzinę do tego zdarzenia i jedzie przez miasto, gdzie oczy go poniosą. Nagle zdaje sobie sprawę, gdzie prowadzi go droga. Dociera do swojego dawnego domu a potem, nie wie dlaczego, zamiast wracać jedzie jeszcze milę do końca drogi na farmę Hempstocków. Spotyka tam kobietę, której dawno nie widział i nad stawem (który ktoś w jego przeszłości nazwał oceanem) przypomina sobie wydarzenia, mające miejsce, gdy miał siedem lat. Urodziny chłopca. I duże rozczarowanie bo nikt nie przyszedł. Ale dziecko przyzwyczajone jest do samotności. Da niego: ,,Książki były znacznie bezpieczniejszym towarzystwem od ludzi". Jego przyjacielem stał się kot Puszek, którego w tym dniu dostał od ojca. Lecz niestety krótko byli przyjaciółmi bo człowiek, którego w książce przedstawia się jako Górnika opali, pewnego dnia przejeżdża samochodem. Rodzina zaczyna mieć problemy finansowe i zaczyna wynajmować pokój chłopca, który musi przenieść się do pokoju siostry. W pewnym momencie lokatorem tym staje się rzeczony Górnik opali. Nie mieszka tam długo gdyż w pierwszym dniu wakacji kradnie samochód rodziców chłopca i popełnia w nim samobójstwo. Do miejsca zdarzenia nie jest daleko. Niestety młodemu chłopcu dane było zobaczyć trupa na tylnym siedzeniu. Ojciec dziecka nie wie, co z nim począć ale na szczęście zjawia się Letty - dziewczynka mieszkająca na pobliskiej farmie wraz z matką i babcią. Okazuje się, że śmierć tego człowieka otwiera drogę tajemnym złym mocom. W ,,Oceanie na końcu drogi" rzeczywistość styka się z magią i tajemniczością. Narrator opisując tę historię wprowadza klimat grozy. W horrorach oglądanych w telewizji ogromne znaczenie ma muzyka. W tej książce odbiorca nie potrzebuje żadnych dodatkowych bodźców. Cała ona przesiąknięta jest niesamowitością, grozą. Okładka Irka Koniora doskonale oddaje klimat powieści. Klimat grozy jest wyczuwalny w każdym zdaniu, na każdej stronie. Jednocześnie jest on delikatny jak skrzydła motyla - ledwo zauważa się ruch jego skrzydeł ale może on poruszać oceany (efekt motyla). Praktycznie do końca powieści można zastanawiać się czy historia jest prawdziwa czy to tylko wyobrażenie małego chłopca. W końcu ,,każdy zapamiętuje wszystko inaczej". Nie jest łatwo opisać tę książkę. Ma w sobie ,,to coś". Jest jedną z niewielu książek w moim życiu, które po skończeniu czytania mam ochotę przeczytać jeszcze raz i to najlepiej natychmiast. Przyjemność czytania jest tak duża, że potrafiłam zostawić ją niedokończoną przez noc by rano znów móc napawać się jej wspaniałością. Nie bez powodu Neil Gaiman nazwany jest mistrzem narracji.
Link do opinii
Avatar użytkownika - McAgnes
McAgnes
Przeczytane:2014-01-15, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2014,
"Było mi smutno, że nikt nie przyszedł na przyjęcie, ale ucieszyłem się, że dostałem Batmana, a na górze czekał na mnie także mój urodzinowy prezent, ozdobna edycja całej Narnii. Położyłem się na łóżku i pogrążyłem w lekturze. Lubiłem to. Książki były znacznie bezpieczniejszym towarzystwem od ludzi".[1] Zaczęłam od tego cytatu, bo jak nie lubić książki, która zaczyna się takim stwierdzeniem na temat książek. Takim prawdziwym. Jak byłam mała, potrafiłam zatopić się w książce po cebulki włosowe. Wsiąkałam tak, że nie słyszałam, co się do mnie mówi. Rodzina śmiała się ze mnie trochę, na szczęście tak sympatycznie, bo też lubili czytać, mama książki, tata gazety, a siostry co popadnie. Potem mi przeszło, chyba wykształciła się podzielność uwagi, umiejętność tak pożądana w dzisiejszych czasach. Tak... to się już nie powtórzy, takie dziecięce stopienie się z tekstem. Choć czasem próbuję jakby cofnąć się w czasie, powracając do dawniejszym moich lektur i licząc na powtórkę doznań, to mi się nie udaje. A Gaiman próbuje i całkiem nieźle mu to wychodzi, co ja plotę, wyjątkowo dobrze mu to wychodzi! Ten powrót do czasów, kiedy się było dzieckiem, kiedy inaczej patrzyło się na świat, kiedy wszystko było jakoś bardziej intensywne, trawa bardziej zielona, w krzakach mieszkały elfy i wierzyło się w usłyszane historie o duchach i samobójcach. Znów muszę wstawić dygresję, bo mnie rozsadzi. Opowieści i duchach nie pamiętam, ale koleżanka z klasy bała się iść po zmroku drogą, przy której rosła wysoka topola, twierdząc, że ktoś jej powiedział o samobójcy, który to właśnie drzewo wybrał na rozstanie się ze światem. Sama zaś słyszałam, jak grupka rosłych i butnych młodzieńców milkła gwałtownie przechodząc obok malutkiego zagajniczka o podobnie złej sławie. Nic więc dziwnego, że gdy bohater powieści Gaimana wraca jako osoba dorosła do miejsca, gdzie przebywał jako chłopiec - wierzy w to, co pamięta. Choć z punktu widzenia dorosłego to absurdalne. Co takiego absurdalnego zachowało mu się w pamięci? To, że istnieje ocean wielkości stawu. To, że można się obudzić z monetą w gardle. Także to, że sąsiadki pamiętają jakieś straszliwie dawne dzieje i najprawdopodobniej mają Moc (przez duże M), dzięki której potrafią poskramiać stwory przybyłe przez dziurę w Wieczności. "A potem Lettie Hempstock wyszeptała światu stare słowa i łąka eksplodowała złotym blaskiem. Widziałem, jak Ursula Monkton odlatuje, choć nie czułem wiatru, musiał jednak wiać jakiś wiatr, bo szarpała się i kołysała jak suchy liść porwany huraganem. Patrzyłem, jak wiruje w powietrzu, a potem zniknęła wraz ze swymi błykawicami."[2] Tu normalny dorosły człowiek westchnie i powie - no błagam, takich kobiet z Mocą nie ma, takich stworów przybierających postać kobiety też nie. To wszystko wymysły chłopca, który pewnego dnia zobaczył: "Sam nie wiedziałem, na co patrzę. Mój ojciec przyciskał Ursulę Monkton do boku wielkiego kominka na przeciwległej ścianie. Stał zwrócony plecami do mnie. [...] obejmował ją od tyłu".[3] i dorobił sobie do tego całą historię, byle tylko nie myśleć, że rodzic okazał się zdrajcą. Już lepiej myśleć, że został zaczarowany, jak w bajce, przez złą czarownicę o pięknej powierzchowności, i sam nie wiedział, co czyni. Magia istnieje, wie to każdy młody człowiek, ja też to wiedziałam. Naprawdę niewiele brakowało, abym uznała tę książkę Gaimana za cudowną, znakomitą i wyjątkową. Tak się jednak nie stało, albowiem los sprawił, że niedługo po Gaimanie sięgnęłam po inną powieść, której mistrzostwo uderzyło mnie jak obuchem. A że tematyka obu książek korespondująca ze sobą (dzieciństwo), zestawienie tych dwóch pozycji zaszkodziło "Oceanowi...". Już nie potrafię się nim zachwycać. Pamiętajcie więc, jeśli chcecie mieć frajdę podczas i po lekturze "Oceanu na końcu drogi", to nie sięgajcie zaraz potem po "Magiczne lata" McCammona. Bardzo dziękuję za egzemplarz powieści Wydawnictwu MAG. P.S. Tak się jakoś zbiegło, że Andrzej zebrał się i też napisał o tej książce, zerknijcie. --- [1] "Ocean na końcu drogi" Neil Gaiman, przełożyła Paulina Braiter, Wydawnictwo MAG, Warszawa 2013, s. 16 [2] Tamże, s. 109 [3] Tamże, s. 97-98 Ocean na końcu drogi [Neil Gaiman] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE
Link do opinii
Avatar użytkownika - Jenah
Jenah
Przeczytane:2014-05-05, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2014,
Pozwólcie, że najpierw przedstawię Wam pewną krótką scenkę. Dwoje ludzi wybrało się na spacer. Kiedy dotarli na brzeg niewielkiego stawu, doszło do kłótni. Jeden próbował przekonać drugiego do swoich racji i żaden nie chciał odpuścić. Pierwszy z nich twierdził, że mają przed oczami zwykły staw, drugi z uporem maniaka utrzymywał, że to, co widzą, to tak naprawdę wielki ocean. Kłótnia trwała do samego wieczora, aż w końcu zrobiło się ciemno i musieli wracać do domu. Nie mogąc dojść do jakiegokolwiek porozumienia, postanowili wreszcie, że każdy z nich pozostanie przy swoim zdaniu i zakończą spór. Ale czy czuli się z tym dobrze? Oczywiście, że nie, bo prawdą jest, że każdy z nich miał rację. Jak to możliwe? Wszystko zależy od tego, jak postrzegamy rzeczywistość i jak ją interpretujemy. Co chcemy widzieć, a czego nie... Tytułowy ocean na końcu drogi stał się pretekstem do przywołania wspomnień z dzieciństwa przez głównego bohatera. Jako już dorosły mężczyzna odwiedza farmę Hempstocków, gdzie niegdyś mieszkała jego przyjaciółka, Lettie. Stało się to jakby mimochodem, bo nie to było celem jego przyjazdu w rodzinne strony. Pobyt na farmie skłania go do rozmyślań nad tym, co zdarzyło się kiedyś w przeszłości, ale dopiero widok kaczego stawu, który Lettie nazywała oceanem, sprawia, że wspomnienia - bardzo mgliste, niewyraźne - odzyskują całą swoją moc. To, co zostało zapomniane, odsunięte w najdalsze zakamarki pamięci, powróciło, wypełniając każdą lukę nawet najdrobniejszymi szczegółami. A wszystko zaczęło się od pewnego górnika opali, który postanowił popełnić samobójstwo w samochodzie należącym do rodziny naszego, wówczas siedmioletniego, bohatera. Ta sytuacja pociągnęła za sobą lawinę niezwykłych wydarzeń - fascynujących, a zarazem przerażających, bowiem samobójcza śmierć górnika stała się przyczyną przebudzenia pradawnych mocy. Na świecie pojawiły się stwory niczym z koszmarów sennych, a którym to musi stawić czoło nasz mały bohater. Pomaga mu w tym Lettie, a także jej mama i babcia - postacie bardzo sympatyczne, ale także niezwykłe i bardzo tajemnicze. No cóż, nie każda babcia jest w stanie pochwalić się tym, że pamięta Wielki Wybuch, nie narażając się tym samym na śmieszność. Magiczne moce, które posiadają te trzy kobiety są tylko dowodem na to, że... wszystko jest możliwe. "Ocean na końcu drogi" stoi gdzieś na pograniczu powieści fantasy a współczesną baśnią dla dorosłych. A o czym jest ta książka? Mogłabym napisać, że jest to powieść o dorosłości widzianej oczami dziecka, o sile przyjaźni i o poświęceniu itp., ale wolę jednak stwierdzić coś innego. Jest to utwór w pewnym sensie niejednoznaczny, ponieważ każdy z nas może zinterpretować go po swojemu, uchwycić to, co dla innych pozostaje niewidoczne. I na tym właśnie polega urok i magia tej powieści. Dodatkowym jej atutem jest to, że prowokuje nas do uruchomienia własnych pokładów wyobraźni. Zastanówmy się zatem nad tym, z którym człowiekiem ze scenki w pierwszym akapicie możemy się identyfikować - z tym, który w stawie widzi po prostu zwykły staw, czy z tym, który mimo wszystko potrafi w tymże stawie odnaleźć ocean i w niego uwierzyć...
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2014-03-03,

 Dziecięca wrażliwość oraz bujna wyobraźnia nadająca sprawom zwykłym rangę magicznych obrzędów, to przedmioty nieustannego zainteresowania pisarzy. Wielu z nich obiera sobie za bohatera postać dziecka, ale każdy z nich kreuje wokół niego zupełnie inny świat, o czym możemy przekonać się chociażby w ,,Magicznych latach” Roberta McCammona, ,,TO” Stephena Kinga, ,,Kiedy bóg był królikiem” Sarah Winman czy ,,Siedem minut po północy” Patricka Nessa. Teraz do tego grona dołączył Neil Gaiman dzięki swojej powieści ,,Ocean na końcu drogi”. Co prawda, nie jest to pierwsza książka tego autora, w której występuje dziecko (wcześniej była to ,,Koralina” czy ,,Księga cmentarna”), ale ten tytuł najlepiej pasuje do grona wyżej wymienionych.

Oto jest nowa powieść Gaimana. I co ja mam o tejże powieści napisać? ,,Przecież to Gaiman” – można by rzec. W sumie taki ultra skrót myślowy nie jest nie na miejscu. Niejako wizytówką tego pisarza stały się powieści po brzegi wypełnione fantastycznymi (w dwojakim znaczeniu tego słowa) bohaterami, mroczną atmosferą i sporą dozą baśniowości. W dużym (gigantycznym) uproszczeniu ,,Ocean na końcu drogi” to skondensowane do objętości nieco ponad dwustu stron ,,Magiczne lata” (które to stron w polskim wydaniu mają 652). Zarówno w jednym, jak i drugim tytule mamy bowiem niezwykłą mieszankę grozy, melancholii, obrazu dorastania i przyjaźni, a także bogatej dziecięcej wyobraźni. Nie są to powieści w żadnym wypadku identyczne, ale można postawić je obok siebie na półce. W przeciwieństwie do McCammona, Gaiman w swojej powieści stawia na elementy baśniowości, wiele rzeczy pozostaje niejasnych, a świat poza głównym wątkiem jest jakby rozmazany. Z kolei ,,Magiczne lata” już w opisie mają ,,kronikę życia”, co mówi samo za siebie – jest dokładnie i dość szczegółowo. W ,,Oceanie na końcu drogi” wpadamy w sam środek wspomnienia, które niespostrzeżenie zamienia się w nowoczesną baśń, zacierając granicę pomiędzy tym, co (czasem do bólu) realne i tym, co nadprzyrodzone.

Gaiman nie stawia wielkiego znaku ,,UWAGA, TERAZ BĘDZIE MAGIA!”, nie rozgranicza dwóch światów, tylko czyni z nich jeden. Na naszych oczach magia staje się codziennością, nic nie tracąc ze swojej magiczności. Autor igra z czytelnikiem i sprawia, że tak naprawdę nie można mieć do końca pewność, czy wszystkie wydarzenia są prawdziwe, czy może to tylko owoc dziecięcej wyobraźni. Bowiem powieść można odczytywać również jako starcie samotnego siedmiolatka ze światem dorosłych, który potrafi zranić i upokorzyć. Główny bohater nie bez przyczyny wolał książki od ludzi.

,,W dzieciństwie nie byłem szczęśliwy, choć od czasu do czasu zdarzały mi się chwile radości. Bardziej niż gdziekolwiek indziej żyłem w książkach.”*

Ale, po namyśle, można dorzucić trzecie rozwiązanie – zawarte w powieści wspomnienie jest tylko jedną wersją, nieprawdziwą tak samo, jak każda inna.

,,Różni ludzie inaczej pamiętają różne rzeczy, nie znajdziesz nawet dwóch osób, które zapamiętałyby coś tak samo, nieważne, były tam czy nie. Choćbyście nawet stali obok siebie, równie dobrze moglibyście się znaleźć na różnych kontynentach.”**

Warto również dodać coś o bohaterach. Narratora poznajemy jako czterdziestosiedmioletniego mężczyznę, który wraca do rodzinnego miasteczka. Gdy znajoma okolica zaczyna budzić wspomnienia, cofamy się wraz z nim czterdzieści lat w przeszłość. Rezolutny, ale i samotny chłopiec natychmiast budzi sympatię. Obserwujemy jego dorastanie, które zostaje zapoczątkowane przez makabryczne wydarzenia w miasteczku. O tak, Gaiman nie byłby sobą, gdyby nie wplótł w swoją opowieść makabry jaką sami znamy ze swojego dzieciństwa.

Pisarz pochyla się nad sylwetkami kobiet: mamy matki, córki i… kochanki. Kobiety silne oraz ślepo posłuszne. Zdecydowanie prym wśród kobiecych bohaterek wiodą kobiety z farmy Hempstocków. Niezależne, ale i pełne ciepła damy w różnym wieku, które stają się dla głównego bohatera ostoją i niezwykłymi przewodniczkami w równie niezwykłym świecie.

Komu mogę polecić ,,Ocean na końcu drogi”? Myślę, że wszystkim. Tak po prostu. Jeśli lubicie powieści, w których to dziecko ze swoim nietuzinkowym spojrzeniem na świat jest głównym bohaterem, ,,Ocean na końcu drogi” nie powinien was zawieść.

_______________________________________

*,,Ocean na końcu drogi” N. Gaiman: str.21
**,,Ocean na końcu drogi” N. Gaiman: str.206

Link do opinii
Avatar użytkownika - agoosiaczek
agoosiaczek
Przeczytane:2013-12-02, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2013, Mam,
Można odczytywać na różne sposoby i to jest olbrzymią zaletą tej książki. Gdzie się kończy rzeczywistość? Tego nie wie nikt (no, może poza Starszą Panią Hempstock) :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - en-ca_minne
en-ca_minne
Przeczytane:2013-11-27, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2013,
Rzadko zdarza się tak, że tytuł książki mówi sam za siebie. Nie wspominając już o okładce. I aż wierzyć się nie chce, że mam ją dla siebie. I to całkiem przypadkiem. Nowa książka Gaimana, "Ocean na końcu drogi", zauroczyła mnie okładką. I tytułem. Odbierałam zakupy z księgarni internetowej i przypadkowo zwróciłam na nią uwagę. Przez chwilę nawet żałowałam, że ją kupiłam - bo Święta, bo pieniądze, bo nie przepadam za fantastyką, a jedyne co wiedziałam o autorze, to do jakiego gatunku można go przypisać. Ale czuję się nawrócona - sama nie wiem na co. Ale to tak silne nawrócenie, że zapomniawszy zwyczajowej kartki na notatki, zaczęłam notować na odwrocie pustej kartkówki o Napoleonie. Choć gdybym jej nie miała, pewnie któryś z uczniów nie dostałby swojej uzupełnionej już kartkówki... Taki nałóg. To moja pierwsza książka tego autora, i z tego, co pamiętam, pierwsza Wydawnictwa MAG na moich półkach. Jest wydana tak cudnie, że trudno się nią nie zachwycać. Okładka pięknie oddaje tytuł i treść, jest nawet nakrapiana błyszczącymi kroplami. Deszczu? Wody z oceanu na końcu drogi? Dawno nie widziałam tak pięknie wydanej książki. Całość trochę może tylko psuje informacja, że mamy do czynienia z najnowszą powieścią autora "Amerykańskich bogów" oraz tył z milionem reklam. To jednak tylko małe uwagi, nie wpływające bardzo na końcowy, piękny, efekt. Ocean na końcu drogi to baśń. Baśń o chłopcu, który doświadcza rzeczy, których każdy z nas chciałby doświadczyć. A może doświadcza? To pytanie autor, bardzo z resztą słusznie, zostawia bez odpowiedzi. Baśń o chłopcu tak zwykłym, że aż nie zwykłym. O chłopcu, który na urodziny życzy sobie tortu ozdobionego książką - nie piłką czy innymi symbolami na miarę siedmiolatków. Chłopiec ten, poznaje nie całkiem realną rodzinę Hempstocków, po tym jak wynajmujący w jego domu pokój, górnik opali, popełnia samobójstwo, które przyspiesza lawinę wydarzeń. Budzą się uśpione siły, ale nie są to siły zła, jak mogłoby się wydawać, ponieważ każda istniejąca siła ma swoje miejsce we wszechświecie, ale niektóre nie powinny wchodzić do świata ludzi. Na szczęście jest farma Hempstoków wraz z jej trzema uroczymi domowniczkami, które wiedzą jak, z pomocą oceanu na końcu drogi, przywrócić porządek i równowagę. Książki o książkach, kotach i tajemnicach to (prawie) wszystko, czego potrzebuję od literatury. Do tego zestawu Gaiman dodaje mi tyle wrażeń, że większość z nich musiałam zapisać, żeby nie uciekły ode mnie tak jak niektóre wspomnienia bohatera Oceanu... Mam więc cienie w occie, zszywanie wspomnień, staw, który jest oceanem, kotkę Ocean nie z tego świata i babcię Hempstocków, pamiętającą Wielki Wybuch. Ocean na końcu drogi to traktat o mądrej naiwności, a nie naiwnej mądrości i choć może obydwa określenia brzmią podobnie, całość wyjaśni się dopiero po lekturze. Na zachętę dodam może tylko małą próbkę tej mądrej naiwności: "Nie tęsknię za dzieciństwem, ale brakuje mi radości czerpanej z drobiazgów, nawet wtedy, gdy wokół wszystko się wali. Nie potrafiłem zapanować nad światem, w którym żyłem, nie mogłem odejść od tych rzeczy ani chwil, które mnie raniły, lecz znajdowałem radość w tych niosących szczęście. (...) może tej nocy miałem zginąć, może już nigdy nie wrócę do domu, ale dostałem pyszny obiad i wierzyłem w Lettie Hempstock." Mam nadzieję, że każdy z nas ma ocean na końcu drogi, każdy z nas ma swoich Hempstocków. Może nie musimy wiedzieć jak działają, może racjonalnie nie możemy ich sobie wytłumaczyć. Ale czy to ważne? Może, żeby zostać tu, po tej stronie oceanu, potrzebujemy właśnie NIEwiedzieć?
Link do opinii
Avatar użytkownika - joakrz1983
joakrz1983
Przeczytane:2013-11-10, Ocena: 6, Przeczytałam,
Link do opinii
Avatar użytkownika - Regalia
Regalia
Przeczytane:2024-02-18, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2024,

Ciężko jest się wgryźć - i to wina pierwszego rozdziału! Jakiś facet przyjeżdża na wieś, do bajorka z wodą i zaczyna snuć opowieść, że miał kota i tego kota rozjechał gościu wydobywający opale, ale dał mu nowego kota i on co tydzień dostawał od taty komiks.... Rajuśku. Póki nie pojawia się Urszula, to jest tak miałko. A później się dzieje, choć nie jest to wartka akcja.

 

Nie wiem, co tym razem został wzięte na tapetę przez Gaimana - trzy baby, baptyzm, szamanizm czy inne religijno-mistyczne rzeczy. Pojęcia nie mam i w odbiorze mi to nie przeszkadza. Trochę taki horror - rzecz z robakiem i stopą czytałam na pełnym obrzydzeniu. Trochę fantasy - bo Urszula, ptaki i ocean. I w pełni młodzieżówka, wszak bohaterem jest siedmiolatek, i choć opowieść jest snuta już przez dorosłego, to jednak rozumowanie jest na poziomie dziecko/nastolatek.

 

Plusem jest, że jak już rusza wątek Urszuli, to człowiekowi czyta się szybciej. Nie ma zawiłej fabuły, nie ma już dziwactw i jakoś to leci. Minus natomiast... no to ani to wybitne, ani warte zapamiętania. Ot, takie opowiadanie, które rozrosło się w książkę. Fabuła mnie nie porwała i czytałam tylko po to, by dowiedzieć się, kim jest Ulka, i niby się dowiedziałam, ale się nie dowiedziałam. Musiałam googlować (i się zawiodłam).

Link do opinii
Avatar użytkownika - kozunia97
kozunia97
Przeczytane:2020-10-23, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2020,

Jakie to było dobre, jakie magiczne, jakie dziwne!

Chociaż na początku się obawiałam, czytało mi się świetnie, a scena ucieczki bohatera w nocy przez pola - nie mogłam oderwać oczu od tekstu. Mądra, życiowa, tajemicza, lekka, inna od pozostalych. Nie wiem czy na ten moment nie będzie to stwierdzenie na wyrost z racji tego, że kończy się październik, ale mogę pokusić się o nazwanie "Oceanu.." książką roku.

Link do opinii

"Ocean na końcu drogi" wciąga czytelnika w świat magii, dziwnych stworów, zła, kryjącego się niemal wszędzie... Jednocześnie historia napawa nadzieją pokazując, że zawsze znajdzie się ktoś, na kim można polegać, kto pomoże w potrzebie i wskaże właściwy kierunek. Ja osobiście odbieram tę książkę jako powieść z morałem, ni to dla młodszych, ni starszych czytelników.

Link do opinii

Niewielka objętościowo powieść fantasy, ale jaka bogata w treść. Mały chłopiec staje w obliczu złowrogich mocy nie z tego świata, na szczęście znajduje sprzymierzeńców na pobliskiej farmie - dwie kobiety i dziewczynkę. Lettie by go ochronić gotowa była na najwyższe poświęcenie i mimo, iż utracił pamięć o przeżytej grozie, ofiara przyjacióki tkwi w jego świadomości i każe mu powracać do miejsca zdarzeń wielokrotnie aż do starości. Mroczne klimaty.

Link do opinii

,,Ocean na końcu drogi”, czyli kolejne moje spotkanie z Gaimanem, po którym kompletnie nie wiem, czy ja lubię tego autora, czy nie.
Bowiem 'Ocean na końcu drogi” to historia, która w ogóle nie przypadła mi do gustu.
Zaczęło się super-samobójstwo tajemniczego człowieka, w aucie ojca głównego bohatera. Tajemnicze siły, które obudziły się po tamtym zdarzeniu. Tajemnicze staruszki i mała dziewczynka, która twierdzi, że jej staw to prawdziwy ocean.
Potem było już tylko gorzej. Nie będę zdradzać fabuły, ale wydaje mi się, że to, co zrobił Gaiman, było trochę na się i nie pasowało do tej opowieści.

Jestem bardzo zawiedziona. Po fantastycznym "Nigdziebądź" spodziewałam się czegoś magicznego ze świetnym klimatem i ciekawą akcją. Nie było ani jednej z wymienionych rzeczy. Akcja — mało interesująca, mimo że dużo się dzieje, nie wciąga to czytelnika w żaden sposób, a wręcz męczy i nuży. Bohaterowie — płascy i nijacy. Klimat? Brak. Magia? No może trochę. Jednak niewystarczająco.
Ocean na końcu drogi znajdzie się na pewno w podsumowaniu roku — niestety na liście największych rozczarowań.

Link do opinii
Inne książki autora
Historie prawdopodobne
Neil Gaiman0
Okładka ksiązki - Historie prawdopodobne

Upiorne staruszki żywiące się surowym mięsem, mężczyzna cierpiący na obsesję na punkcie modelki pozującej do aktów, profesorka wspominająca dzieciństwo...

Księga Cmentarna
Neil Gaiman0
Okładka ksiązki - Księga Cmentarna

Na aukcji internetowej w ebay.com za prawo do umieszczenia na nagrobku swojego imienia i nazwiska pewien internauta zapłacił 3 383 USD. Nagrobek zaś pojawia...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy