O tym jak bardzo różni się postrzeganie świata przez kobiety i mężczyzn możemy przekonać się, czytając książkę Williama Whartona „Niedobre miejsce”.
Dwa małżeństwa: Alice i Ben oraz Clyde i Nina, a tak naprawdę cztery różne historie, odmienne wersje wydarzeń. Do tego klimat Paryża z urokliwymi uliczkami, kawiarenkami na rogach i światem arystokratycznej bohemy. Francja jawi się w książce jako kraj zdolny zainspirować artystów wszelakiej maści, autor nie traci jednak obiektywizmu - bohaterowie mają problem z językiem, trudność sprawia poruszanie się w gąszczu biurokracji, a rynek mieszkaniowy przypomina sytuację w Polsce (drogie i małe). Clyde pragnie odnaleźć w Paryżu źródło swojej inspiracji, stać się prawdziwym malarzem i nie ograniczać się jak dotychczas tylko do wykładania sztuki. Dzięki spadkowi po ojcu ma możliwość porzucić wszystko i z nonszalancją właściwą pełnemu luzu Amerykaninowi, spakować się, zmienić swoje życie, zabrać żonę i dwójkę dzieci i przenieść się nad Sekwanę. Mimo nienawiści do ojca nie ma skrupułów korzystać z jego pieniędzy, a malarskie zapędy szybko schodzą na dalszy plan. Niczym w przysłowiu o złej baletnicy..., dla Clyde'a to światło jest nie takie, to dzieci hałasują, to znów czeka godzinami na wenę twórczą. Nie wiem, czy Marianne - dziewczynę, którą poznał na kursie francuskiego - można zaliczyć do inspiracji, nie przeszkadza mu to jednak cieszyć się urokami jej ciała. Zwyczajne życie z Niną, dziećmi, obiadami o wyznaczonej godzinie widocznie mu bardzo zawadza, bo płomienny romans przeradza się w ckliwą i troszkę szczeniacką miłość. Nie dziwi mnie fakt, że Nina ulega fascynacji innym mężczyzną, natomiast szkoda, że jest nim mąż przyjaciółki. Ben również jest artystą, pracuje w pracowni litograficznej i z zaangażowaniem oddaje się wszystkiemu co robi. Niezależnie od tego, czy jest to tworzenie czy uwodzenie. Zagubiona w Paryżu Nina, obarczona dwójką małych dzieci, wypełniająca dni sprzątaniem i gotowaniem lgnie do ciepła i zainteresowania. Wystarczy kilka głębokich spojrzeń, niespodziewana wizyta w domu Alice i Nina oddaje się rozkoszom cielesnym z Benem. Nie wiadomo, czy dziewczyna wykorzystuje chorobę matki jako pretekst do opuszczenia Francji, ale w decyzji Clyda widzę rozpaczliwą ucieczkę od odpowiedzialności i konsekwencji pokazania na co naprawdę go stać. Nie zatrzymuje Marianne mimo deklarowanego uczucia do niej, nie stara się przełamać i przy pierwszej lepszej okazji rezygnuje z malarstwa. Bo tak jest bezpiecznej i nie narazi się na porażkę. Znajduje więc przyczółek u boku żony i wraca do nauczania niczym tchórzliwa myszka. Z bohaterów pełnych wad, targanych namiętnościami i ludzkimi odruchami najmniej barwnie wypada Alice. Nie jestem jednak w stanie jej współczuć - akceptacja notorycznych zdrad Bena, tkwienie u jego boku i ekstatyczna radość z każdego przejawu uczucia budzi we mnie jedynie litość zabarwioną pogardą. Na fali modnych określeń ich związek można nazwać jednostronnie toksycznym. Co gorsza Alice jest naprawdę szczęśliwa u boku Bena i nawet jeśli wyznanie Niny o zdradzie ją zabolało, to nie daje tego po sobie poznać.
Książka „Niedobre miejsce” prowokuje do zastanowienia się nad naszymi oczekiwaniami i charakterem związków w jakich tkwimy. Czy jesteśmy w danym miejscu z naszego wyboru czy ze strachu? Zanim jednak popędzimy do sądu z pozwami rozwodowymi powinniśmy zdać sobie sprawę, że wina za sytuacje jakiej się znajdujemy niekoniecznie leży po drugiej stronie. Może warto jeszcze ratować resztki tlącego się uczucia...
Justyna Gul
Powieść popularnego w Polsce pisarza jest jednocześnie dziennikiem intymnym, podróżą sentymentalną, próbą zatrzymania czasu, podsumowaniem...
Trzydziestotrzyletni Amerykanin, porzucony przez żonę i dopiero co rozwiedziony, by odzyskać równowagę emocjonalną, udaje się do Hiszpanii. Przemierza...