To nie jest zwykła biografia, lekka historyjka true crime. To nawet nie jest opowieść o jednym człowieku albo dwóch. Autor spokojnie, bez pośpiechu, analizuje życie swoje, swojego przyjaciela Michaela Laudora, całej Ameryki ich czasów. Dygresja na dygresji, tematy polityczne, ekonomiczne, psychologiczne, literaturoznawcze - czego tutaj nie ma. To wszystko sprawiało, że czytało mi się dobrze, ale często czułam się przytłoczona ogromem informacji, za którymi muszę nadążyć. Tak duża objętość (ponad 700 stron) na pewno pomaga czytelnikowi śledzić cały proces choroby - obserwujemy Laudora od czasów dzieciństwa, a nie lądujemy od razu na sensacyjnych nagłówkach gazet. Polecam czytelnikom, którzy są przygotowani na ciekawą, ale i trudniejszą lekturę.