Myśli nowoczesnego endeka Rafała Ziemkiewicza to bez wątpienia jedna z najważniejszych książek publicystycznych mijającego roku. To solidna analiza transformacji (w dużej mierze - pozornej), jaką Polska przechodziła - i nadal przechodzi - od momentu schyłku PRL po ostatnie lata III RP. To publikacja wskazująca najpoważniejsze patologie nowej rzeczywistości i błyskotliwie ukazująca ich przyczyny. Ale równocześnie trzeba mieć świadomość, że to książka, której najpewniej prawie nikt nie przeczyta.
Rafał Ziemkiewicz odwołuje się w nowej książce bardzo często do swoich wcześniejszych dokonań publicystycznych. Tłumaczy, choć stosunkowo krótko, czym jest Polactwo ("polski żywioł"), nawiązuje do Michnikowszczyzny, a - przede wszystkim - do Czasu wrzeszczących staruszków, ukazując III RP, boleśnie rozdzieraną przez polityków dwóch partii - PO i PiS. Ukazuje, jak przebiegała tak zwana "polska transformacja", jakie przyniosła patologie i w jaki sposób dokonywało się stopniowe zawłaszczanie państwa. Wskazuje, że przeciętny wyborca praktycznie nie ma dostępu do rzetelnej informacji, do prawdziwego obrazu polskiej polityki czy wiarygodnego opisu stanu państwa, bowiem media nieustannie flirtują z rządzącymi, mamiąc odbiorców odpowiednio przetrawioną "papką". Ziemkiewicz kreśli też obraz Polski jako państwa skrajnie wrogiego wobec własnych obywateli i marnotrawiącego środki na kontrolowanie czy represjonowanie społeczeństwa, gdy powinny one zostać wykorzystane na przykład na tworzenie sprawnej infrastruktury. Polska ukazana jest tu jako kraj postkolonialny - niegdyś rządzony przez ludzi z nadania Rosji, dziś - przez takich, którzy zrobią wszystko, by przypochlebić się władzom Unii Europejskiej. Ziemkiewicz wskazuje też na zagrożenia płynące z rezygnacji z polskości na rzecz szeroko pojętej "europejskości". W pewnym stopniu publicysta nawiązuje do klasycznego, znanego jeszcze z Kazań sejmowych obrazu Polski jako "tonącego okrętu". Ster tegoż statku wydzierają sobie nieustannie Donald Tusk i Jarosław Kaczyński, prowadząc go na coraz bardziej niebezpieczne mielizny i coraz groźniejsze rafy.
Wszystko to stwierdzenia znane już z wcześniejszej publicystyki Ziemkiewicza - zarówno z tej publikowanej na łamach prasy, jak i tej, znanej z jego wcześniejszych książek. Co jednak ważne: każdy, kto tę książkę przeczyta, nie będzie miał wątpliwości co do tego, czy Ziemkiewicz sympatyzuje z PiS. Tak mocnej, ale i rzeczowej krytyki tej partii próżno szukać w tekstach jakiegokolwiek polskiego publicysty. Ziemkiewicz wymienia wszelkie grzechy Prawa i Sprawiedliwości, wskazując, że partia ta jest w podobnym stopniu odpowiedzialna za dzisiejszy - fatalny - stan państwa polskiego, co Platforma Obywatelska. Tu nie ma "taryfy ulgowej", choć równocześnie wydaje się, że autor nie widzi obecnie dla PiS żadnej sensownej politycznej alternatywy. Ziemkiewicz wskazuje, że PiSowskie koncepcje okazują się często zwyczajnie szkodliwe dla polskiego państwa - i wspiera tę tezę konkretnymi argumentami. Argumentami, dla których omówienia jednak recenzja jego nowej książki nie jest odpowiednim miejscem. Tym bardziej, że nie one są w publicystyce Ziemkiewicza najbardziej interesujące.
Najbardziej interesujące jest zaś bardzo mocne stwierdzenie, zgodnie z którym to nie jakaś "zmowa elit", to nie jakaś "grupa trzymająca władzę" i kontrolująca media jest największym problemem naszego państwa. Największą patologią III RP jest totalna demoralizacja mas i niemal całkowita obojętność Polaków wobec spraw publicznych. Największym niebezpieczeństwem dla kraju jest wielkie zniechęcenie i minimalizm oczekiwań Polaków. Dramatem jest to, że Polacy - przekonani, iż klucze do wielkiej polityki trzymają liderzy dwóch największych partii - nie chcą się w żaden sposób organizować, by doprowadzić do reform i zmian. Dramatem jest to, że wolą bawić się, pogrążyć w wielkim "grillowaniu" i oglądaniu reality show, niż doprowadzić swój kraj do porządku.
Ziemkiewicz podkreśla, że wielkim zadaniem stojącym przed każdym świadomym obywatelem czy politykiem jest ponowne wychowanie Polaków. Ponowne nakłonienie ich do zainteresowania sprawami publicznymi, polityką, jest przywrócenie im wiary w to, że sami są w stanie coś zmienić. Wąska grupa o choćby najbardziej szlachetnych intencjach nie jest w stanie - zdaniem publicysty - naprawić istniejącej sytuacji. Potrzebne jest "pospolite ruszenie". Potrzebne jest przywrócenie ideałów endecji, przywrócenie myślenia w kategoriach patriotycznych przez pryzmat realizmu, nie zaś - romantyzmu. Potrzebne jest nakłonienie Polaków do działania. I ten postulat Ziemkiewicza wydaje się ogromnie przekonujący.
Niestety, publicysta w swej książce popełnia jeden grzech. Jeden, za to - by tak rzec - grzech kardynalny. Mianowicie nie potrafi powstrzymać swojego temperamentu. Używa języka bardzo mocnego, dosadnego, konkretnego. Używa języka pełnego emocji. To zabieg uzasadniony, gdy pisze do już przekonanych. Gdy publikuje kolejne felietony na łamach "Rzeczpospolitej", po którą lewicowiec raczej nie sięgnie. Myśli nowoczesnego endeka mogłyby stać się całkiem realnym programem zmiany. Mogłyby stać się punktem wyjścia do poważnej dyskusji o Polsce. Zamiast tego za sprawą języka narracji staną się pretekstem do "dokładania" po raz kolejny polskiej prawicy za jej prawdziwe czy domniemane grzechy. Znów będziemy słyszeć o "wściekłej, nalanej mordzie" publicysty, miast dyskutować o jego poglądach.
Najgorsze jest jednak to, że w całej tej burzy, jaką z pewnością nowa książka Ziemkiewicza wywoła, prawdopodobnie prawie nikt po nią nie sięgnie. A szkoda. Bo to publikacja cholernie ważna. I - po prostu - naprawdę mądra książka. Książka, o której powinniśmy dyskutować bez uprzedzeń.
Po tamtej stronie komputera trwa wirtualny świat. Dla wielu jest miejscem codziennej pracy i skarbnicą rozrywek. Dla wtajemniczonych to arena bezwzględnej...
Rzecz dzieje się w odległej przyszłości na jednej z wielu skolonizowanych planet, Terei. Przed laty koloniści, porwani ideą wolnego, autarkicznego społeczeństwa...