Mosty na Wiśle Ireny Małysy młody czytelnik może określić jako kryminał podwójnie retro: oba wątki rozgrywają się bowiem w odległych dla odbiorcy czasach: podczas II wojny światowej i na początkau lat dziewięćdziesiątych XX wieku.
Walenty Cichocki to komisarz w krakowskiej policji. Jest mężczyzną pięćdziesięcioletnim, kawalerem, człowiekiem zafascynowanym sztuką, ale też obarczonym licznymi fobiami, które skutecznie utrudniają mu życie. Komisarza poznajemy w momencie, gdy w Krakowie odnalezione zostają pod mostem zwłoki mężczyzny w szaliku Cracovii. Początkowo wszystko wskazuje na to, że to porachunki między kibolami dwóch przeciwnych krakowskich drużyn piłkarskich. Z biegiem śledztwa okazuje się jednak, że prawda jest dużo bardziej zagmatwana.
Drugi, wojenny wątek dotyczy Hanny, która próbuje przetrwać okrucieństwa, jakich dopuszczają się wobec ludności Krakowa niemieccy okupanci. Życie w Krakowie jest bardzo trudne, śmierć czyha na każdym kroku, a strach okazuje się nieodłącznym towarzyszem życia wygłodzonych i straumatyzowanych ludzi.
Co łączy te dwa, pozornie zupełnie niezwiązane ze sobą wątki? Gdzie zaprowadzą Walentego kolejne tropy, na które natrafi podczas prowadzonego śledztwa? I jak wyglądało życie w okupowanym Krakowie oraz w Krakowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku? O tym czytelnik dowie się z lektury powieści Mosty na Wiśle.
Mosty na Wiśle to książka, która pochłonie czytelnika od pierwszej strony. Dwutorowa narracja i spora liczba bohaterów nadają całej historii niezwykłego tempa. Książkę pochłania się błyskawicznie, strona po stronie z zaskoczeniem zauważając, że zbliżamy się do rozwiązania zagadki. A to wcale nie jest takie oczywiste! Irena Małysa skutecznie myli tropy, prowadzi czytelnika na manowce, dodaje postaci, które wprowadzają w książce kontrolowany chaos i mieszają, zdawać by się mogło, poukładane wcześniej przez czytelnika wnioski i możliwe odpowiedzi. Jednak na właściwe rozwiązanie tajemnicy trzeba poczekać niemal do ostatniej strony Mostów na Wiśle.
Książka Ireny Małysy zabiera czytelnika w świat, który dawno już przeminął. Wyraźne echa wojny zdają się żyć już tylko i wyłącznie we wspomnieniach bohaterów. Jednak okrucieństwa wojny, traumy, strach przed biedą, głodem i śmiercią zdają się towarzyszyć wszystkim, którzy przeżyli okupację. Z kolei rzeczywistość lat dziewięćdziesiątych ukazuje początki kapitalizmu, potworne bezrobocie, ale też zachłystnięcie się zachodem i nową technologią, która powoli wkracza w świadomość Polaków.
Autorka podkreśla, że niektóre wojenne wydarzenia mają swoje źródło we wspomnieniach jej babci. I chociaż wiele zdarzeń zostało stworzonych na potrzeby fabuły, to niektóre okazują się autentyczne. Nadaje to jeszcze większej wiarygodności całej historii i uzmysławia odbiorcom, jak wielkim złem była II wojna światowa i jak dużym piętnem odbiła się ona na wszystkich, którym udało się ją przeżyć.
Mosty na Wiśle napisane są w sposób bardzo przystępny. To interesująca propozycja dla miłośników gatunku, ale nie tylko. Odbiorcy, którzy mają ochotę trochę przy lekturze pogłówkować, powinni sięgnąć po retrokryminał Ireny Małysy. Emocje, jakie towarzyszyć będą czytelnikowi podczas lektury, z pewnością pozostaną z nim na długo.
Baśka Zajda, policjantka zmęczona życiem i jego trudami, wraca z Krakowa w rodzinne strony. Chociaż wszyscy mówią, że wyrzucili ją z policji wojewódzkiej...
PORYWAJĄCY KRYMINAŁ IRENY MAŁYSY! Zbrodnia dotarła i tutaj, daleko od Babiej Góry Baśka Zajda przyjeżdża do Mysłowic, na pogrzeb ciotki Ewy. Dawno...