Szef każe robić nadgodziny? Druga połówka cię wkurza? Pies narobił na nowy dywan? Jeśli tak – ta książka jest właśnie dla ciebie. - tak zachęca wydawca do nabycia publikacji dla mocno sfrustrowanych korposzczurów i ludzi zmęczonych życiem. Mam dość! jest rodzimą odpowiedzią na popularność „książek do zniszczenia", które mają rozwijać kreatywność. Z tym, że - jak to z Polakami bywa - nasza wersja ma wydobywać z nas to, co najmroczniejsze. Już na początku wkurzają nas dwie plotkujące o nas baby. Ale spokojnie, można im bezczelnie nawtykać, a bogobojnym staruszkom dorysować erotyczne akcesoria. Odtąd inaczej będziemy patrzeć na ich zacięte miny w kościele.
Na kolejnych stronach autorzy proponują dołożyć wrogom w pracy, wykpić szefa, zbluzgać przełożonych, zrobić listę najgorszych wrogów i wysłać ich w kosmos, nie czyniąc im, oczywiście, krzywdy w rzeczywistości. Ale to nie koniec walki ze złem, bowiem najgorsze czai się w nas samych. Za sprawą rozdziału Zgubne przyzwyczajenia, czyli ten „ktoś" wewnątrz nas i jak go wypędzić - jeśli jeszcze czytelnik nie cierpi na depresję z powodu beznadziei swojego istnienia - na pewno wreszcie w nią wpadnie. Dowie się mianowicie, że jest śmierdzącym nałogowym palaczem i alkoholikiem, a jego lista hańby nie zmieści się nawet w tej książce. Czas więc wyrzucić z siebie całe zło, uświadamiając sobie jego ogrom, czas wywalić wszystko na kartki tej szalonej książki, podrzeć, pochlapać, gnieść, zamalować, spiąć zszywkami i spuścić w klozecie.
Jest też kilka elementów pozytywnych (pozornie). Można na przykład zaprojektować okładkę swojej nagrodzonej Noblem książki. Chociaż tyle…
Osoby, które szanują słowo pisane i raczej kultem aniżeli pragnieniem siania zniszczenia darzą książki, nie powinny w ogóle sięgać po tę publikację. Autor każe po niej bazgrać, pisać przekleństwa, dorysowywać rogi i bluzgać na czym świat stoi. Czy to pomaga? Nie sprawdzałam, gdyż należę raczej do ludzi, którzy książki szanują, nie plują na nie i wyrywają im kartek tylko dlatego, że ktoś ich wkurzył. Zatem nie jestem w stanie ocenić, czy taka terapia faktycznie jest skuteczna. Samą treść wraz z rysunkami pochłania się w jedno popołudnie. Jeśli czytelnika nie skusi, mimo wszystko, zmieszanie z błotem tej pozycji, to odstawi ją grzecznie do zaprojektowanego specjalnie pudełeczka i postawi na półce, by przy jakiejś okazji pokazać znajomym.
Sensację budzi także superprezent dołączony w pudełku. A jest nim – uwaga – mikroskopijna książeczka z sudoku. To już naprawdę wyjątkowo wysublimowany sposób wyładowywania frustracji!
To książka zachęcająca dziecko do różnego rodzaju aktywności, rozwijająca kreatywność, wyobraźnię, pobudzająca do eksperymentowania z technikami...
Książka na złość to inspirująca i dowcipna propozycja dla wszystkich tych, którzy lubią być niegrzeczni, przekorni i zbuntowani. Dzięki niebanalnym...