W Izraelu na żadne pytanie nie ma prostych odpowiedzi
Kraj to nie tyle konkretne miejsce na Ziemi, obszar na mapie, co ludzie. Ludzie, którzy nie tylko zamieszkują określony teren, ale i są z nim związani, tworzą pewną wspólnotę. Chcąc zatem lepiej poznać jakiś kraj, nie trzeba koniecznie zwiedzać go wzdłuż i wszerz, ale przede wszystkim należy poznawać ludzi go zamieszkujących. Nie jest to łatwe, kiedy tych mieszkańców są miliony. Można nawet stwierdzić, że z założenia jest to niemożliwe, bo nie ma naprawdę małych, słabo zaludnionych krajów. Można zaledwie zbliżać się do prawdy o danym kraju, poznając lub obserwując wybrane jednostki, śledząc zwyczaje, zjawiska, obyczaje, zachowania. Uogólniając, ale mając zarazem świadomość, że może istnieć wiele wyjątków od narzucającej się nam reguły.
Izrael jest państwem od zawsze budzącym silne emocje. Większości z nas znany jest on głównie z przekazów medialnych. Nawet jednak kilkudniowa wycieczka czy urlop, film dokumentalny czy książka wiosny nie czynią i nie ukażą nam całej prawdy o nim. Obraz medialny ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, co potwierdza każdy, kto dłużej przebywał w tym kraju. Z natury przekaz medialny skupia się na zjawiskach negatywnych, budzących silne emocje: zamachach, terroryzmie, wojnach, politycznych przepychankach. Mało w nim jest ludzi i ich codzienności. A właśnie ją próbuje przybliżyć czytelnikom Estera Wieja w Ludzkiej twarzy Izraela, niewielkiej objętościowo książce refleksyjno-wspomnieniowej. Mieszkała tam i pracowała, a zajmując się zawodowo dziennikarstwem, miała ułatwiony kontakt z różnymi ludźmi. Jak sama deklaruje, lubi poznawać innych i chętnie wykorzystywała daną jej możliwość spotkania z mieszkańcami izraelskiej ziemi. Jej książka to mieszanka złożona zarówno z portretów ludzkich, jak i z zebranych w ogólniejsze wnioski obserwacji, podsumowań. To próba zrozumienia mieszkańców Izraela, ich motywacji, marzeń, codzienności, źródeł radości i trosk. Nie jest to łatwe w kraju targanym tak silnymi konfliktami, w którym życie zanurzone jest w niekończącym się stanie podwyższonej gotowości. Człowiek zawsze próbuje jakoś żyć, w każdych – nawet najbardziej ekrtremalnych - warunkach. Czy to w czasie wojny, czy w więzieniu, w obozie czy w niewoli. Próbuje przetrwać, przeżyć, zachować godność, cieszyć się chwilą, kochać. Tak jest i w Izraelu, gdzie nieustanne zagrożenie wpływa, co prawda, na postępowanie ludzi, ale zarazem inspiruje ich do usilnych starań do prowadzenia w miarę normalnego życia.
Estera Wieja patrzy na ziemię izraelską i jej mieszkańców z perspektywy przede wszystkim religijnej – jest chrześcijanką, zafascynowaną Ziemią Obiecaną, ziemią Jezusa. Odnajduje na tej ziemi wciąż żywe ślady biblijne, które są dla niej śladami Boga i ludzi, którzy mu zaufali. Próbuje zrozumieć, jak w czasach współczesnych wypełnia się przymierze z Jahwe, zawarte tak dawno temu. Szuka przede wszystkim tego, co łączy ludzi zamieszkujących państwo ze stolicą w Jerozolimie. Choć wieloletni krwawy konflikt izraelsko-arabski jest obecny w tej opowieści, to nie ma tu koncentracji na tym problemie, jego źródłach i czynnikach nie pozwalających go zakończyć. Są raczej przykłady tych, którzy dystansują się od nienawiści, szukają dróg porozumienia i starają się jakoś zrozumieć innych. Którzy wykonują drobne kroczki na drodze do pokojowego współistnienia.
Estera Wieja porusza ciekawe tematy - zarówno te lepiej znane, jak i te skrywające się w cieniu owych nośnych medialnie. Często sięga głębiej niż potoczne, mało precyzyjne opinie. Tak jest chociażby w przypadku kibuców i ich roli w społeczeństwie. Interesujący jest rozdział o językach używanych w Izraelu, zwłaszcza hebrajskim. Poszerzają horyzonty obserwacje dotyczące świąt żydowskich, Holokaustu i pamięci o pomordowanych oraz o odłamach ortodoksyjnych Żydów.
Objętość książki Ludzka twarz Izraela jest raczej niewielka. Pewne tematy pogrupowane są w rozdziały, co nadaje całości uporządkowaną formę. Myśli wyrażane są dobrze zrozumiałym, komunikatywnym językiem. Autorka angażuje się emocjonalnie w opis, co nadaje książce bardzo osobisty, ciepły charakter. Czyta się ją przyjemnie bo Estera Wieja potrafi jasno wyrażać swoje myśli. Komuś odwiedzającemu tylko przez kilka dni Izrael trudno wejść głębiej w otaczający go świat, dostrzec różne wymiary toczącego się tu życia. Kilkuletni pobyt, osobiste nastawienie i szczera chęć poznawania innych ludzi, które motywowały autorkę ,przyniosły poszerzony obraz izraelskiej rzeczywistości. Nawet jeśli nie pełny, to z pewnością szerszy niż doświadczenia czy wyobrażenia przeciętnego mieszkańca innego kraju.