Laponia. Magia, śnieg, święty Mikołaj. Tajemnicza kraina, odległa, a bliska, bajkowa, a istnieje naprawdę. Miejsce, gdzie czas się zatrzymał, gdzie dzieciństwo trwa wiecznie, a Święta Bożego Narodzenia nigdy się nie kończą. Tymczasem ta wieczna bajka nie jest jedynie uroczą opowiastką rodem z Hollywood, a ludzie, którzy tam żyją, doświadczają problemów, o których Europejczycy nie mają pojęcia.
Kraj, w którym śnieg ma tysiące kolorów i żaden nie jest podobny do innego. Kraj, w którym podróżuje się reniferami, towarzyszącymi ludziom od zawsze, bez których życie nie byłoby możliwe. Saamowie, mieszkańcy tej odległej krainy, rozciągającej się na północy półwyspu Skandynawskiego, to lud, o bogatej tradycji, żyjący w zgodzie z przyrodą, której nie znamy.
Wbrew pozorom, świat Saamów to nie wieczna zima. To pory roku, które przynoszą zmiany i niedogodności, takie jak... żaby na przedwiośniu. I wcale nie chodzi o romantyczne kumkanie, ale o coś zupełnie innego.
Marta i Adam Biernatowie pokazali świat, który popkultura zniekształciła. Przywołali to, czego nie znamy, zachwyceni bajkową wizja renifera i świętego Mikołaja. Odnaleźli krainę dawnych wierzeń, szamanów i wiary w naturę, bez której na dalekiej północy nie da się zrobić nawet kroku.
Zapewne dlatego ta książka wzbudziła wiele kontrowersji. Wielu spodziewało się relacji podróżniczej, wyprawy do tajemnej, nieznanej krainy, gdzie czas płynie inaczej, a każdy wysiłek przynosi nagrodę w postaci niekończących się zachwytów nad krajobrazami Laponii. Tymczasem otrzymaliśmy spis wierzeń, obyczajów i historii, które –nie podlane sosem awanturniczych podróży – stały się surowym zapisem rzeczywistości, którą niełatwo się zachwycić. A może łatwo, jeśli ma się duszę samotnika albo jest się człowiekiem, który Laponię poznał i pokochał ze względu na jej odmienność i magiczność. Pozostali mogą się poczuć zawiedzeni.
Laponia. Wszystkie imiona śniegu to – wreszcie – pięknie wydana opowieść o czyimś spełnionym marzeniu, opatrzona wspaniałymi zdjęciami. Oglądając je, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że takie widoki musiały stać się przyczyną stworzenia mitów, podań, legend i baśni, którymi karmieni jesteśmy od dzieciństwa. Dorzućmy do tego stado siedmiuset reniferów, które, jak piszą autorzy, są niezwykle towarzyskie, i mamy magię, której nie sposób oddać słowami. To po prostu trzeba zobaczyć.
Dlatego książkę Marty i Adama Biernatów polecam tylko gotowym na niezwykłe, trudne piękno i poszukiwania. Jest jak Laponia – niełatwa, surowa i inna niż zwykłe powieści o dalekich lądach. Nieoczywista.