„Kudłaty Pazur i inni: to książka, której nie powinno się czytać przy jedzeniu. Przed jedzeniem też lepiej nie. Nie należy bowiem do tych, w których na pierwszy plan wybija się smak czy elegancja, wręcz przeciwnie – z założenia przeznaczona dla chłopców, poraża momentami brzydotą fizjologii. Robaki, smród i brud to w końcu środowisko życia naturalne dla ziemnych potworków, lubiących soczyście splunąć i równie soczyście – chociaż bajkowo – przekląć. Kiedy więc Kudłaty Pazur, potwór zafascynowany ludźmi, chce się wprowadzić do rodziny małego Lolka, oznaczać to będzie niemałe kłopoty.
Potworek wyjada wszystko z lodówki – i żeby tylko… Smakują mu również środki czystości – wypija szampony i mydła. Jest leniwy i nie sprząta po sobie, ma za to szczególny talent do robienia bałaganu. Pluje jaskrawozieloną śliną. I kocha muzykę – to chyba jedyna jego pozytywna cecha. Nieokiełznany stwór o sześciu rękach nie daje się wychowywać, choć przecież – żeby zostać w domu Lolka – będzie musiał przestrzegać wielu zasad. Faktem jest, że trzymanie w domu potworka to rzecz nieporównywalnie trudniejsza niż opiekowanie się psem lub chomikiem. Rodzice Lolka to dwie indywidualności – matka przedstawiona została jako niezrównoważona emocjonalnie, rozhisteryzowana i znerwicowana nauczycielka muzyki. Ojciec – wiecznie nieobecny, podróżnik pozbawiony gustu (jak twierdzi jego żona). Lolek to chłopczyk, który dobrze wie, jak przekonać rodziców do swoich pomysłów – czasem decyduje się na dyplomatyczne nieujawnianie całej prawdy, innym razem wymusza korzystne dla siebie decyzje biorąc matkę na litość, udając chorego czy smutnego. Obierana przez niego taktyka z jednej strony jest dowodem pomysłowości czy kreatywności, z drugiej jest smutną prezentacją niezrozumienia rodziców i dzieci a także przykładem na osłabienie rodzinnych więzów. Dziecko zostaje skazane na siebie, musi sobie jakoś radzić – a dodatkowo opiekować się przybyszem ze świata potworków. Niełatwe zadanie czeka małego Lolka, ale w końcu chłopiec jest dzielny i poradzi sobie ze wszystkimi trudnościami. Martwi brak miłości i familijnego ciepła w książce – nie dość, że bohaterowie nie okazują sobie miłych, dobrych uczuć, to jeszcze prezentują wobec siebie często złość.
Wytłumaczenia tego faktu można szukać w dwóch źródłach – po pierwsze w docelowej grupie odbiorców – chłopcom z pewnością bardziej spodobają się przygody, pewna „niegrzeczność” i zadziorność głównego bohatera, brak uczuciowych wynurzeń będzie dla nich również atutem. Po drugie – książka jest odpowiedzią na przesłodzone pozycje dla najmłodszych, kusić może oryginalnością. Cornelia Funke świat potworów kreuje i przedstawia konsekwentnie i „Kudłaty Pazur” jest kolejną realizacją opowieści o bajkowych istotach, groźnych ale i przyjaznych. I również przyjaźń, jaką zdobywa dzięki niezapowiedzianej wizycie potworka mały bohater, stanowi olbrzymią wartość.
Książka przeznaczona jest dla maluchów od lat siedmiu, o kilka lat starsze dzieci łatwo mogą się tą pozycją znudzić. Najmłodszym zapewnia jednak uczestnictwo w jednym wtajemniczeniu – to zachęci do lektury. Autorka pisze w sposób jak najprostszy, nie ma rozbudowanej części opisowej, większy nacisk kładzie na akcję, choć w języku potworów stara się wprowadzić rys charakterystyczny. Ta ministylizacja ma uwiarygodnić wydarzenia, a przede wszystkim istnienie niezapomnianego Kudłatego Pazura.
Od czasu wydarzeń opisanych w "Atramentowym sercu" minął już rok. Postacie, które wyszły ze stronic tej książki, na zawsze odmieniły życie Meggie...
Sześć tygodni samotnych wakacji, podczas gdy deszcz uderza w dach?Nie byłoby to może takie straszne, gdyby Greta miała psa, który kładłby jej ciepły łeb...