Niektóre więzienia nie mają krat
Świat smartfonów, gier komputerowych, portali społecznościowych, Internetu potrafi być niezwykle pociągający i wciągający. Wirtualna rzeczywistość może być nie tylko przyjemną rozrywką, odskocznią od realnego życia, ale też rodzajem silnego uzależnienia. Miejscem, w którym można być kimś innym, robić coś innego, spełniać się, ale też zatracić. Świat elektroniczny może stać się formą ucieczki od otaczającej rzeczywistości i problemów, z którymi niełatwo sobie poradzić – zwłaszcza gdy jest się jeszcze dzieckiem. Tak jak w przypadku bohatera powieści Ktosiek 2.0. Razem z tatą lekarzem-chirurgiem przyjeżdżają na wieś, do dawno nie widzianego domu rodzinnego taty, zwanego kiedyś Ktośkiem. Przyjeżdżają, by zamieszkać z dziadkami, by ojciec mógł częściej odwiedzać mamę. Ta jest wielką nieobecną – zwłaszcza dla bardzo stęsknionego za nią chłopaka. Nie może jej odwiedzać, otrzymuje tylko obietnice, że może już niedługo będzie to możliwe. A czytelnik może się tylko domyślać, że istnieje poważny powód jej nieobecności i „niedostępności”. Choroba? Więzienie?
Dziecko naszych wielce rozwiniętych technologicznie czasów trafia więc w okresie letnich wakacji na wieś, gdzie zasięg sieci komórkowej jest nikły, a szum współczesnego miasta zastępują wiatr, trawy, drzewa i ptaki. Chłopak nie jest zachwycony – tym bardziej, że jego smartfon ulega poważnej awarii. Nie lubi czytać książek, nie przepada za rozmową, niepokoją go cisza i brak aktywności. Nadchodzący czas wydaje mu się czasem zmarnowanym. Poznanie Franka i jego sióstr trochę zmienia sytuację. Pod delikatnym wpływem dziadków zaczyna też interesować się przeszłością, której fragmenty odkrywa wokół siebie. Dla Ktośka 2.0 nowe miejsce staje się sposobnością odkrywania nie tylko fascynujących faktów z historii rodzinnej, ale i samego siebie. Dojrzewania, poszukiwania, poznawania prawdy o sobie, swoich motywacjach i patrzeniu na świat.
Ktosiek 2.0 to trochę poetycka w charakterze powieść obyczajowa dla nastolatków. Wydarzenia śledzimy oczami chłopaka, który jako narrator relacjonuje i komentuje to, co widzi i czuje. Miejscami jest może trochę nienaturalny w dojrzałym wyrażaniu się i wyrażaniu różnych przemyśleń (przynajmniej jak na słabo oczytane dziecko Internetu), ale służy to ukazaniu, jak z różnych okoliczności i sytuacji można czerpać życiową mądrość, uczyć się pogody ducha i cieszenia się chwilą. Powieść pokazuje, że budowanie relacji w „realu“ przynosi nieporównywalnie więcej radości i satysfakcji niż płytkie relacje w Sieci. Do tego nie da się jednak dojść rozważaniami, tego trzeba doświadczyć. I młodszy Ktosiek doświadcza, z zaskoczeniem odkrywając, że świat wokół niego potrafi być warty uwagi nie mniej niż dynamiczna gra wideo. Powieść pokazuje, jak coś, co ma nam pomagać, ułatwiać i umilać życie, staje się rodzajem więzienia – i to takiego, do którego sami się beztrosko wprowadzamy.
Dużo jest w książce pogody ducha, mądrości, akceptacji różnych stron życia. Dużo w pewien sposób skondensowanych problemów, takich jak zagubienie współczesnego dziecka, uzależnienie od zabawek technicznych, samotność w wirtualnym tłumie, nieobecność rodziców pochłoniętych pracą. Widzimy więc dzieciaka zamkniętego w klatce technologii, która zniewala, zagubionego w świecie, w którym bliscy dorośli nie mają dla niego zbyt wiele czasu. Adaś obserwuje i uczy się, nierzadko na własnych błędach. Zaczyna rozumieć, że nie wszystko zawsze będzie tak, jak sobie tego życzy. Że warto mieć marzenia, ale jako rodzaj kierunku, w którym idziemy, a nie jedynej drogi czy zdobycia kolejnego ciekawego urządzenia. Los bowiem potrafi spłatać nam figla, zatarasować najłatwiejszą życiową ścieżkę. Jeśli jesteśmy elastyczni, obejdziemy przeszkody, jeśli nie – sfrustrowani, będziemy stać przed nimi. Adam przekonuje się, że przedmioty nie są w stanie zaspokoić potrzeb emocjonalnych. Są przydatne i pożyteczne, ale używane rozsądnie.
Opowieść jest chwilami wzruszająca, chwilami – lekko zabawna, momentami nostalgiczna, a nawet trochę smutna. Cały czas karmi czytelnika pozbawioną naiwności i taniego optymizmu pogodą ducha, pozytywnym nastawieniem do życia, świata i ludzi. Pokazuje nam, jak ważne są spotkanie z drugim człowiekiem, przyjaźń, relacje z bliskimi. Dlaczego nie należy gnać szaleńczo przez życie, dlaczego warto znaleźć czas na rozglądanie się wokoło siebie i dostrzeganie chociażby piękna dzikiej przyrody. Dlaczego warto być cierpliwym i nie zrażać się porażkami. Książka ładnie pokazuje również konfrontację dwóch światów: dziecka i dorosłego. Te światy różnych pokoleń zawsze będą odmienne, inny jest bowiem zasób doświadczeń, różny ich kontekst. Niełatwo się porozumieć, gdy dzieli nas bariera lat. Warto jednak podjąć ten trud. Każdy ma bowiem coś do przekazania drugiemu, dziecko dorosłemu, a dorosły dziecku. Dorośli więcej przeżyli i lepiej zdają sobie sprawę z konsekwencji działań, dziecko może przypominać im z kolei o tym, że warto czasami być mniej poukładanym, wyważonym, pielęgnować w sobie dziecięcą fantazję, wolność i wyobraźnię.
„Łączą nas różnice” – tom drugi Główni bohaterowie powieści po powrocie z podróży poślubnej zderzają się z rzeczywistością...
Powieść o przeszłości i teraźniejszości, w którą wplecione jest życie czterech sióstr. Pewnego dnia list od przypadkowej osoby ujawnia istnienie nieznanego...