Recenzja książki: Krwawe szaleństwo

Recenzuje: Damian Kopeć

Księga druga kronik Mac O`Connor. Zawsze są jakieś minusy.

A mury runą, runą, runą. I pogrzebią... stary, dobry - no, może nie bardzo dobry, ale w miarę dobry, świat. Mury się kruszą. W końcu Wall nawet na Street jest niepewne, The Wall wybrzmiał, spełnił też pokładane w nim rewolucyjne nadzieje. Ktoś lub Coś uparcie wydłubuje z Muru kolejne cegły. Cegła po cegle. Mur już za chwilę runie, o ile ktoś temu nie zaradzi. Może to oznaczać powszechną szczęśliwość, jak głoszą kolejni uznani burzyciele murów. A może nie, jak uczy Historia. To Mur sprawia, że elfy - nieważne, Jasne czy Mroczne - jak dotąd nie mogły wchodzić do naszego świata jak wesoła młodzież do sklepu monopolowego czy Ważna Persona na przemakające wały przeciwpowodziowe. No, ale The Wall tak długo grał nam w uszach i sercach, brzmiąc tak niejeden raz, że nawet elfy posłuchały i wzięły sobie Another Brick in the Wall do serca. O ile w ogóle mają taki organ. Po ulicach Dublina - tak, tego nowoczesnego, pogrążonego w modnym ostatnio na świecie kryzysie - krążą Mroczni, nachalni jak uśmiechnięci kandydaci w kolejnych demokratycznych wyborach. Przenikają przez wyrwy w Murze, i to coraz bardziej licznymi grupami. Cienie wysysają ludzi z mlaśnięciem, sugerującym, że są smakoszami, uwielbiającymi rozdygotane ze strachu małże. Niewidoczni wnikają w ludzi jak treści propagandowe sączące się z programów informacyjnych. A ja mam to wielkie szczęście, że widzę to wszystko: więcej, lepiej, wyraźniej. Niczym jakiś prorok z nowej demokratycznej lewicy. Widzę pozory, to, co skrywa się za iluzją pięknych ciał i pięknych umysłów. I, oczywiście, pięknych słów. Nie budzi to we mnie wcale zachwytu. Obdarzona jestem czymś, o co nie prosiłam, a przynajmniej tego faktu nie pamiętam. Nie-chcem-ale-muszem. Nie każdy ma dar, nie każdy ma obowiązki, nie każdy jest widzącym sikhe. Nie każdemu jest dane być mędrcem, czy to gazetowym, czy europejskim. Walczę w imię zemsty, a krew, pot i brak łez to moi najwierniejsi przyjaciele. Jeśli znajdę Księgę, może uda mi się ocalić świat? Ocalić Mur? Wepchnąć z powrotem kluczową cegłę na jej dotychczasowe miejsce. Może dzięki mnie podzielony świat będzie mógł się dalej dzielić i pławić w błogiej nieświadomości, niedowidzeniu (ślepowidzeniu?), niedosłyszeniu, niezrozumieniu? Walczyć o lepsze jutro w postaci kolejnego multimilionera - dobroczyńcy ludzkości i multi milionów jego ubogich krewnych? Może. No, ale my tu sobie gadu-gadu (wersja 289.1a beta), a elfy Seelie i Unseelie oraz inne tałatajstwa czekają. Potwory bowiem coraz liczniej chodzą po ulicach, a wy, ślepi, widzicie tylko ich zwodniczy „urok”.

Mroczne szaleństwo, pierwszy tom cyklu Fever, to książka fantasy o której nieopatrznie zapomniałem wspomnieć w moich typach ciekawych pozycji tego gatunku przeczytanych w minionym roku. Powieść ta, a sądząc po lekturze dwóch już przetłumaczonych tomów, prawdopodobnie i cały cykl, warta jest uwagi czytelników, a co najmniej czytelniczek, z lubością sięgających po romantyczne paranormalne współczesne fantasy. Tymczasem lektura Krwawego szaleństwa (Bloodfever, 2007), tę opinię zdecydowanie potwierdza.

Jeszcze kilka dni takiej pogody i zacznę budować arkę.

Dynamiczna akcja; złośliwy i ironiczny humor ostry jak podwójne ostrze nożyka do golenia twardego zarostu; wyraziste postaci; iskrzące od słownych potyczek dialogi; odrealnienie; dawka romantycznych "ochów, achów" i rozterek - Karen Marie Moning przyszykowała danie na ostro, solidnie doprawione, podnoszące poziom cukru we krwi. Wywołujące tytułową fever


Łatwo jest myśleć niestereotypowo, kiedy życie zmiażdżyło wasze stereotypy.

Moning z łatwością sięga po powszechnie znane motywy, buduje świat w oparciu o globalne skojarzenia popkulturowe. Sprawnie żongluje słowami i ich różnorakimi znaczeniami. Powieści Moning to rozrywka, nie próbująca udawać czegoś więcej. To wyprawa w nieistniejący świat, stopniowo odsłaniający nam swoje „uroki”. Słowo "mroczny" jest tu jednak jak najbardziej na miejscu, bowiem chwile rozkosznie zabawne przeplatane są obrazami jak z serialu grozy.

Tato mawia, że na świecie są trzy rodzaje ludzi - ci, którzy nie wiedzą i nie wiedzą, że nie wiedzą; ci, którzy nie wiedzą i wiedzą, że nie wiedzą; i ci, którzy wiedzą i wiedzą, jak wiele wciąż nie wiedzą.

Czy książka ma słabe momenty? Niestety - tak. Są nimi pewne dłużyzny, podczas których Mac pławi się w rozmyślaniach, kiedy pochłaniają ją dylematy i bez reszty angażują rozterki. Kiedy "gdyba" bez opamiętania. Na szczęście, nie psuje to ogólnej oceny książki. Autorka ciekawie rozbudowuje wybrane wątki z  Mrocznego szaleństwa, pojawiają się tu też nowe elementy, choć w sumie niezbyt liczne. Pomysł na cykl jest na tyle ogólny, że można go rozwijać w różnych kierunkach. I to zdaje się czynić Karen Moning. Z wdziękiem, umiejętnie podtrzymując zainteresowanie czytelnika. 

Kup książkę Krwawe szaleństwo

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Krwawe szaleństwo
Książka
Krwawe szaleństwo
Karen Marie Moning
Inne książki autora
The Dark Highlander
Karen Marie Moning0
Okładka ksiązki - The Dark Highlander

I am Dageus MacKeltar, a man with one good conscience and thirteen bad ones, driven to sate my darkest desires…From his penthouse lair high above...

Iced
Karen Marie Moning0
Okładka ksiązki - Iced

Dani “Mega” O’Malley plays by her own set of rules — and in a world overrun by Dark Fae, her biggest rule is: Do what it takes...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy