BARF to propozycja naturalnej diety dla kota. Polega ona na całkowitym odrzuceniu suchej karmy i zastąpieniu jej surowym mięsem, które jest naturalnym posiłkiem każdego drapieżnika. Koty są mięsożerne, więc ich organizm nie jest przystosowany do jedzenia zbożowych chrupek, w których znajduje się więcej roślinnych składników niż mięsnych. Producenci zapewniają właścicieli zwierząt domowych, że suche karmy zapewnią zbilansowany posiłek, dzięki czemu ich pupile będą (w zależności od rodzaju karmy) bardziej energiczne, zaczną więcej pić wody (co rzekomo ma zapobiec chorobom nerek), będą mieć zdrowe kości, lepszy apetyt, ładniejszą sierść itp. Małgorzata Olejnik w swoich obu książkach o BARFie przekonuje, że to nieprawda. Sucha karma jest przetworzonym produktem, opartym zasadniczo na składnikach roślinnych oraz zbożowych, ryżowych i kukurydzianych – czyli takich, do których natura kotów i psów nie przystosowała. Autorka przekonuje także, że zbilansowany każdy posiłek nie jest także naturalnym pożywieniem. Tak jak człowiek nie jada w ciągu całego dnia wszystkich składników, potrzebnych mu do prawidłowego funkcjonowania, tak też jest u kota, który na wolności je to, co w danym momencie upoluje. Zbilansowana dieta rozkłada się na dłuższy okres, na przykład dwóch miesięcy.
Małgorzata Olejnik zapewnia, że surowe mięso wraz z kośćmi zapewnia wszystkie niezbędne dla zdrowia kota wartości odżywcze, a także gwarantuje higienę jamy ustnej, gdyż kot podczas gryzienia kości czyści i pobudza dziąsła. Tymczasem resztki chrupek z karmy pozostają w przestrzeni międzyzębowej, co staje się przyczyną powstawania kamienia nazębnego i próchnicy.
Kot na diecie BARF to publikacja, która ma przekonać właścicieli kotów do zmiany dotychczasowego, komercyjnego sposobu karmienia na naturalne, które zapewnia zwierzętom lepsze zdrowie. Wszak weterynarze - podobnie jak lekarze i farmaceuci - są uwikłani w wielką sieć marketingową, gdzie pieniądze mają większą wartość niż prawdziwe zdrowie.
Przyjmuję, że dieta BARF jest zdrowszą alternatywą żywienia kota. Jednak dla mnie jest to jedyny argument przemawiający za tym sposobem żywienia. Czytając tę książkę, odnosiłam wrażenie, że jest ona dostosowana do odbiorcy zagranicznego, pochodzącego z kraju, gdzie dobre mięso jest łatwo dostępne i niedrogie. Przeciętny mieszkaniec miasta ma dostęp do mięsa tylko w wielkopowierzchniowych sklepach, w których produkty nie są pierwszej jakości, a mięso nie należy do najtańszych. W miejscach, gdzie sprzedawana jest naturalna i ekologiczna żywność, ceny są jeszcze wyższe. A próżno w mieście szukać bezpośredniego dostawcy. Tak więc czynnik ekonomiczny i jakościowy nie zachęca do wprowadzenia zmian. Autorka obala przekonanie, że stosowanie tej diety jest o wiele bardziej czasochłonne niż otwarcie puszki, ponieważ karmę można przygotowywać raz na jakiś czas - na przykład co 2 tygodnie - a potem kilka razy dziennie wydzielać przygotowane porcje. To tylko kwestia przyzwyczajenia. Natomiast
Sporym problemem przy przejściu na BARF jest to, jak przekonać swojego kota do jedzenia innej karmy niż ta, do której jest przyzwyczajony? Małgorzata Olejnik tu także udziela konkretnych porad. Tyle, że autorka nigdy... nie miała kotów. W pierwszym rozdziale próbuje zdobyć autorytet u czytelnika tym, że ma doświadczenie w stosowaniu diety BARF u psów, którymi od wielu lat się opiekuje. Zawsze pisząc o karmieniu kotów, Olejnik odwołuje się do obserwacji pupilów znajomych. Czy ktoś, kto nie żył z kotami, może pisać poradnik na ich temat? Olejnik ma wiedzę teoretyczną na temat psów i kotów, dlatego słusznie zwróciła uwagę na to, że kotów - w przeciwieństwie do psów - nie można przekonać do nowej karmy głodem. Ale w poradach, jak przekonać kota do nowej karmy, nie wzięła pod uwagę faktu, że koty zwyczajnie się obrażają; że potrafią z miski wygrzebać tylko te kąski, które im smakują, że niektóre stale mają bardzo mały apetyt – mam poważne obawy co do tego, jak poradziłyby sobie na tej diecie wybredne i skromnie jedzące koty. A co z kotami-cukrzykami, które po otrzymaniu insuliny muszą koniecznie coś zjeść, aby poziom cukru nie spadł?
Zapewne BARF jest dobrą dietą, jeśli można ją wprowadzić u kociąt, które przestały już pić mleko marki. W przypadku starszych zwierząt nie jest łatwo zmienić przyzwyczajenia, a w przypadku niektórych będzie to wręcz niemożliwe. Choć spróbować, oczywiście, warto - pod warunkiem, że ma się dostęp do dobrego mięsa w akceptowalnej cenie.
Jak karmić psa? Naturalnie! Dawno, dawno temu, gdy Twój pies był jeszcze wilkiem, śmiało przemierzającym świat na swych silnych łapach, nie istniały...