Ryszard Kapuściński to postać wybitna pod wieloma względami. Ciągle pojawiają się kolejne szkice, antologie i opracowania poświęcone jego osobie i twórczości. Książką, która znacząco wybija się na tle wszystkich tych publikacji jest niedawno wydana biografia Artura Domosławskiego – „Kapuściński non - fiction”. Dawno żadna książka w Polsce nie wywołała takich kontrowersyjnych dyskusji, a już na pewno nie przed publikacją, jak to miało miejsce w przypadku książki Domosławskiego – ucznia i przyjaciela Ryszarda Kapuścińskiego.
Po wydaniu „Kapuścińskiego non – fiction” wytworzyły się dwa główne obozy. Pierwsza grupa to osoby krytykujące Domosławskiego, druga – ci, którzy stają murem za autorem spornej biografii. Ja natomiast od samego początku staram się stać gdzieś po środku. Moim zdaniem Artur Domosławski wykonał kawał dobrej roboty – dotarł do wielu źródeł, poruszył wiele istotnych kwestii i zrobił duży krok do przodu, pokazując Kapuścińskiego jako człowieka z krwi i kości – nie tylko jako znakomitego reportera, który na swoim koncie ma całe mnóstwo świetnych książek, ale także jako człowieka, który jak każdy inny miał swoje słabości. To prawda, że współpracował z SB i nie zawsze pisał prawdę. Prawdą jest też, że potrafił świetnie pisać i operować słowem, tworząc doskonałe opisy, niczym malarz obrazy. Bardzo istotny jest fakt, że Artur Domosławski zamiast potępiać i obrzucać błotem Kapuścińskiego, badał i dociekał, wyjaśniał i analizował. Trudno mi jednoznacznie skrytykować jego postawę badacza, opierając się tylko i wyłącznie na tym, co inni napisali na temat jego sposobu zbierania materiałów i docierania do swoich rozmówców – nie znam osobiście autora i nie zamierzam rzucać w jego stronę oszczerstw i ostrych słów krytyki, nazywając go „hieną cmentarną”, jak to zrobili inni.
Mój stosunek do Ryszarda Kapuścińskiego nie uległ znaczącej zmianie po przeczytaniu biografii Domosławskiego – nadal mam w planach przeczytać wszystkie jego książki. Z całą pewnością będę je nieco inaczej traktowała – czytając reportaże Kapuścińskiego będę miała świadomość występowania fikcji literackiej (która przecież występuje w każdym tekście). Sam Kapuściński mówił:
Możemy mówić nieprawdę, nie dlatego, że chcemy kłamać, lecz dlatego, że mamy niedoskonała pamięć, niekompletne wspomnienia lub zakłócone emocje [...] problem wynika ze zmian, jakie z biegiem czasu zachodzą w naszej postawie i naszych wspomnieniach. Pomiędzy wydarzeniem, o którym zebraliśmy materiał, a chwilą, kiedy zabieramy się do pisania, upływa niekiedy bardzo wiele czasu, a wtedy okazuje się, że nasze wspomnienia bardzo się zmieniły.
Jako czytelnicy powinniśmy być świadomi jej obecności. Nie powinniśmy wierzyć w każde słowo, które zostało napisane czy powiedziane. Chyba że możemy je zweryfikować. W przypadku tekstów Kapuscińskiego o weryfikację trudno, zatem dystans i rezerwa są tu bardzo wskazane.
Książka Domosławskiego przełamała standardy i pokazała, że biografia może wyjść poza znane wszystkim szczegóły i informacje dotyczące życia znanej osoby, skupiając się na tym, co dotąd nie zostało powiedziane. Z całą pewnością dyskusja, jaka toczyła się na łamach „Gazety Wyborczej” zmieni wiele – przede wszystkim uświadomi ludziom, czym jest dziennikarstwo w dzisiejszych czasach i jakimi zasadami się kieruje. Burza, jaka została wywołana przy okazji wydania książki Domosławskiego pokazała również, że ludzie nie chcą czytać kolejnej uładzonej i grzecznie napisanej biografii, która nie wniosłaby nic nowego, ale - jak pokazały liczne recenzje, wywiady, publikacje i debata, w której głos zabrały znane osobistości - w Polsce wciąż nie ma miejsca na tego typu biografie.
Wiele osób krytykowało i krytykuje tę książkę, a najwięcej głosów sprzeciwu padło ze strony osób, które jej nie czytały - i to jest tutaj najgorsze. Jest to wielce zastanawiające w świetle słów samego Kapuścińskiego, który niejednokrotnie powtarzał, że aby o czymś pisać, czymś się zajmować, trzeba to poznać. Domosławskiemu dostało się za to, że napisał książkę o Kapuścińskim - wielkim guru i mistrzu reportażu. A przecież „Kapuściński non – fiction” to bardzo dobrze napisana biografia, która zawiera wiele szczegółów z życia pisarza, cytatów i fragmentów wypowiedzi samego Kapuścińskiego. Niestety – krytyka skupia się tylko i wyłącznie na potępianiu Domosławskiego, który odważył się podnieść pióro na Kapuścińskiego.
Moim zdaniem ta książka była potrzebna. Polecam innym - zwłaszcza tym, którzy chcą się na jej temat wypowiadać. Drodzy czytelnicy – przeczytajcie książkę Domosławskiego, bo naprawdę warto. A jeśli w dalszym ciągu nie jesteście przekonani do tej biografii - zastanówcie się, czy macie prawo krytykować coś, o czym nie macie zielonego pojęcia. Myślę, że krytykowanie książki, której nie czytaliście lepiej jest zostawić innym.
Sprawdzam ceny dla ciebie ...