Święty Józef, opiekun Jezusa, pojawia się w Ewangeliach przelotnie. Źródła te niewiele o nim mówią jako o człowieku. Znacznie więcej można znaleźć w apokryfach, bajecznych opowieściach o życiu małego Jezuska. Są w nich mrożące krew w żyłach opowieści o podróży do Egiptu, o pokonywaniu smoków i lwów jednym gestem małego paluszka, wyganianiu złych duchów i uciszaniu wzburzonych fal Nilu.
Gianfranco Ravasi pokusił się o odtworzenie prawdopodobnej biografii Józefa na podstawie historycznych dokumentów, obyczajów panujących w starożytności na terenie Galilei, a przede wszystkim – starał się dokonać analizy psychologicznej tej postaci.
Według wielu źródeł Józef był wdowcem z kilkorgiem dzieci, gdy zaproponowano mu poślubienie nastoletniej Miriam. Nie było w tym nic dziwnego. Dziewczyna zajęłaby się dziećmi, a przy okazji zyskała dach nad głową i godnego opiekuna. Józef słynął w wiosce z pracowitości i dobrego serca. Dzieci Józefa z poprzedniego małżeństwa wyjaśniałyby zresztą kontrowersyjną kwestię posiadania przez Jezusa braci i sióstr. Nie wyjaśnia się jednak tego, dlaczego starszego rodzeństwa rodzice nie zabrali w podróż, gdy uciekali przed Herodem. Uważali, że dzieciaki będą bezpieczne? W każdym razie wszędzie Maryja i Józef zabierają tylko Jezusa. O rodzeństwie wspomina się dopiero, gdy Jezus jest już dorosły. Gianfranco Ravasi także nie wyjaśnia tej kwestii. Zresztą autor skupia się przede wszystkim na odtworzeniu ówczesnych obyczajów, także tych związanych z małżeństwem, starając się wczuć w niełatwą sytuację Józefa. Mężczyźnie obiecano żonę, dziewczyna ma jeszcze przez rok pozostać z rodzicami jako jego narzeczona, zanim przeprowadzi się na stałe do jego domu. Tymczasem okazuje się, że jest w ciąży. Zgodnie z panującym prawem Józef mógł nawet skazać ją na ukamieniowanie za wiarołomność. Nie robi tego jednak, chce ją jedynie dyskretnie oddalić, wysłać może do innej wioski, do dalszej rodziny, by nie robić skandalu. Na szczęście interweniuje anioł i odwodzi go od tego pomysłu. Józef musi uwierzyć, bierze dziewczynę do domu. Ileż musiał się nasłuchać plotek na swój temat! W każdym razie uznaje Jezusa za swojego syna w świetle prawa. Wówczas nie miało tak wielkiego znaczenia, kto jest biologicznym rodzicem.
Autor zwraca wielokrotnie uwagę na posłuszeństwo Jezusa wobec rodziców, na czułość wobec ojca, który umarł podobno – zgodnie z przekazem apokryficznym – w wieku 111 lat, a przy jego śmierci czuwał syn. Szczególnie interesujące w książce są właśnie zamieszczone w jej drugiej części apokryfy. Pozwalają one spojrzeć na biblijne postaci z innej nieco, bardziej ludzkiej perspektywy, która – choć baśniowa – znacznie bardziej trafia chyba do wyobraźni ludowej.
Józef. Ojciec Jezusa to na pewno interesująca książka, pozwala bowiem lepiej poznać czasy, w których żył Jezus, pozwala zgłębić okoliczności jego narodzin i codziennego, rodzinnego życia, choć oczywiście należy brać poprawkę na apokryficzne zmyślenia, które miały ubarwić losy Chrystusa.
Po co pisać kolejną książkę o cnotach? "Kiedy jakaś rzeczywistość zanika, powraca tęsknota za nią, odczuwa się jej potrzebę". Na kartach książki "filozofia...
Medytowanie przez kilka minut dziennie nie jest czasem straconym - przekonuje kard. Gianfranco Ravasi. To skuteczne lekarstwo na choroby duszy objawiające...