Recenzja książki: Jędrne kaktusy

Recenzuje: mrowka

Żeby pisać blog (blog z prawdziwego zdarzenia, a nie blogaska, czyli przesłodzone idiotyczne wyznania infantylnych nastolatek) trzeba mieć na niego pomysł. I Wawrzyniec Prusky taki pomysł bez wątpienia ma – a jego internetowy dziennik znalazł także uznanie jury konkursu na blog roku 2005 i zdobył wówczas główną nagrodę.

 

Wawrzyniec Prusky wciąż dzieli się z czytelnikami swoim niebanalnym życiem, a wielbiciele jego twórczości oraz poszukiwacze naprawdę dobrej literatury rozrywkowej mogą opowieści Wawrzyńca otrzymać w wersji książkowej. W październiku 2007 ukazał się tom „Jędrne kaktusy” – wyciąg z publikowanych przez kilka lat blogowych notek uzupełnionych o nowe zabawne historyjki. Wawrzyniec Prusky ma pomysł na blogowanie. Przedstawia „prawdoziarnistą fikcję opartą na wykonfabulowanych faktach z życia wymyślonej rodziny, której nieprzypadkowe podobieństwo do osób jest dziełem precyzyjnie niezaplanowanej strategii autora. Albo odwrotnie”. Poza Wawrzyńcem bohaterami opowieści stają się członkowie rodziny – Mżonka – pomysłowa i obdarzona mocnym poczuciem humoru żona Wawrzyńca, Dziedzic – ich malutki synek, który w chwili rozpoczęcia bloga ma roczek, Potomka – drugie dziecko Pruskych.

 

Występują tu również przyjaciele Wawrzyńca, w tym – najlepszy kumpel, Rabi. W pracy (miejsce pracy zwane jest Królestwem) Wawrzyniec kieruje grupą Wenusjanek (wszak kobiety pochodzą z Wenus). Nieocenioną rolę odgrywa też Śfagier, z którym Wawrzyniec chętnie wprowadza się „w stan lekkiej niedyspozycji intelektualnej”. „Jędrne kaktusy” są zatem – jak większość blogów – opowieścią o codzienności. Tyle że u Wawrzyńca Prusky’ego ta codzienność na każdym kroku fascynuje i zaskakuje. Autor odnajduje się właśnie w roli ojca. Próbuje sprostać kolejnym wyzwaniom – kilkudziesięciokrotnemu odczytywaniu jednej i tej samej książeczki, przy której naśladować trzeba dźwięki wydawane nie tylko przez kotki i pieski, ale i krokodyle czy żyrafy, spacerom, podczas których Dziedzic biega, nie zatrzymując się ani na chwilę, porannym pobudkom (kiedy to zmęczonego Wawrzyńca uruchamia przyjazne klepnięcie w nos), wspólnym zabawom pod dyktando malucha: wyprawom do fikolandu czy na huśtawki. Do scenek wykorzystujących humor sytuacyjny dodaje Wawrzyniec Prusky rewelacyjny, dynamiczny komentarz, dowcipny i niepowtarzalny.

 

Przy umiejętnym przedstawianiu wydarzeń może zatem autor rozbawiać swoich odbiorców także relacjonując pozornie neutralne historie – zachwyt Dziedzica podczas wrzucania do wody zeschłych listków czy próby ułożenia dziecka do snu. Dziedzic (w dalszej części książki wraz z Potomką) to główny bohater większości notek. Wawrzyniec Prusky na szczęście w opisach traktuje go jak dorosłego – wszelkie zachowania i pomysły malucha relacjonuje, jakby były one udziałem poważnego, pełnoletniego człowieka. Odczytuje z błysku w oku dziecka, czy z jego bezładnej bieganiny wyższy cel i przekłada szaleństwa malca na profesjonalny komentarz do otaczającej go rzeczywistości („Dziedzic opuścił salę obrad, po czym powrócił po 10 sekundach, znów ją opuścił i ponownie powrócił, wyrażając tym samym brak akceptacji kierunku, w jakim zmierzała grupa trzymająca smoczek”). Ale Wawrzyniec żartobliwie przedstawia też swoje przygody – podczas remontowania mieszkania, robienia zakupów, oglądania filmów, podczas pracy i wypoczynku. Prezentuje pięć największych traum swojego życia, cofa się też pamięcią do czasów studenckich i przywołuje najbardziej komiczne sytuacje z przeszłości. Tutaj nie potrzeba nawet wzbogacających dowcip humorystycznych opisów – Wawrzyniec Prusky doskonale wie, jak spuentować każdą scenkę. Wykazuje się też olbrzymią dozą autoironii i bez trudu rozbawia swoich odbiorców.

 

Autor „Jędrnych kaktusów” do perfekcji opanował zabawy stylami: bez problemu imituje mowę kierowcy tira, pijanego sąsiada z dołu i rozmaitych przypadkowo napotkanych osób. Może też zmieniać sposoby relacjonowania wydarzeń, z czego skwapliwie korzysta. Nie ma tu banalnych historyjek opowiedzianych w sposób mdły – przede wszystkim unika Prusky przewidywalności. Nawet jeśli porusza tematy mało oryginalne, czyni to tak, że nie można się oderwać od lektury. Prusky nie roztkliwia się, nie jest sentymentalny – z wyjątkiem znakomitej wzruszającej notki przeniesionej na koniec książki. To wzmacnia jeszcze dowcip relacji. Czytając „Jędrne kaktusy” każdy wprawi się w doskonały humor. W tym tomie nawet upadek na oblodzonym chodniku śmieszy nie przez komizm mimowolny, a przez rytm narracji. Inspiracją dla Wawrzyńca Prusky’ego jest życie – zwyczajne życie, które autor umiejętnie przekuwa na dowcipne blogowe historyjki. Ten humor to największa siła i jednocześnie najlepsza reklama dla Wawrzyńca – bo kto raz pozna kilka internetowych opowieści Prusky’ego, ten do książki będzie chciał zaglądać, przede wszystkim dla gwarantowanej poprawy nastroju.

 

Autor układa tom „Jędrne kaktusy” klasycznie, notki zastępują tu tradycyjne rozdziały, ale nie ma dialogu między autorem i czytelnikami, czasem jedynie przytacza Wawrzyniec rozmowy z gadu-gadu czy mailowe relacje, niekiedy sięga do zapisków żony, polifonii internetu nie odzwierciedla – co wychodzi książce na dobre. Choć każda sekwencja „Kaktusów” stanowi odrębną, zamkniętą całostkę, tom Prusky’ego jest spójny i intrygujący. Jeżeli ktokolwiek wątpi w jakość blogów, powinien sięgnąć po „Jędrne kaktusy”, książkę, która nie pozwala o sobie zapomnieć, przynosi sporo śmiechu i refleksję nad magią codzienności.

Kup książkę Jędrne kaktusy

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Jędrne kaktusy
Książka
Jędrne kaktusy
Wawrzyniec Prusky
Inne książki autora
Ballada o chaosiku
Wawrzyniec Prusky0
Okładka ksiązki - Ballada o chaosiku

Ballada o chaosiku to także zbiór blogowych historyjek, który jest kontynuacją dotychczasowych losów rodziny. Osoby występujące to: Wawrzyniec, MŻonka...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy