Recenzja książki: I tak doczekaliśmy końca

Recenzuje: Gyero-Saski

Można by rzec, że pisanie o pracy zakrywa na masochizm. Jeśli dodamy do tego światowy kryzys, nieustanne obawy o utratę zajmowanego stanowiska, to można także stwierdzić, że wydanie powieści o niniejszej tematyce kwalifikuje się do literackiego samobójstwa – kto bowiem chciałby czytać o swoich codziennych lękach? Odpowiedź wydaje się prosta (tacy sami sadyści jak autor), jednak czy aby nie stanowi ona zbytniego uogólnienia? Po przeczytaniu powieści I tak doczekaliśmy końca autorstwa Joshuy Ferrisa mogę uznać, że tak jest w istocie, ponieważ książka ta traktuje o pracy w taki sposób, iż nie można się jej oprzeć.

I tak doczekaliśmy końca trafi przede wszystkim do wszelkiej maści pracowników biurowych. Autor z niesamowitą pieczołowitością oddaje warunki funkcjonowania dużej agencji reklamowej, której przyjdzie zmierzyć się z kryzysem. Oczywiście pierwszym objawem recesji jest mniejsza liczba zleceń, co wróży zwolnienia. W pewnym momencie sielska atmosfera (codzienne marnotrawienie dnia na plotkach, snucie domysłów, konspirowanie), zostaje zakłócona obawami o dalszy los w firmie. Wszyscy starają się więc jak najdłużej utrzymywać pozory zaangażowania w zadania, lecz tych ubywa, a lista ludzi skreślanych z listy płac staje się coraz dłuższa. Wówczas masa pracownicza zaczyna ponownie oddawać się towarzyskim rozgrywkom, bowiem w ten sposób widmo utraty stanowiska wcale nie jawi się tak źle. Tym bardziej, że w biurze pracuje kilka osobliwych typów.

Zbudowanie opowieści z klocków stanowiących plotki i rozgrywki między pracownikami to nie lada sztuka. Ferris wyszedł z zadania obronną ręką, jednak nie udało mu się uniknąć kilku pułapek. Ta najbardziej widoczna to nadmierne rozciągnięcie wstępu książki. Na dobre zaczyna się akcja dopiero około dwusetnej strony, przez co czytelnik mniej wytrwały może się w pewnym momencie zniechęcić. Wspomniany wstęp wypełniają praktycznie same plotki i historie na temat poszczególnych pracowników. Część z nich rzeczywiście jest zajmująca, lecz w nadmiarze odbiera się je jako "wodolejstwo". Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy wśród masy pracowniczej pojawia się niepotwierdzona informacja o chorobie szefowej. To staje się głównym motorem napędowym powieści, dzięki czemu z zaintrygowaniem przewraca się kolejne strony i przechodzi do drugiej połowy, gdzie wszystko zaczyna się zazębiać, obnażając prawdziwą twarz grupy funkcjonującej w obrębie przedsiębiorstwa. A ta wcale nie wygląda pięknie – przypomina bardziej groteskową, wykrzywioną w szyderczym uśmiechu maskę teatralną, niż prawdziwe rysy człowieka.

Wszystko za sprawą egoizmu. Praktycznie każdy skupiony jest na sobie, trzęsie się ze strachu przed zwolnieniem, ciesząc się, gdy nieszczęście pada na kogoś innego. Napięcie rozładowują plotkowaniem, czasami nawet szydzeniem i poniżaniem innych. To ich łączy, przez co stają się masą i mimo imion i nazwisk jawią się jako jedność, jako ONI. Właśnie z tej perspektywy poznaje się niemal całą opowieść. Można poczuć się z tego powodu zbrukanym, jednak gdy spojrzy się pod odpowiednim kątem, można się także oczyścić, pozbyć bolączek dnia codziennego. Wszystko za sprawą wspomnianych oryginałów, osób wybijających się ponad szary twór. Patrząc na ich poczynania, na to, jak starają się pozostać sobą, walcząc jednocześnie z osaczeniem przez grupę (np. poprzez przyjście do biura z pistoletem na kulki), chce się postępować w taki sam sposób, ponieważ tylko dzięki temu uniknie się znieczulicy, biegania za nieznaczącymi informacjami na temat innych ludzi, którzy zazwyczaj pragną anonimowości, świętego spokoju i możności wykonania zleconej pracy.

I tak doczekaliśmy końca wypełnia również pasja (autora w oddaniu realiów) oraz specyficzne poczucie humoru. Dzięki temu, kiedy stajemy się jednym z elementów masy pracowniczej, uczucie zbrukania nie wydaje się zupełne – pozwala to na śmianie się z błędów i głupoty poszczególnych postaci. Śmiech ten łagodzi też smutek, jaki zaczyna dominować w końcówce powieści, gdy widać, jak bardzo ludzkie jest to, o czym czytamy, jak bardzo prawdziwy portret ludzi prezentuje autor.

Kup książkę I tak doczekaliśmy końca

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce I tak doczekaliśmy końca
Książka
Inne książki autora
Wstać znowu o ludzkiej porze
Joshua Ferris0
Okładka ksiązki - Wstać znowu o ludzkiej porze

Paul O'Rourke to uzależniony od iPhone'a przeciwnik nowoczesnych technologii, dentysta, który nie może rzucić palenia i ateista, nietracący wiary...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy