Herron Mills to niewielkie miasteczko, do którego udaje się Anna. Ma tu pracować jako Au Pair, jednak wtedy jeszcze nie wie, jak wiele się stanie. Dość szybko dowiaduje się, że kilka miesięcy wcześniej zniknęła Zoe Spanos. Niby nic dziwnego, przecież codziennie znikają ludzie, jednak ona jest bardzo podobna do tej dziewczyny. Zwykły zbieg okoliczności? Chyba jednak nie, Anna najprawdopodobniej wie więcej, niż powinna. Jaka okaże się prawda? Co takiego się stało? Jakie tajemnice wyjdą na jaw?
Wiem, że zarys historii jest bardzo skromny, ale naprawdę nie mogę wam zdradzić więcej. Każde zdarzenie po prostu trzeba odkryć samemu, aby nie stracić przyjemności z czytania książki, a uwierzcie, że warto. Historia była świetna, mroczna, pełna tajemnic i sekretów. Mnie bardzo wciągnęła i to praktycznie od pierwszych stron i nie mogłam się od niej oderwać aż do samego końca.
Akcja według mnie szybsza, z ciekawymi zwrotami. Wielokrotnie byłam zaskoczona tym, co się działo (w pozytywny sposób). Książkę czytało się szybko, a podczas czytania towarzyszyło mi wiele emocji.
Zdecydowanie zaletą według mnie jest to, że książkę czytamy w dwóch perspektywach czasowych. To pozwala nam wiele zrozumieć, lepiej poznać całą historię.
Bohaterowie ciekawi, dobrze wykreowani. Tacy, których losy śledzi się z przyjemnością, a jednocześnie tacy, co wywołują w czytelniku emocje. Niestety nic więcej nie mogę Wam o nich powiedzieć, jednak moim zdaniem warto ich poznać bliżej.
„I killed Zoe Spanos” to według mnie świetna książka, po którą zdecydowanie warto przeczytać. Z przyjemnością polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
Kit Frick to uznana autorka thrillerów dla młodzieży I dorosłych. Tym razem proponuje nam thriller YA na miarę znanych serialów ,,The White Lotus" oraz...