Stephen King tuż przed 76. urodzinami zrobił sobie i fanom wspaniały prezent. Nie dość, że poświęcił całą książkę Holly Gibney, jednej ze swoich najbardziej wyrazistych i interesujących postaci, to jeszcze jest to powieść naprawdę udana. Kto wie, czy nie jedna z najlepszych w dorobku autora.
Holly Gibney poznaliśmy w cyklu o Panu Mercedesie. Niepozorna, skromna, wycofana młoda kobieta była też skrajnie nieśmiała, mocno aspołeczna – jak się okazało, wynikało to po części z zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych i jej własnych kompleksów. Tyle, że Holly potrafiła też okazać się świetną detektywką – wnikliwa, szalenie inteligentna, dostrzegająca szczegóły, które umykały nawet współpracującemu z nią Billowi Hodgesowi. Holly zwykle pozostawała w tle, pojawiając się m.in. w powieści Outsider. Teraz, po śmierci Billa, wciąż prowadzi agencję Uczciwi Znalazcy. Mamy czasy szalejącej pandemii, jej nowy wspólnik zmaga się z covidem, a Holly właśnie zmarła matka, z którą pozostawały w raczej napiętych relacjach. Zapewne nasza bohaterka powinna pozostać na urlopie, przepracować odejście mamy, uporządkować swoje sprawy, ale nowa klientka jest wyjątkowo uparta. Jakiś czas temu zniknęła jej córka, a policja w czasie pandemii ma zbyt wiele obowiązków, by poświęcić tej sprawie wystarczająco dużo uwagi. Niesłusznie – rozpoczynając poszukiwania, Holly wkrótce trafia na trop przerażającej zbrodni. Tym bardziej potwornej, że pozbawionej udziału jakichkolwiek sił paranormalnych.
Holly to powieść znakomita. Wciągająca, angażująca bez reszty, przykuwająca uwagę od pierwszej do ostatniej strony, choć przecież oparta na wątkach charakterystycznych i ogranych w literaturze pulpowej. Stephen King wykorzystuje je, by w tle fabuły ukazać współczesne amerykańskie społeczeństwo – po wybuchu pandemii jeszcze bardziej rozdarte i rozwarstwione niż wcześniej. Z drugiej strony – King pokazuje też, jak w wyniku pandemii zmieniła się obyczajowość, jakie wykształciły się „rytuały" powitań i pożegnań, jak jednoczącym różnych ludzi doświadczeniem mogło być zaszczepienie – bądź niezaszczepienie – się. Wraz z pisarzem zaglądamy zarówno na akademicki campus, jak i na przedmieścia, do dzielnic zamieszkanych przez zamożnych profesorów i miejsc, gdzie żyją ludzie, o których nikt nie pamięta. Holly to proza żywa – i pozostająca blisko życia.
Jak zwykle siłą powieści Kinga są bohaterowie, przede wszystkim Holly Gibney, która wyrosła już na pełnoprawną detektywkę. Choć wciąż ma opory, by rozmawiać z obcymi, przełamuje je dużo szybciej i sprawniej niż w poprzednich książkach, w jakich się pojawiła. W dodatku swą małomówność wykorzystuje jako atut – miast zasypywać świadków gradem pytań, Holly milczy, pozwalając im mówić. Jest błyskotliwa, potrafi błyskawicznie łączyć fakty. Ma też intuicję, która stanowi jej potężną siłę.
Na stronach powieści powracają postaci znane z wcześniejszych powieści Kinga – między innymi Jerome i Barbara Robinsonowie. To nietuzinkowe rodzeństwo również dojrzewa, dorasta i znajduje własną drogę. Jest w nowej książce Kinga mowa o pisaniu – i o pisarzach. Jest też mowa o wierze (i niewierze) w naukę, czasem posuniętej do granic absurdu.
King jest warsztatowo arcysprawny, nie stracił nic ze swego literackiego pazura, który sprawia, że krytycy literaccy mogliby z powodzeniem postawić go obok najważniejszych amerykańskich prozaików – może gdyby nie to, że tworzy książki, w których główne role odgrywają krwiożercze klauny, kosmici albo mordercze samochody. I choć, być może, traci na tym nieco literatura piękna, to miłośnicy popkultury dostają do ręki powieść na najwyższym poziomie.
Kiedy w królestwie Delain ginie dobry król Roland, o otrucie władcy zostaje oskarżony jego syn Peter, następca tronu. W rzeczywistości winny...
Mieszkańcy Little Tall Island czekali blisko 30 lat, by dowiedzieć się, co przydarzyło się mężowi Dolores Claiborne pewnego dnia latem 1963 roku podczas...