Walka o przetrwanie
Okręt liniowy Hajmdal z załogą złożoną z grupy ocalałych ludzi musi uciekać. Po ciężkiej bitwie ucieka jak ciężko zraniony zwierz. Jego tropem podążają psy gończe kilku kosmicznych ras. Ich celem wydaje się zniszczenie nie tylko okrętu, ale i znajdujących się na nim ludzi. Wszak wcześniej unicestwiono planetę Aquaris, nad którą człowiek miał samodzielnie panować.
Hajmdal potrzebuje wielu nowych zasobów. Te, które posiada, są mocno wykorzystane. Potrzeba wody, żywności, paliwa – inaczej ucieczka nie będzie miała żadnych szans. Drednot trafia do układu Zeta Monocerotis, w którym wokół gazowego olbrzyma Monarchy krąży kilkadziesiąt księżyców. Nadzieją jest odnalezienie na nich poszukiwanych zasobów.
Księżyce Monarchy, drugi tom cyklu Hajmdal, to korzystna zmiana optyki. Z rozgrywającej się w Początku podróży space opery przechodzimy do eksploracji kilku kosmicznych obiektów. Z poziomu strategii schodzimy do poziomu taktyki. Grupy żołnierzy z drednota szukają bowiem surowców i pożywienia. Penetrują kolejne, podobno niezamieszkane globy. I tu czeka ich spora niespodzianka. Te światy nie są bowiem takie, jak się spodziewali. Przybywa tajemnic, które z entuzjazmem dołączają do tej głównej, związanej z tym, kto zniszczył kiedyś Ziemię i dlaczego tak wielu kosmicznym rasom zależy na unicestwieniu resztek błąkających się w Kosmosie potomków mieszkańców Błękitnej Planety?
Mamy więc różnorakie emocjonujące spotkania z nowymi i już znanymi rasami. Mamy walki na powierzchni księżyców Monarchy i w przestrzenie kosmicznej. Mamy wątki osnute wokół wybranych postaci: głównie żołnierzy zwiadowców i szturmowców. Poznajemy nie tylko dalekosiężne plany polityczne, ale również realia walki o przetrwanie i to, co zajmuje ludzi każdego dnia: relacje, emocje. Akcja jest dynamiczna, dzięki kilku wątkom prowadzonym równolegle solidnie urozmaicona. Walki przeplatane są wątkami romantycznymi, chwilami refleksji. Nie zawsze wciska to w fotel, ale – co ciekawe – nie irytuje. Jest dużo lepiej niż w pierwszym tomie. Motyw wyrafinowanego szpiega wśród ludzi został znakomicie rozegrany przez Dariusza Domagalskiego, autora cyklu Hajmdal. Końcówka książki wciąga jak odkurzacz turbo, przy czym nie lądujemy w worku z kotłującym się niespokojnie literackim kurzem, a w intrygującej, odpowiednio skonstruowanej fabule. Rozwija się ona w taki sposób, że śmiało można liczyć na dużo więcej. Tego typu powieści czyta się szybko i z przyjemnością. Dobrze wykonane, dopracowane i całkiem nieźle przemyślane. To rozrywka na dobrym poziomie, która nie jest skoncentrowana tylko na dynamicznej akcji. Liczą się bowiem nie tylko wydarzenia, ale i ci, co biorą w nich udział. Liczą się walki – zarówno te zewnętrzne, jak i te wewnętrzne.
Oto nadchodzą Aniołowie Pana! Zwiastun Śmierci i Zwiastun Zniszczenia! Bez miłosierdzia unicestwili Sodomę i Gomorę, zgładzili Pompeje, siali zarazy w...
Powiadają, że wojna to piąta pora roku. Zanim w niebo wzbije się bojowy krzyk tysięcy gardeł, w ciszy zwiastującej wojnę słychać tylko łopot proporców...