Kobiecy punkt widzenia
Książka GórFanka. W Karakorum 1979-1986 to kolejny tom z cyklu publikacji Anny Czerwińskiej, wybitnej polskiej himalaistki. To opis zdobywania czterech szczytów w Karakorum: Rakaposhi (7788 m - 1979r.), Broad Peak (8051 m - 1983 r.), Nanga Parbat (8126 m - 1985r.) i K2 (8611 m - 1982, 1984, 1986r.). Mając w pamięci świeżo przeczytany Atak rozpaczy Artura Hajzera, chcąc niechcąc porównuję ze sobą obie te książki zarówno pod względem formy, jak i treści. To odmienne opowieści o górach i ludziach się z nimi mierzących. Inne z powodu innych osobowości ich twórców, ale również z powodu różnej ich otwartości, doświadczenia i widzenia świata. GórFanka. W Karakorum 1979-1986 nie jest osobistym zapisem wspomnień. Jest rozmową z Romanem Gołędowskim, a zatem opowieścią w jakimś stopniu moderowaną, kierowaną przez zadawane alpinistce pytania. Styl jest reporterski, rozmowy przeplatane są fragmentami innych książek. Barwny język nie jest czysto literacki, nierzadko pełen potocznych zwrotów, ale dodaje to całości autentyzmu. Miejscami język jest dosadny, ale ma się poczucie wiernego oddania klimatu danej chwili. O ile w literaturze pięknej mogłoby to razić, o tyle w dokumencie jest dopuszczalne i uzasadnione. Wszak jest to próba opisu rzeczywistości, a nie jej literackiego przetworzenia, jak chociażby w różnego rodzaju Faktach.
Inne niż młodego Artura Hajzera jest uwypuklone w książce podejście do gór, wspinania się, ludzi. Jest chyba bardziej dojrzałe. To inny punkt widzenia i wrażliwość. Czerwińska ukazuje np. problemy, z jakimi na wyprawach spotykają się kobiety w nich uczestniczące. Zarówno wtedy, kiedy są one ich organizatorami, jak i kiedy stanowią mniejszość. Omawia Czerwińska stosunki z kolegami, z tragarzami, z ludnością miejscową. Dużo uwagi Anna Czerwińska poświęca osobom, ich postawom w czasie kolejnych wypraw, stosunkom panującym w obozach wspinaczkowych. Zwraca uwagę na atmosferę, na emocje towarzyszące ludziom i często decydujące o sukcesie bądź klęsce wyprawy. Tak ciekawej analizy trochę brak w książce Hajzera, który był bardziej stonowany i mniej otwarty w wielu sprawach.
Możemy dzięki GórFance. W Karakorum 1979-1986 poznać szersze tło świata polskich wspinaczy, polskiego himalaizmu, próbującego przetrwać w PRL-u. Możemy zerknąć za kotarę oficjalnych informacji i zobaczyć szczegóły przygotowania wypraw w okresie "socjalizmu z umęczoną twarzą", w czasie stanu wojennego. Bogactwo tych historii, sposób ich opowiedzenia, smakowite anegdotki sprawiają, że opowieści są barwne i niezmiernie wciągające. Liczne zdjęcia są często ciekawie łączone z tekstem i doskonale go uzupełniają.
Jest dla mnie dosyć szokujący pewien rys zawartych w tej książce rozmów i wspomnień - tragizm towarzyszący wyprawom w wysokie góry. Nieustannie czytamy o wypadkach i śmierci. To pokazuje, jak trudne i jak ryzykowne jest wspinanie się na najwyższe szczyty. Zagrożeniem są przypadki losowe, załamanie pogody, lawiny. Zagrożeniem jest brawura i brak realistycznej oceny własnych sił. Zagrożeniem są słabości ciała, drobne infekcje, które urastają w trudnych warunkach do rangi zabójczych. Ludzie nagle umierają, choć dzień wcześniej wydawali się zdrowi i pełni optymizmu. Ileż trzeba mieć samozaparcia, by iść na kolejny szczyt, mając w pamięci tragiczną, nagłą śmierć przyjaciół i kolegów?!
GórFanka. W Karakorum 1979-1986, podobnie jak choćby Atak rozpaczy Artura Hajzera, jest literaturą opowiadającą o zdobywaniu górskich szczytów i realizowaniu pasji. Wydaje się, że odmienne spojrzenia na to samo dają lepsze wyobrażenie o rzeczywistości, uzupełniają się. Style opowieści mówią wiele o osobach, o ich osobowości, pokazują szerokie spektrum sposobów bycia ludzi spotykających się w górach. Styl Czerwińskiej jest bardziej osobisty, otwarty, pozbawiony ostrożności i powściągliwości. Pisze ona o wielu sprawach, o których mężczyźni zwyczajnie z różnych powodów milczą. Zwraca uwagę na emocje, nastroje, czynniki burzące atmosferę w czasie wyprawy. Mówi o tym, co tworzy klimat każdej wyprawy: o współpracy, animozjach, ambicjach, rywalizacji, małostkowości, charakterach, sprawach finansowych. Pokazuje dobre i złe strony mocnych osobowości, które spotykają się w górach, by wdrapywać się na zaśnieżone, oblodzone, pozornie niedostępne szczyty. W trudnych, niesprzyjających warunkach wychodzi z ludzi wszystko: ich wielkość i małość, siła i słabości, cechy budzące podziw i niechęć. Jedni zamykają się i koncentrują na sobie, inni zdolni są do wielkich poświęceń. Jedni myślą głównie o sobie, inni wychodzą poza ledwo skrywany egocentryzm. Czytając książkę Anny Czerwińskiej, można lepiej zrozumieć tych wędrujących po szczytach Karakorum, Himalajów.
Dużym atutem książki jest jej refleksyjność. Autorka nie boi się oceniać krytycznie ludzi, postaw, zarazem jednak pokazuje, jak po latach, po okrzepnięciu emocji, można inaczej spojrzeć na niektóre wydarzenia, zobaczyć je w innym świetle, lepiej, uczciwiej ocenić. To świetna książka, fascynująca opowieść o ludziach, pragnieniach, marzeniach i ich realizacji. O pokonywaniu słabości, o cenie płaconej za ambicje, czasami za brak pokory, czasami wskutek przypadku. To ciekawe uzupełnienie męskiego punktu widzenia. Jeśli w podobnym stylu są napisane pozostałe tomy cyklu GórFanka..., można je polecić czytelnikom z czystym sumieniem.
Autorka koncentruje się w tym tomie na wyprawach mających na celu zdobycie najwyższych himalajskich szczytów: Mount Everestu, Lhotse i Makalu. Dzięki bogatej...
To już czwarty tomik znanej polskiej alpinistki Anny Czerwińskiej z serii GórFanka. Tym razem dotyczy współczesnych wypraw w Karakorum, w...