Tej walki nie można było wygrać. Więźniowie Auschwitz i innych niemieckich obozów skazani byli na skrajnie wyczerpującą pracę, na stopniowe wycieńczenie, na powolne umieranie. Niedożywieni, codziennie mierzący się z okrucieństwem esesmanów, robili wszystko, by przeżyć. Niektórzy jednak pragnęli czegoś więcej. Pragnęli odzyskać godność i honor, zachować się, jak należy w niewyobrażalnych sytuacjach.
Wśród innych więźniów obozów zagłady byli też sportowcy. Wybitni lekkoatleci, pływacy, biegacze… A także bokserzy. Niedawne gwiazdy światowego sportu. Nic dziwnego, że Niemcy, głodni wrażeń, postanowili wykorzystać ich obecność. Organizowali walki, które miały dostarczyć rozrywki „opiekuńczemu personelowi” obozu. Stawali do nich więźniowie przeciwko więźniom, jednak zdarzało się i tak, że mieli oni okazję zmierzyć się – choć na chwilę jak równy z równym – ze swoimi oprawcami. Wówczas walka nabierała zupełnie innego wymiaru.
W książce Gladiatorzy z obozów śmierci Andrzej Fedorowicz nie serwuje czytelnikom suchych liczb i faktów z życiorysów swoich bohaterów. Przytacza historie i konkretne sceny, cytuje wspomnienia, momentami przedstawia w zbeletryzowanej formie ważne chwile z życia wybitnych bokserów, którzy trafili do Auschwitz i innych obozów śmierci. Jest tu i Tadeusz Pietrzykowski, pierwszy mistrz KL Auschwitz, i Jerzy Junosza Kowalewski, „breloczek” z Gross-Rosen. Jest tańczący Cygan, Johann Rukeli Trollmann, Salam Bully Schott, Leendert Leen Sanders – „anioł stróż z Rotterdamu”, Salamo Arouch, Antoni Czortek, Hercka Haft i Victor Young Perez. Ale w tle pojawiają się również inne postaci znane z lekcji historii, przeciwnicy głównych bohaterów książki, współwięźniowie, bliscy. I ich oprawcy, którzy nie cofnęli się przed niczym, by kosztem innych zyskać choć chwilę rozrywki.
Książka Andrzeja Fedorowicza oparta jest na solidnej bibliografii, jednak autor dba o to, by nie znużyć czytelnika. Pisze przystępnie, żywo, w swą opowieść wplata dialogi, w sposób bardzo plastyczny odtwarza kolejne sceny z obozowego życia. Dba o to, by odtworzyć charakterystyczny sposób walki każdego ze swoich bohaterów, ale też pokazać, jakim był człowiekiem, jakie emocje nim targały, jakie motywacje – kierowały. Fedorowicz często powraca do przeszłości swoich bohaterów, przybliża ich przedwojenną karierę, historię. Dzięki temu jego książka to lektura tak bardzo zajmująca.
Ale jest w Gladiatorach z obozów śmierci coś jeszcze. Fedorowicz podkreśla, że o ile dla Niemców walki były tylko okazją do rozrywki, o tyle wśród więźniów pełniły dużo ważniejszą rolę. Dzięki nim bokserzy mogli zdobyć środki, które pozwalały nieco polepszyć byt ich i ich współwięźniów. Jedzenie, lekarstwa rozdysponowywane były później wśród towarzyszy bohaterów publikacji. Walki na ringu pełniły także rolę symbolu. Choć w ten sposób więźniowie mogli czasem zemścić się na swoich oprawcach. Mogli pokazać, że nie tak łatwo ich zniszczyć. W tle Fedorowicz pokazuje kulisy obozowej konspiracji, w którą często bokserzy się angażowali. Była ona często kontynuacją tej walki, którą toczyli na ringu.
Gladiatorzy z obozów śmierci to opowieść o sile ciała i ducha. O ludziach, którzy gotowi byli zapłacić najwyższą cenę, by sprzeciwić się oprawcom i pomóc współwięźniom. To żywa, fascynująca literatura faktu. Gorąco polecam!
"Nie jestem aniołem i nie będę nim, dopóki umrę. Będę sobą" - mawiała angielska poetka i pisarka Charlotte Brontë. Pod tą frazą mogłyby się podpisać...
II Rzeczpospolita trwała zaledwie 20 lat, ale wciąż budzi fascynację. Nic dziwnego – w historii Polski niewiele było okresów tak wielkiej...