Mawia się, że Francuzki nie tyją. Nie tyją także Włoszki. Stereotyp, który pozwala wierzyć, że wystarczy jeść to, co przedstawicielki tych narodowości, by zachować smukłą sylwetkę i wieczną młodość.
Jest tego pewna Mireille Guiliano, autorka książki Francuzki nie tyją, która okazała się światowym bestsellerem, utwierdzając kobiety w tym przekonaniu. Mireille Guiliano żyje z tego, że je i robi to w znakomitym francuskim stylu. W swojej książce kucharskiej postanowiła przejść od słów do czynów, język publicystyki zamieniając na język praktycznych porad i przepisów.
Książkę podzielono na przepisy i porady mające zapewnić czytelniczkom zajęcie w kuchni przez cały długi dzień. Wiadomo: przygotowywać posiłki należy bez pośpiechu, z miłością i pasją. Zaraz po śniadaniu myślimy o tym, co będziemy jeść na obiad, a w czasie obiadu zastanawiamy się już nad kolacją. Posiłki nie mogą być bowiem dziełem przypadku. Mają to być przemyślane i dobrze skomponowane dzieła sztuki.
Nie wystarczy zjeść na śniadanie kanapki z serem, zagryźć jabłkiem na drugie śniadanie, a na obiad „wrzucić” talerz zupy. O nie! Na śniadanie, drogie panie, przygotowujemy Magiczny Krem Śniadaniowy z jogurtu, oleju lnianego, cytryny, miodu, płatków zbożowych i orzechów. Wszystko mielimy i... na kanapkę. To da nam energię. Potem zjemy jeszcze brunch, lunch, obiad i kolację. Nie brońmy się też przed słodkościami i szampanem. W końcu: czemu nie sprawiać sobie przyjemności?
Mamy tu przepisy na zupy, karmelizowane kurczaki, kanapki z sardynkami, ratatouille, spaghetti, pulpety z baraniny, jak schabowe, to z jabłkami, a jak ryby – to obowiązkowo w papilotach. Nie można przecież tak po prostu usmażyć dorsza w panierce. Polska kuchnia w porównaniu do tych niesamowicie „prostych” przepisów jawi się jako wulgarna i pozbawiona fantazji. Dlaczego nie robimy kurczaka w szampanie albo sałatki krewetkowo-fenkułowej? To wielki błąd. Francuzki są takie szczupłe, bo sporo biegają po sklepach w poszukiwaniu wymyślnych składników. A jak już jedzą, to z klasą. Dzięki książce my także możemy - o ile tylko uda się zdobyć odpowiednie produkty.
Autorka oferuje nie tylko oryginalne przepisy, ale i artykuły wprowadzające w tematykę żywnościowo-kulturową, co stanowi dodatkowy walor książki. Brakuje, niestety, ilustracji. A wiadomo przecież, że je się przede wszystkim oczami.