Jestem sobie mały miś, peruwiański miś
Był już Miś Uszatek z oklapniętym uszkiem, był Miś Koralgol, natomiast od kilkudziesięciu miesięcy uwaga całego świata skupiona jest na Paddingtonie. Ten niezwykle uprzejmy miś, pochodzący z najmroczniejszego zakątka Peru, jest angielskim towarem eksportowym, który podbił serca Polaków i stał się przyczyną zdrady wobec bohaterów rodzimych bajek. Futrzasty grubasek ze skłonnością do marmolady zrobił nie tylko literacką, ale i filmową karierę, zaś w ślad za filmem o jego przygodach podążyły setki firm produkujących podobizny Paddingtona w nieodłącznym czerwonym kapeluszu i przeciwdeszczowym płaszczyku.
Fascynujące przygody bohatera filmu Paddington, opowiedziane przez brytyjską pisarkę, Jeanne Willis, a opublikowane nakładem wydawnictwa Jaguar, to tylko jedna z wielu książek o sympatycznym niedźwiadku. Nie znajdziemy tu, niestety, ilustracji przedstawiających Paddingtona i jego londyńskich opiekunów, ani nawet zdjęć z planu filmowego, ale już sama historia wystarczy, by misia pokochać za jego naturalny wdzięk i urok osobisty. Przyjemność w lekturze książki znajdą nie tylko najmłodsi czytelnicy, którzy już, być może, w swoich pokojach mają pluszowe niedźwiadki przypominające bohatera, ale również dorośli, którzy przy okazji z sentymentem wspominać będą czasy młodości, a być może i zanucą nawet: Jestem sobie mały miś / peruwiański miś.
Poznajemy Paddingtona jako mieszkańca Peru, Tam, w samym sercu dżungli wychowuje się pod opieką cioci Lucy i wujka Pastuzo. Ulubionym zajęciem niedźwiadków jest słuchanie starej płyty „Przewodnik po życiu londyńskim” i wspominanie naukowca, który wiele lat temu przybył do tego najmroczniejszego zakątka kraju, opowiadając o życiu w wielkim świecie. Montgomery Clyde – tak bowiem nazywał się ten podróżnik – jako pierwszy odkrył, że w peruwiańskiej dżungli żyją cywilizowane niedźwiedzie, a co więcej – można się z nimi zaprzyjaźnić. To właśnie Clyde nauczył misie, jak należy robić porządną marmoladę, która z upływem czasu stała się podstawą ich żywienia i największym przysmakiem, zaś wyjeżdżając, gorąco zapraszał do siebie, do Londynu.
Przez całe lata ciocia i wujek bohatera nie mieli okazji, by z tego zaproszenia skorzystać, jednak straszliwy kataklizm, jaki nawiedził ich ziemie, zabierając wujka Pastuzo sprawił, że ciocia Lucy podjęła decyzje o podróży do Limy. Sama została tam jako pensjonariuszka Domu Misiowej Starości, przemycając wcześniej siostrzeńca na pokład wielkiego kontenerowca płynącego do Wielkiej Brytanii. Z pokładu statku, już na angielskiej ziemi, miś trafił wraz z pocztą na dworzec Paddington, gdzie rozsiadając się pod znakiem „Zgubione-znalezione”, wytrwale czekał na kogoś, kto go znajdzie i pokocha.
Zgodnie z tym, co mówił Clyde, najważniejsze zasady życia w Londynie brzmią: zawsze mów dzień dobry, rozmawiaj o pogodzie i noś kapelusz, ale – niestety – żadna z nich nie mogła sprawić, by misiem ktoś się zainteresował. Dopiero rodzina Brownów, a właściwie ciepła i empatyczna pani Brown, zlitowała się nad zagubionym zwierzakiem i przygarnęła go pod swój dach. Zobowiązała się znaleźć dla niego kochający dom i odszukać podróżnika, który w przeszłości serdecznie zapraszał wujostwo Paddingtona. Żadne schronienie nie jest jednak dla misia bezpieczne, kiedy po mieście krąży Millicent, pracownica Muzeum Historii Naturalnej South Kensington i córka odkrywcy. Niestety, nie ma ona charakteru zmarłego ojca. Dla niej liczą się tylko kariera i pieniądze. Perfidna kobieta zrobi wszystko, by dostać sympatycznego niedźwiadka w swoje ręce i… uczynić z niego eksponat wypchany trocinami!
Nawet, jeśli doskonale znamy zakończenie tej historii, to z przyjemnością czytamy o zderzeniu świata zwierząt i wychowanego w dżungli misia ze zdobyczami nowoczesnej technologii i rozwojem cywilizacji. Obserwacje Paddingtona, choć niekiedy bolesne, są niezwykle trafne; z trudem odnajduje się on we współczesnym świecie, pełnym nieżyczliwych i wciąż pędzących gdzieś ludzi. Pod wpływem jego szczerości i naturalności dokonuje się zmiana w rodzinie Brownów. Wszyscy nagle zaczynają dostrzegać siebie wzajemnie, cieszą się z małych rzeczy i ze swojego towarzystwa. Czy jednak to wystarczy, by zapewnić Paggingtonowi dom, a przede wszystkim by ochronić go przed Millicent? Przekonamy się, czytając książkę Jeanne Willis – pozycję idealną nie tylko na letni wypoczynek, ale też na nadchodzące długie, jesienne wieczory.
W wielkim lesie deszczowym panuje spokój i porządek. Tylko Małpka Wiercipiętka wciąż broi: skacze z drzewa na drzewo, głośno krzyczy i z wszystkimi chce...