Bo czym tak naprawdę jest życie, jeśli nie ciągłym poszukiwaniem, odkrywaniem siebie, pracą włożoną w samopoznanie i próbą odnalezienia odpowiedzi na najważniejsze nurtujące człowieka pytania? Bo czym jest życie, jeśli nie ciągłym wewnętrznym sporem, konfliktem nie do rozstrzygnięcia, dyskusją i powtarzaniem wciąż tych samych wątpliwości, które nie mogą zostać rozwikłane? Bo czym jest życie i czym ono tak naprawdę nie jest?
Wznowienie książki „Fabula rasa” Edwarda Stachury to dobry moment, by powrócić do odwiecznych dylematów człowieka, do rozważań filozoficznych i egzystencjalnych. Wydaje się, że nie ma pytań ważniejszych od pytań naiwnych. Ale problemy, jakie podejmuje w tej książce Edward Stachura, nie mogą być tak naprawdę nigdy rozwikłane. Inaczej: każdy odpowie sobie na wszystkie pytania sam, zgodzi się lub nie z kontrowersyjnymi czasem próbami definicji, podejmowanymi przez Stachurę, zastanowi się nad sensem istnienie lub też – nad sensem tworzenia takiej literatury. „To są właściwe pytania, wielkie pytania, gigantyczne pytania. Kluczowe. Choć tobie niechybnie wydają się płaskie i głupie”.
„Fabula rasa” jest opowieścią o samopoznaniu. To dialog człowieka Ja i człowieka-nikt, rozmowa, w której poruszane są fundamentalne tematy egzystencji. Historia o odkrywaniu siebie. „Nikt ci nigdy nie odkryje, kim jesteś, kim jest twoje Ja, którym jesteś. Żadne święte księgi, żaden mędrzec, żaden prorok, żaden nawiedzony, żaden guru, żaden analityk, psychoanalityk, dogmatyk, pragmatyk, gramatyk i tak dalej. Ty sam i tylko ty sam możesz to odkryć, w sobie odkryć, bo tylko ty sam możesz zaobserwować, jaki naprawdę jesteś. Pytania zatem stawiaj sam sobie i sam sobie na nie odpowiadaj. Nie możesz nic naprawdę poznać, nim siebie nie poznasz, nim nie poznasz poznającego”. Powieść-nie-powieść utrzymana jest w tonie refleksji filozoficznej ale i poetyckiej – połączenie dosyć udane: splecenie rozważań o życiu, filozofii, poezji i docieranie do najgłębszych pokładów własnej świadomości przynosi tekst wartki, błyskotliwy i zaskakujący. „Nie było w tym wszystkim, co się tu powiedziało (…) żadnej opowieści, narracji, fabuły”. To także rozważania o genezie literatury – w końcu „nie da się fabrykować literatury z czegoś, co nie jest fabułą”, coś, co jest opisem, nie będzie nigdy nieopisaną rzeczywistością. Świat Stachury zbudowany jest na kontrastach, opiera się na paradoksach i purnonsensie.
Kaskady słów, potoki myśli, fale fraz – tym tętni „Fabula rasa”. Człowiek ma czasem wrażenie wszechobecności słów i ich echa, otoczenia opisów i zdań nietłumaczących prawdy. Bo słowa zawsze pozostaną tylko słowami, nie da się ich przetworzyć z powrotem w istnienie. Wyjście poza słowo to podstawowy warunek lektury. A przecież słowa Stachury, ich melodia, brzmienie i rytm, może upajać. Ale to nie słowa są ważne, nie słów mamy słuchać. Posłuchajcie siebie – mówi Stachura. Się posłuchajcie.
Stachura zresztą w nocie do czytelnika tłumaczy, że „Fabula rasa” to książka nie do przeczytania, a do odkrycia, tak samo jak życie. To życie można odkryć, jeśli ucieknie się od formy, od konwencji, od ram powieści.
Drugi tom niepublikowanych zapisków i notatek Stachury z lat 1973–1979. Podróże, lektury, praca pisarza od kuchni, spotkania autorskie...
"Zbiór opowiadań, którego oryginalność polega na kreacji głównego bohatera. W każdym opowiadaniu pojawia się bowiem bezosobowe i anonimowe Się. Taka kreacja...