Jeśli kogoś interesują małżeńskie konflikty i zdrady, ta książka jest dla niego. Weronika, główna bohaterka powieści Elżbiety Hutnik, jest - zdawałoby się - szczęśliwą żoną i matką dwóch dorastających synów. Pewnego dnia jednak spojrzała na swoje życie krytycznie i doszła do wniosku, że dla swoich mężczyzn jest tylko kucharką i sprzątaczką. Niczym więcej.
Podejmuje więc decyzję o odejściu - taki przejaw kryzysu. Pakuje się i wychodzi. Niedaleko. Bo do siostry, która kiedyś przez krótki czas była dziewczyną męża Weroniki. Kobieta podejrzewa, że mąż nadal kocha jej siostrę, a ożenił się z nią tylko z braku możliwości związania się z Izą. I to właściwie już wszystko, jeśli chodzi o fabułę. Paweł będzie próbował odzyskać żonę, Iza będzie mediatorem, przy okazji przypomni sobie o własnej niespełnionej miłości.
Dużo tu gadania i roztrząsania przeszłości - w końcu tytuł musi być adekwatny do treści. Bohaterowie wciąż maglują te same problemy: czy Paweł ożenił się z Weroniką tylko dlatego, że była w ciąży? Czy ona celowo zaszła w ciążę? Dlaczego Iza stale się rozwodzi? A może nadal coś czuje do szwagra? To nic, że minęło szesnaście lat, a ona sama pożegnała już trzech mężów...
Może byłoby ciekawie i pasjonująco, gdyby dodać tu zbrodnię, trupa zakopanego w ogródku czy molestowanie we wczesnym dzieciństwie. Tymczasem mamy do czynienia z życiową historią, z opowieścią, jakich wiele. Postaci niczym się nie wyróżniają - prócz odmiennych imion oczywiście. Mają problem z tym, że w ich życiu zabrakło gorącej miłości, namiętności, wielkich porywów serca. Szara codzienność zdominowała ich życie, nie działo się w nim nic ciekawego. Dlatego użalają się nad sobą, jakby było o co. Ale czy musimy o tym czytać? Czy od powieści nie wymaga się czegoś więcej? Czy nie chcemy, by książki przenosiły nas do lepszego, bardziej pasjonującego świata, gdzie robi się rzeczy, których nie odważylibyśmy się zrobić w normalnym życiu? Tymczasem czytanie o sztampowym kryzysie w małżeństwie, spowodowanym tym, że kobieta siedzi w domu, nudząc się, a mężczyzna zajmuje się przede wszystkim pracą, może okazać się mało inspirujące. Ot, codzienność niejednej kobiety, która boryka się z wychowaniem dzieci, domowymi finansami i samotnością. Gdy opuszcza męża, okazuje się, że ten jest zupełnie nieprzystosowany do samodzielnego życia. Nie potrafi nawet zrobić jajecznicy, o praniu nie wspominając. Zdaje się, że żona stała się dla niego kimś na kształt drugiej mamusi, która nakarmi i ubierze. Żałosne to, ale pokazuje też, jak łatwo można wpaść w sidła schematu. Z drugiej strony mamy tu porzucenie rozsądku i kierowanie się sercem. Weronika myśli, że pragnie po prostu porzucenia dotychczasowego życia. Nigdy nie spełniała się zawodowo i teraz nie wie, co powinna ze sobą zrobić. I chyba tylko dlatego wymyśla kolejne problemy.
Niestety, w powieści Elżbiety Hutnik nieco wieje nudą. Małżonkowie ciągle wyjaśniają sobie to samo i wciąż na nowo zaczynają się kłócić - zupełnie jakby na siłę szukali konfliktu. Z pewnością Echa przeszłości to powieść bliska życia. Niestety, wygląda na to, że zbyt bliska.
Prawda jest bliżej, niż myślisz Błyskotliwa i pełna zagadek opowieść o perypetiach pewnej bogatej rodziny biznesmenów.Joanna Jasińska to szczęśliwa żona...