Niewiarygodne, jak wiele rzeczy można przyrządzić z… niczego. A przynajmniej z tego, czego zwykle w ogóle nie dostrzegamy i co raczej rzadko kojarzy się nam z jedzeniem. Bo o ile jeszcze herbata malinowa czy ciasto z poziomkami brzmią znajomo, o tyle zupa ze stokrotek, piwo pokrzywowe, lemoniada z bzu czy kompot z czeremchy wielu z nas wprawiają w osłupienie. Pewnie niejeden czytelnik, spoglądając na zdjęcia autora Dzikiej kuchni, zacznie się zastanawiać: czy jest coś, czego ten człowiek nie zjada?
Łukasz Łuczaj uspokaja: jako etnobotanik i doktor biologii z wykształcenia potrafi odróżnić rośliny jadalne (czyli te, które można spożyć - po odpowiednim przyrządzeniu – bez poniesienia szkód na zdrowiu) od trujących. Ale to chyba jedyne kryterium, jakie stosuje… Poza tym łąkę i las traktuje jak wielki supermarket, dostarczający przez cały rok nawet najbardziej wyszukanych produktów (może mają Państwo ochotę na kawę z żołędzi albo gratin z podagrycznikiem?). Ich cena wydaje się jednak dość wysoka – potrzebne są: niemały zasób wiedzy (albo któraś z publikacji Łuczaja pod ręką), sporo czasu oraz fizycznego wysiłku włożonego w zebranie i przyrządzenie poszczególnych roślin. Ale czyż dla niby-czekolady lipowej albo spaghetti sosnowo-orzechowego nie warto ponieść takich kosztów?
Już kilka powyższych refleksji pozwala stwierdzić, że pięknie wydana Dzika kuchnia przeznaczona jest przede wszystkim dla czytelników gotowych wyruszyć w podróż pod prąd, na przekór cywilizacji. Większości z nas trudno dziś wyobrazić sobie świat bez gotowców, produktów, które wystarczy rozpakować i podgrzać. A jednak Łukasz Łuczaj w swojej pasji nie jest osamotniony – wolnych miejsc na prowadzone przez niego warsztaty kulinarne wciąż brakuje. W dodatku po ukazaniu się Dzikiej kuchni rezerwacja może stanowić jeszcze większe niż dotychczas wyzwanie, bo publikacja ta naprawdę wzbudza zainteresowanie.
Album, zielnik i książka kucharska w jednym – tak w skrócie można by ją opisać. Już sama szata graficzna i profesjonalne zdjęcia, zapełniające kolejne strony, przyciągają uwagę i sprawiają, że wszystkie rośliny (nawet te, które dotąd uznawaliśmy za zwyczajne chwasty), wyglądają naprawdę estetycznie, zaś przyrządzone z nich potrawy – apetycznie. Uporządkowany, logiczny układ oraz precyzyjne informacje i rysunki budzą zaufanie, przekonując, że autor naprawdę zna się na prezentowanych ziołach i do swojej hobbystycznej działalności podchodzi w sposób rzetelny, nie gardząc metodami naukowymi. A zamieszczone na końcu każdego rozdziału przepisy? Po prostu kuszą. Miłośnikom kuchni trudno będzie się oprzeć pragnieniu ich wypróbowania.
Zatem – smacznego!
Jest to pierwszy w Polsce przewodnik kulinarny po mało znanym świecie jadalnych bezkręgowców. Pewien pilot strącony podczas wojny w Jugosławii przeżył...
Książka zawiera informacje na temat wszystkich potencjalnie jadalnych roślin Polski, w sumie ponad tysiąca gatunków. Większość z nich autor książki...