Recenzja książki: Dziennik zdrady

Recenzuje: Damian Kopeć

Czas się nie cofa, życie podąża swoją drogą

Wyspa Kufonisi na rozproszonych po Morzu Egejskim Cykladach. To ona jest miejscem akcji powieści Dziennik zdrady mało znanego w Polsce cypryjskiego pisarza Emiliosa Solomou. Niewielka wysepka, leżąca w otoczeniu wielu innych, kryjąca w ziemi archeologiczne skarby z dość odległej przeszłości.


Pragnie jedynie uporządkować myśli, nadać kształt życiu, które ostatnio wymyka mu się z rąk, przelatuje przez palce jak ziarna piasku w klepsydrze.


Głównym bohaterem Dziennika zdrady jest profesor Giorgios Dukarelis, archeolog. Po dwudziestu latach jako 60-latek powraca on na wysepkę, na której rozegrały się wydarzenia, które zasadniczo zmieniły jego życie. Powraca do miejsca, w którym podobno jeszcze raz pragnie spojrzeć wstecz, za siebie, jakoś ogarnąć chaos, który zdaje się go otaczać. Przeanalizować czas, którego nie może złapać, czas śliski jak węgorz, niematerialny i obojętny wobec życia jak powiew wiatru. To właśnie na Kufonisi Doukarelis prowadził kiedyś ważne dla jego kariery wykopaliska, skutkujące znaczącym odkryciem. To tu zaczął romansować z jedną ze swoich studentek, Antygoną. To tu miał miejsce początek końca jego wieloletniego, dosyć romantycznego w swej istocie związku z Marią. Teraz Giorgios powraca, przeżywając świeżą tragedię niedawnego zniknięcia partnerki, Antygony. Powrót jest dla niego wyprawą w przeszłość, szukaniem impulsów do przypominania sobie tego, co się stało. Do refleksji nad życiem, przemijaniem, na konsekwencją słów i czynów. Do rozdrapywania ran, odświeżenia wyrzutów sumienia, pogrążania się w pesymistycznych rozważaniach.

Aż dziw, jakimi drogami potrafią błądzić myśli, jak zbaczają z toru i wydobywają z niepamięci zapomniane obrazy, fakty, zakurzone wspomnienia.

Narracja sprawia wrażenie dosyć oschłej. Dominują urywane wypowiedzi, niezbyt rozbudowane zdania, często opisujące rozmaite detale. Drobiazgi, które towarzyszą życiu i pracy: herbatniki, woda, żołądek, głód, pokój, fajka, obiad, piwo. Między nimi pojawiają się mniej namacalne, mniej konkretne „drobiazgi” - takie jak szczęście, pamięć, tajemnica, wszechświat, nieskończoność, dusza, umysł, pożądanie, czas. Emocje trzymane są w karbach, może ze względu na sposób ich wyrażania przez Dukarelisa, a może celowo, żeby nie przysłaniały jego skłonności do filozofowania. Treść jest wierną przyjaciółką narracji. Przygnębiająca, pełna pesymizmu.

Powoli poznajemy historię życia ambitnego profesora. Historię jego miłości i ślubu z Marią. Historię jego młodzieńczego zaangażowania ideologicznego, późniejszej ostrej walki o sukces zawodowy, węszenia spisków w gronie archeologów. Historię przerośniętej świadomości złośliwości i nienawiści ze strony kolegów-naukowców oraz braku przychylności ze strony urzędników państwa. Dukarelis lubi siebie postrzegać jako człowieka złożonego. Jako swoistą ofiarę okrutnego, ślepego losu. Taki chce być w oczach własnych i w oczach innych, choć udaje się mu to tylko w niewielkim stopniu. Z jednej strony to człowiek sukcesu zawodowego, osiągniętego mimo ogromu trudności. Z drugiej - egocentryk, nie potrafiący przyznać się do własnej winy, chorobliwie dążący do sukcesu, potrafiący nawet - mimo szlachetnej deklaracji ideowej - fałszować na bieżące potrzeby opisy własnych badań. To człowiek wiecznie niezdecydowany, który chciałby mieć wiele, niekoniecznie dając coś w zamian. Człowiek nastawiony na czerpanie, branie, unikanie odpowiedzialności. Pracoholik, a w życiu osobistym, rodzinnym - człowiek wyjątkowo bierny. Zamknięty w sobie, skrywający w głębi niechęć, obojętność w stosunku do innych.

Dziwny jest jego romans z Antygoną, który stanowi kanwę całej historii. Ta niby nagła wielka namiętność jest opisywana tak, jakby z prawdziwą namiętnością niewiele miała wspólnego. Ona, młoda kobieta, zapatrzona jest w rozwijającego karierę naukowca, mądrze milczącego czy patrzącego. On, kilkanaście lat od niej starszy, pozuje na małomównego intelektualistę, stale rozmyślającego nad sensem istnienia, nad jego trudem. On jej imponuje, ona go pociąga, ale nie do końca przekonująco. Coś czują do siebie, ale Dukarelis o uczuciach mówi niewiele, o emocjach również. Czytamy o namiętności, o rozterkach profesora, ale odczuwamy je z pewną trudnością. Zdają się one być głównie opisem. Komuś może coś powiedzą, o ile odbiera na podobnych falach, dla innego pozostaną tylko martwymi słowami na papierze. Najbardziej emocjonalna jest w tej historii pierwsza żona profesora, Maria. Najbardziej realistyczne i zrozumiałe są jej reakcje. To je możemy nie tylko poznać, ale też odczuć. Jej wielkie upokorzenie, pulsujący gniew, ogromne rozczarowanie. Dukarelis przy niej wydaje się nijakim, biernym, niezdecydowanym, zostawiającym innym konkretne działanie.

Ważną rolę odgrywa w powieści odkrycie w czasie prac wykopaliskowych szczątków zamordowanej w dalekiej przeszłości dziewczyny w ciąży. Fakt ten zapładnia wyobraźnię młodszych i starszych archeologów. Profesor dostrzega w tym zdarzeniu niejasną paralelę swoich losów, ale jest to coś mglistego. Kolejnym ważnym punktem w opowieści jest pewne zdarzenie związane z córką archeologa. Ukazuje ono rys zachowania tego człowieka, brak zdecydowania w sprawach ważnych, bezradność wobec życia i konkretnych sytuacji, nieumiejętność stawiania im czoła. Brak tak naprawdę pełnego zaangażowania w związek, w życie rodzinne. Naukowiec woli uciekać w pracę, rozmyślać, śledzić gwiazdy, wpatrywać się w niebo, czekać, aż wszystko się jakoś rozwiąże samo. Żyć w bezpiecznym, utkanym często z negatywnych myśli świecie.

Teraźniejszość i przeszłość, decyzje i ich wpływ na życie. Sens wielkich rozmyślań i prostych decyzji. Wartość człowieka i wartość wypowiadanych przez niego słów. Pamięć i jej zmienianie się pod wpływem upływu czasu. Niby wiele jest warstw w tej powieści, ale nie do każdego ona trafi. Brakuje w tych rozważaniach iskry zdolnej rozpalić wyobraźnię. Brakuje pięknego, porywającego języka. Brakuje pozytywnego przesłania. Za czasami wyrafinowanymi, trudnymi słowami i myślami zdaje się nie kryć nic specjalnego. Forma, opakowanie myśli zdaje się przerastać ich treść. Jakby chłodna gra intelektualna przykrywała brak poruszającej serce głębi. A może to tylko moje, nie trafione wrażenia? 

Dziennik zdrady wywoła sprzeczne uczucia: albo kogoś urzeknie, albo zmęczy, znuży. Pewne jest tylko to, że ta książka nie pozostawi żadnego czytelnika obojętnym.

Kup książkę Dziennik zdrady

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Dziennik zdrady
Książka
Dziennik zdrady
Emilios Solomou
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy