Pamiętnik kobiety cierpiącej po rozstaniu. Jednak trudne emocje są tu jedynie pretekstem - do wspomnień, tworzenia wierszy wplecionych w narrację, przekazywania (Zasłyszanych czy wymyślonych przez autorkę? Nie wiemy) niesamowitych legend. Momentami przypomina to strumień świadomości. Zapisy myśli z licznymi powtórzeniami, dygresjami co chwila.
Nazwa „dziennik" jest tu trochę myląca. Nie ma bowiem podziału na dni, lecz taka forma idealnie koresponduje z treścią, czas jest bowiem płynny. W publikacji znajdziemy natomiast rozdziały. Z pozoru wprowadzać mają element uporządkowania, ale mimo tego całość jest dość chaotyczna.
Książka piękna, lecz trudna w odbiorze. Niektórych czytelników, przyzwyczajonych do tradycyjnej, liniowej narracji, mogą irytować liczne dygresje. Trzeba być skoncentrowanym, żeby nie zgubić głównych wątków. Język też jest bardzo specyficzny. Poetycki, by nie powiedzieć „przepoetyzowany". Miejscami trzeba się przedzierać przez prawdziwą dżunglę (a może raczej: gąszcz) słów. Jednak warto podjąć ten trud. W owej dżungli bowiem czekają nas soczyste owoce – zdania, wiersze i legendy pełne czystego piękna.
dr Kalina Beluch