Tu podobno straszy
Sięgając po utwory sprzed wieku, trzeba mieć świadomość, że będą inne niż współczesne. To kwestia kultury, stylu, języka, widzenia świata, wrażliwości danej epoki. Owszem, pewne tematy nigdy się nie starzeją, ale sposób mówienia czy pisania o nich – tak. Temat duchów, nawiedzonych domów funkcjonuje współcześnie, ale nie odgrywa już tak znaczącej roli. Horrory oparte na nim mają wielbicieli, ale same w sobie nie są gatunkiem dominującym. W dawnych utworach ciekawe jest zarówno podejście do tematu, jak i sposób wyrażania go w słowach. Nie ma agresywnego języka, seksu, przemocy. Jest niespieszna narracja, wynikająca często z tego, że wiele utworów było pierwotnie pisanych w odcinkach dla czasopism. Kiedyś znaczącą formą rozpowszechniania literatury popularnej były bowiem właśnie czasopisma (nie tylko literackie).
Duchy letniej nocy to zbiór dziesięciu opowiadań angielskich i amerykańskich autorów, napisanych w złotym okresie literatury grozy, czyli na początku XX wieku. Są one różnej długości i jakości. Pod względem języka mogą się podobać. Pod względem narracji dłuższe utwory wydają się czasami trochę zbyt rozwlekłe. Z drugiej strony – lepiej w nich oddany został klimat i bardziej rozbudowane zostało tło wydarzeń. Trzy pierwsze teksty antologii zajmują ponad połowę objętości książki. Zwraca uwagę dobre tłumaczenie, które sprawia, że opowiadania czyta się nieźle, mimo upływu lat. Większość z nich ma narratora, który opowiada jakąś historię. Jest więc doza subiektywizmu, ale i emocje osoby doświadczającej trudno wytłumaczalnych dla niej zjawisk.
Jedna historia spodobała mi się szczególnie ze względu na zagadkowość i specyficzne, romantyczne spojrzenie dziecka na sprawy je przerastające. Chodzi o Monsieur Maurice. Niektóre opowiadania (np. Niezamieszkały Dom) są nasycone mocno ironią i czarnym humorem, ale jest to mniejszość. Duch Guir House – chyba ze względu na zainteresowania autora – staje się wykładem o okultyzmie i spirytyzmie. W dzisiejszych jakże racjonalnych czasach nikt nie afiszuje się z takimi fascynacjami, co nie znaczy, że nie istnieją. Wydaje się, że dłuższe opowiadania są ogólnie lepsze. Dużą sztuką jest bowiem w krótkiej formie odpowiednio rozwinąć treść, zbudować atmosferę, nakreślić sylwetki bohaterów i zakończyć całość w sposób zaskakujący. W zasadzie najbardziej zagadkowe jest opowiadanie Monsieur Maurice, w którym duchy się pojawiają, ale nie są najważniejsze.
Za tematyką duchów, zjaw kryją się w tej prozie egzystencjalne tematy: życia, śmierci, winy, kary, przebaczenia, pamięci. Rozrywkowość połączona jest z pewną powagą. Takie były czasy i oczekiwania czytelników, na które odpowiadali pisarze.
Teksty są na dobrym poziomie literackim, choć nie wszystkie muszą się każdemu podobać. Zwraca uwagę jakość wydania. Jest ono naprawdę eleganckie, z dobrą korektą, doborem czcionek, dbałością o detale. Retro okładka jest stylowa, oddaje klimat i tematykę antologii. Czy czytając Duchy letniej nocy będziemy drżeć ze strachu? Niekoniecznie. Dreszczyk emocji jest gwarantowany, ale jego siła trudna do jednoznacznego określenia.
Trzy miesiące, które odmieniły Ukrainę, zapisane poprzez świadectwa pojedynczych osób: nagrania, dzienniki, wspomnienia, blogi czy wpisy...
"Opowieści do poduszki" to ksiażka pełna przyjaznych i ciepłych opowiadań, które bawią i uczą. Historie pełne humoru stanowią doskonała lekturę...