Droga do świętego Antoniego
Każdy z nas zna zapewne przynajmniej jednego człowieka, którego życie wydaje się przypominać bajkę. Praca zawodowa harmonijnie współgra z życiem prywatnym, dom przypomina gotowe tło do sesji w magazynie wnętrzarskim, zaś dzieci - żywe laleczki, dygające niczym za pociągnięciem sznurka.
Każdy z nas zna również osobę (a śmiem twierdzić, że jest ich więcej niż jedna), którą życie boleśnie doświadczyło - i to niezależnie od tego, czy przyczyniła się ona do tego swoim zachowaniem czy też splot wydarzeń i okoliczności obrócił w gruzy jej uporządkowane dotąd życie.
Bohaterowi powieści Grzegorza Kozery bliżej jest do tego złamanego życiem człowieka niż do pełnego sukcesów mężczyzny w średnim wieku. Długo oczekiwana książka autora powieści Biały Kafka ukazała się nakładem wydawnictwa Dobra Literatura i nie wyobrażam sobie, by nie porwała czytelników. Droga do Tarvisio jest bowiem pozycją wyjątkową, nieszablonową i stanowi najlepszy dowód na to, że autor utrzymuje wysoki poziom niezależnie od tego, czy spod jego pióra „wychodzi” poezja czy też proza.
Wiedziała, że uciekam, tylko, że mnie nikt nie gonił. Najwyżej ja ścigałem samego siebie – te słowa stały się mottem książki Kozery, zaś sama powieść opowiada właśnie o podróży. Przemierzaniu setek kilometrów towarzyszy również podróż do zakamarków własnego umysłu oraz pogłębiająca się z każdą minutą tęsknota. Za czym tęskni bohater Drogi do Tarvisio? Za kobietą, oczywiście, choć uczuciu równie daleko jest do banału, jak książce do romansu. To raczej przejmujący obraz życia dojrzałego i zmęczonego życiem człowieka, który boryka się ze stratą – został porzucony przez partnerkę, niejaką Mat.
Mężczyzna nie należy do cnotliwych, nie można mu również zarzucić poważnych grzechów - mimo, iż otwarcie przyznaje się do posiadania kochanek. Fiaskiem zakończyły się nie tylko liczne znajomości (kobiety w jego życiu były powtarzającymi się epizodami), ale również małżeństwo z Gabrielą, którego rozpad ucieszył obie strony. Stabilizacja u boku Mat zamiast go cieszyć, zaczęła przerażać, zaś powtórne małżeństwo wzbudziło chęć ucieczki. Tym sposobem powtórzyła się stara historia, zaś on został samotny, z planami podróży życia na pocieszenie.
Słaba jednak to rekompensata za zniszczony związek - szczególnie, że wyprawa do Tarvisio miała być prezentem z okazji pięciolecia miłości. Teraz bohater skazany jest na samotność i to czytelnik a nie Mat, jest jedynym jego towarzyszem podróży do Pragi, Wiednia, Tarvisio i Padwy. Każde z tych miast to kamień milowy w rachunku sumienia, każde naznaczone jest innymi przemyśleniami i wnioskami. Praga to grób Kafki na Nowym Żydowskim Cmentarzu i poznana tam Lenka, studentka socjologii. To także obcowanie z Hrabalem i Kunderą oraz obezwładniające zmęczenie życiem w każdym jego aspekcie.
Nie inaczej jest też w innych odwiedzanych miastach, gdzie zachwyt nad dziełami sztuki i rzeźbami miesza się ze wspomnieniami z przeszłości i refleksjami na temat natury świata czy źródłami nienawiści bohatera do pewnych nacji. Jednak to słowa Praga jest piękna, Wiedeń jest piękny, ale kurwa, co to za piękno bez ciebie?! tłumaczą w pełni depresję mężczyzny i szaleńczą ucieczkę od siebie. A może raczej… poszukiwanie własnego „ja”?
Bilans życia bohatera okazuje się niezwykle smutny – jego najlepszy przyjaciel (pies) zdechł kilka lat wcześniej, ambicje literackie zniszczyła proza życia, zaś wenę – ogłupiająca praca w charakterze copywritera i trywialne hasła zamiast głębokich przemyśleń, pisanych z myślą o potomności. Teraz, bez Mat, ostatni element układanki zwanej życiem zaginął, zatem jak można dalej trwać?
Droga do Tarvisio to wyjątkowo dojrzała proza - zarówno jeśli chodzi o wysmakowany styl, jak i głębię przemyśleń czy samo ujecie tematu. Tak portret bohatera, jak i spostrzeżenia dotyczące otaczającej go rzeczywistości uzmysławiają nam, jak doskonały zmysł obserwacji ma autor. Powieść wciąga w ten minimalizm, zderzający się z bogactwem opisów zabytków czy literackimi odwołaniami i zatracamy w twórczości Kozery – ulotnej, ale pełnej brudów życia, subtelnej, ale dosadnej, pełnej miłości, ale też zwątpienia, poszukiwania i…śmierci. Te sprzeczności połączone z talentem autora stanowią o wielkości jego pisarstwa, mierzonej nie liczbą czytelników, ale ich zaangażowaniem w lekturę.
Opowieść o miłości i namiętnościach w czasach totalitaryzmu, kiedy niemal każdy wybór decyduje o życiu lub śmierci.Berlin, lata dwudzieste, lata...
Berlin, późne lato to historia o miłości teoretycznie niemożliwej, między dwojgiem ludzi, których dzieli wszystko. Opowieść o trudnych decyzjach i ich...