Często jako doświadczona czytelniczka daję się nabrać, że miałam już styczność ze wszystkimi formami literackimi i nic mnie nie zaskoczy. Cóż, muszę to odwołać, bo Droga bogów Krystiana Gadomskiego jest powieścią tak nieschematyczną i niezwykłą, że naprawdę warto poświęcić jej dłuższą chwilę.
Zacznijmy od fabuły. Właściwie nie sposób streścić jej w taki sposób, aby wyłonił się jeden, główny motyw. Bohater o imieniu Aaron przedostaje się do niezwykłego świata. Co to za świat? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć po lekturze. Przypomina to nieco alternatywną rzeczywistość, trochę – grę komputerową, trochę – pradawną krainę, trochę gęsty, dziewiczy las. Czymkolwiek jest ten świat, wszystko wydaje się być w nim umowne. Aaron co chwilę natyka się na niesamowite stworzenia. Niektóre z nich można kojarzyć ze słowiańskich legend (na przykład utopca, którym straszono kiedyś dzieci). Aaron obcuje z bogami, a każde z tych spotkań balansuje na granicy jawy i snu. Porusza się po omacku, poszukując czegoś, co szumnie nazywamy „sensem życia“.
No właśnie. Akcję i atmosferę Drogi bogów można porównać właśnie do snu. Nic nie jest tu logiczne, wszystko może się wydarzyć, wyobraźnia spuszczona ze smyczy szaleje. Chaotyczna i gęsta proza zostaje jednak przełamana narracją pierwszoosobową. To doskonały wybór autora, który dzięki temu wyciąga do czytelnika rękę i mówi: „Idziemy razem. Nie zgubimy się“. I to rzeczywiście działa.
Aaron jest młody, współczesny, nasz. Używa potocznego języka. Przeklina, wplata w powieść potoczną gwarę nastolatka, która nie pasuje do świata wyobraźni. I o to właśnie chodzi. O eksplorację światów bez patosu, z lekkim przymrużeniem oka, ale też z wielką fascynacją.
Dlaczego początkowo porównałam Drogę bogów do gry? Zanurzenie się w powieści Gadomskiego przypomina założenie wirtualnych okularów i wejście do innego wymiaru. Początkowo nie wiesz, jak się poruszać, a uczucie jest dziwne, szokujące. Z czasem się oswajasz i wchodzisz w to mocno. Zapominasz, że to tylko gra. Gogle stają się Twoim światem. Właśnie taka jest proza Krystiana Gadomskiego. Przypomina księgę stworzenia, coś pozbawionego reguł, coś pierwotnego. Dla jednych będzie wyzwaniem, dla innych – podróżą metafizyczną. Doświadczeniem niemalże pozaliterackim. Polecam, bo jeszcze nigdy nie spotkałam się z czymś takim. Miłośnicy fantastyki, ale też literackich łamigłówek, będą zachwyceni.
Drogę bogów (tom I) poprzedza wstęp rodziców Krystiana Gadomskiego. Autor zmarł w 2022 roku w wieku zaledwie 24 lat. Jak czytamy, pozostawił po sobie jednak 14 książek. Mam nadzieję, że wszystkie się ukażą, bo są tego warte. Podziwiam pióro młodego człowieka, który tej prozie oddał dużą część siebie.