Wojna wszystko zmienia
Wojna zmienia. Zmienia tych, którzy w niej biorą udział. Tych, którzy są bezpośrednimi ofiarami. Tych, którzy uciekają przed nią. Zmienia i rani. Nawet tych, którzy w samej wojnie nie biorą udziału, a dowiadują się o niej z mediów. Może bowiem uodparniać ich na cierpienie, zło.
Tolik wymarzył sobie życie w słonecznej Hiszpanii. We własnym domu. W ciszy i głównie w swoim własnym towarzystwie. Tego potrzebował jako introwertyk. Marzenia udało się zrealizować, ale los nie okazał się zbyt łaskawy. W Ukrainie wybuchła wojna, a w domu zamkniętego w sobie Tolika pojawiła się gromada uciekinierów: mama, cioteczna babka, siostra z przyjaciółką, wuj, dwa koty i pies z gatunku yorkshire terrier. Wraz z nimi zjawiły się hałas, ruch, niepokój. Dom z jako takiej oazy spokoju przemienił się w tętniący życiem hotelik. Zwielokrotnienie tego, czego Tolik doświadczał w rodzinnym domu w Winnicy i za czym nie przepadał. Nowi mieszkańcy wnoszą do jego życia chaos. Wnoszą bagaż słów, przemyśleń, uwag, oczekiwań, wymagań, niepokoju, planów. Coś, co przytłacza. Tolik jest zmęczony i na różne sposoby stara się bronić przed niekończącym się natłokiem bodźców. Jednym ze sposobów jest wychodzenie ze swojego pokoju po drabinie. Tej drabinie, która widnieje w tytule powieści Eugenii Kuzniecowej. Uciekanie choć na chwilę od harmidru otoczenia, wielości słów, nagromadzenia emocji.
Książka jest tragikomedią. Z jednej strony wiele sytuacji, dialogów jest zabawnych, z drugiej – tło stanowi przecież wojna i jej straszne konsekwencje.To okraszona gorzkim humorem opowieść o człowieku postawionym w trudnej, bardzo niekomfortowej dla niego sytuacji. Z jednej strony Tolik chce żyć po swojemu, w spokoju, realizując siebie i swoje plany. Z drugiej – ma poczucie winy. Wszak w jego ojczyźnie trwa wojna. Giną w niej ludzie, także ci, których zna. Niszczone są miasta, miasteczka i wsie. Czy można żyć beztrosko z tą świadomością? Czy nie należałoby pojechać do swojego kraju i czynnie włączyć się do walki? Czy każdy, kto ma siły powinien walczyć ze świadomością, że może zostać kaleką lub zginąć?
Wszyscy jesteśmy nie tam, gdzie byśmy chcieli, wszyscy straciliśmy swoje dawne życie.
Krewni i znajomi Tolika to zbiorowisko indywidualności. W sytuacji, w której się znaleźli, próbują żyć po swojemu. Przenieść coś z rodzinnego domu do Hiszpanii, chociażby uprawę pomidorów w ogródku, którego nie ma. Ich codzienność jest zanurzona w temat wojny, w rozmowy o wysłuchanych wiadomościach, o plotkach, o wieściach od znajomych. W plany, które rozciągają się jak guma balonowa i tak jak ona pękają. W narzekania i frustracje. W żale, rozmowy o śmierci, nieustanny niepokój i tęsknotę za tym, co dla kogoś szczególnie drogie. Przestrzeń jest zatruta owymi rozmowami o zniszczeniach i śmierci. W każdym pokoju jak dym papierosowy wisi niepokój. Niepokój, który nie znika.
Osobnym wątkiem jest spojrzenie na ludzi z Zachodu, dla których wojna jest czymś nieznanym. Którzy chcą pomóc, ale tak, by mieć z tego dobre samopoczucie. Ta pomoc może być czasami groteskowa. Eugenia Kuzniecowa porusza też temat tych, którzy wykorzystują temat wojny i pomocy do własnych, przyziemnych celów. Rosjan, którzy są nie tyle przeciwko wojnie, co przeciwko aktualnej władzy i też próbują się przedstawiać jako ofiary tej wojny.
Drabina dotyka wielu tematów: złożonych relacji rodzinnych i międzyludzkich, sprzecznych emocji, postaw wobec wojny. Sposobem na mówienie w niej o realnych tematach jest pewne odrealnienie zdarzeń, o trudnych sprawach – specyficzny humor. Nie brak tu frazesów, skażenia telenowelą, przerysowania. Akcja nie biegnie zbyt szybko. Książka miejscami jest wciągająca, miejscami – zabawna, chwilami – męcząca. Jak życie w niełatwych okolicznościach.
Trzy siostry, jedno miejsce na ziemi. Kojąca opowieść o powrocie do domu. Mijka właśnie się zaręczyła, ale wciąż kocha innego mężczyznę. Lilka pragnie...