Najnowsza książka Tomasza Sobieraja, zbiór opowiadań "Dom Nadzoru" to dzieło niezwykłe, i to z dwóch powodów. Pierwszy powód to język: bogaty, wyrafinowany i krystalicznie czysty, jest pozbawiony wszelkich rys, chropowatości, nadmiaru słów, banalnych dialogów i osadu pospolitości, co nadaje mu styl, który bardzo trudno znaleźć we współczesnej prozie. Powód drugi to treść: balansująca na granicy snu, schizofrenicznej projekcji, groteski i realistycznego opisu, niekiedy staje się filozoficzną refleksją, ironiczną dygresją, społeczną satyrą, a niekiedy spowiedzią czy nawet intymnym wyznaniem bohatera, czyli, jak wolno mi sądzić, literackiego alter ego pisarza.
Lecz gdyby to było za mało, są jeszcze inne cechy wyróżniające tę doskonałą książkę. Z pewnością zaskoczy jej polityczna niepoprawność, wyrażająca się chociażby w krytycznym stosunku do tzw. demokratycznego świata i jego tzw. zdobyczy, świata stanowiącego dla autora jedynie (a może co najwyżej?) zbiorowisko „białkowych maszyn” iście po flaubertowsku „unurzanych w tym samym błocie”.
Poważni czytelnicy docenią wyjście pisarza poza obowiązujące konwencje, jego obojętność wobec dominującej we współczesnej literaturze, a wynikającej zapewne z konieczności, mody na warsztatowe braki, pustosłowie, banał, nadęcie, wulgarność, alogiczność i inne, w istocie przypadłości, uznawane nie wiadomo dlaczego za przejaw intelektualnej i artystycznej krzepy (zapewne, krzepa jest zjawiskiem barwnym, być może nawet na krótką metę ciekawym, ale rumiany parobek czy hoża dziewoja rzadko tworzą rzeczy doskonałe, a tym bardziej wielkie, nawet jeśli cała wioska uważa inaczej i podziwia piskliwe dźwięki samodzielnie wystruganej fujarki, przytupując na klepisku). Swoimi opowiadaniami, a w nie mniejszym stopniu poezją,
Tomasz Sobieraj dowodzi, że rzeczy wielkie nie ilością słów, ale ich kompozycją i wagą, takie jak "Dom Nadzoru", nie powstają podczas dożynek, jarmarków czy w stodole, a jedynie w zacisznych intelektualnych enklawach, do których wstęp mają bardzo nieliczni, za okazaniem talentu, wiedzy i dojrzałości. Dlatego z czystym sumieniem polecam ten zbiór opowiadań wszystkim, którym nieobcy jest smak, oraz zamiłowanie do intelektualnej i artystycznej rozpusty.
Są tacy, którzy dla muzyki gotowi są zabić. Na terenie parku-muzeum w Żelazowej Woli dochodzi do zbrodni. Podczas codziennego obchodu terenu ochroniarz...
„Krawiec” to nie tylko rozprawa z pseudosztuką, to także frywolny i sokratejski w formie monolog filozoficzno-egzystencjalny o przygodzie człowieka...