Dom bez klamek to debiut powieściowy Jędrzeja Pasierskiego. Debiut udany, przemyślany i spójny. Jak widać, mamy nowe, bardzo dobre nazwisko w małym gronie dobrze piszących autorów kryminałów.
Zaczyna się mocno. W zakładzie psychiatrycznym ginie pacjent. Zamknięty, ciemny, neogotycki gmach ze swoimi niedoświetlonymi wnętrzami poraża stęchłymi zapachami, niejasnymi procedurami (tu świadomie unikam oceny, czy w zakładzie psychiatrycznym możliwe jest to czy owo, kryminał to nie literatura faktu, dajmy szansę na stworzenie atmosfery, która pomaga fabule) i grozą. Skoro nikt nie wchodził i nikt nie wychodził, to zabójca jest na oddziale. Zwłaszcza, że po tej pierwszej zbrodni kaskadowo następują kolejne. Jest więc mrocznie, śmierdzi i mamy trupa. A nawet kilka trupów.
Do akcji wkracza podkomisarz Nina Warwiłow, córka czołowego (niegdyś) praskiego śledczego. Obecnie były czołowy zapija smutki i traci pamięć, ale robi notatki, które potem mogą się okazać kluczowe dla wielu niezamkniętych i zamkniętych spraw.
Nina jest rewelacyjna. Modelowa postać kryminału noir. Ma za sobą ciężką przeszłość, ciężką teraźniejszość i pewnie ciężką przyszłość. Ale nauczyła się w swoim trzydziestosiedmioletnim życiu niejednego, więc biada temu, kto jej nadepnie na odcisk. Jest inteligentna, chciałabym ją poznać. Łapie zbiry, wsadza ich za kratki, ale potrafi się rozeźlić, gdy w „hipsterskiej” knajpie wypatrzy jako element dekoracji półki z książkami, które ktoś zwęził (tnąc wpół), aby półka nie zabierała za dużo miejsca. Czekałam, aż wyleje menadżerowi zupę na buty.
Nina musi znaleźć zabójcę z oddziału. Tymczasem sytuacja się komplikuje, trupów przybywa, pojawiają się upiory z przeszłości, a dziwnym trafem również współcześni Ninie okazują się mocno podejrzani. I nagle wiecznie pijany papa śledczy pomaga córce wpaść na rozwiązanie zagadki. To, co pozornie wydawało się przypadkowym zabójstwem, jest w rzeczywistości elementem gry, w którą wplątano kilkanaście osób. Często wbrew ich woli.
Pozostaje jedynie dodać, że mroczny klimat, świetnie skonstruowane postaci i spójna (do końca) fabuła zostały spisane dobrą, wysmakowaną polszczyzną. Dom bez klamek to udana powieść i można ją z czystym sumieniem polecić każdemu, kto szuka nowego nazwiska w polskiej literaturze.
Kryminał noir ma długą tradycję i jest popularnym gatunkiem zarówno wśród debiutantów, jak i pisarzy z dużym dorobkiem. Jego historia liczy już prawie sto lat i obejmuje nazwiska między innymi Raymonda Chandlera, Patricii Highsmith i Henninga Mannkella. Najważniejszym jego wyznacznikiem, oprócz postaci skłóconego z życiem bohatera, jest zrównanie mrocznej fabuły z nie mniej mrocznym, realistycznym opisem rzeczywistości. Praga, neogotycki budynek zakładu dla osób z chorobami psychicznymi, grudzień, zima, mrok i korupcja w policji tworzą mieszankę, która sprawia, że Dom bez klamek staje się modelowym przykładem powieści należącej do tego gatunku.
W wąwozie w Beskidzie Sądeckim pasterz znajduje ciała słynnego podróżnika i jego żony. Do doliny Popradu zostaje ściągnięta komisarz Nina Warwiłow. Nad...
Łemkowskie Boże Narodzenie. Śmierć charyzmatycznej działaczki Kaliny Koryckiej zburzy spokój doliny Brzennej. Tropy rozsiane na zboczu góry poprowadzą...