Recenzja książki: Czerwone dziewczyny. Legenda rodu Akakuchibów

Recenzuje: Kinga Młynarska

Kazuki Sakuraba napisała powieść, która miała stać się swoistym hymnem na cześć niezależności. Autorka chciała przedstawić zmieniającą się pozycję kobiet w japońskim społeczeństwie na tle burzliwych przeobrażeń gospodarczo-historycznych w Kraju Kwitnącej Wiśni. Postawiła przed czytelnikiem kilka pytań, w tym to najważniejsze – o istotę wolności. Ale czy sprostała swoim literackim ambicjom?
 
O legendzie rodu Akakuchibów opowiada przedstawicielka najmłodszego pokolenia – Tōko. Swoją opowieść rozpoczyna od ukazania historii niezwykłej babki. Od urodzenia Manyō była wyjątkowa, wyróżniała się pośród innych. Jako niemowlę została podrzucona do wioski Benimidori przez japońskich Cyganów. Dziewczynka o dużo ciemniejszej karnacji stała się obiektem plotek, zniewag, a dar jasnowidzenia uczynił z niej miejscowe dziwadło. Manyō potrafi zaglądać w przyszłość, a jej wizje spełniają się co do joty. Z jednej strony dziewczyna dostąpiła łaski, z drugiej - jej moc wydaje się prawdziwą klątwą. Bohaterka jest w stanie pomóc w wielu sprawach, ale niektóre widzenia przynoszą tylko cierpienie.

Nieoczekiwanie Manyō zostaje członkinią najznamienitszego rodu właścicieli huty stali, rajskich ludzi. Ich czerwona posiadłość na samym szczycie góry Chūgoku to symbol legendarnego świata. Niepiśmienna kobieta doskonale wypełnia braki w edukacji inteligencją i życiową mądrością. Moc wieszczenia nadal jej nie opuszcza, niemniej kładzie się cieniem na jej dalszym życiu, gdy podczas pierwszego porodu doświadcza przepowiedni życia i śmierci dziecka, które właśnie wydaje na świat. Manyō doskonale wie, że przeznaczenie musi się wypełnić, toteż nie staje mu na drodze, skrzętnie ukrywa jednak proroctwo. Po dziedzicu, Namidzie, rodzi jeszcze troje dzieci, lecz nauczona doświadczeniem odpędza od siebie wróżby. Swoją postawą wyraźnie zaznacza, że przyszłość powinna pozostać w sferze domysłów.

Druga część Czerwonych dziewczyn to przede wszystkim historia Kemari, pierwszej córki Manyō. Dziewczyna od urodzenia była krnąbrną osóbką o własnym zdaniu. To bardzo skryta i zagubiona postać – jako trzynastolatka staje na czele gangu motocyklowego, jednak po tajemniczej śmierci przyjaciółki porzuca niebezpieczne życie na rzecz sztuki. Zostaje najbardziej cenioną w kraju rysowniczką mangi. Kemari, gdy się już w coś angażuje, poświęca się temu w pełni. By ratować rodzinną firmę, musi wyjść za mąż – zgadza się bez pytania, nie zwracając nawet uwagi na to, kim jest jej przyszły mąż. Chce tylko rysować – zatrudnia sobowtóra, który będzie uczestniczył zamiast niej w prawdziwym życiu. Rodzi córkę, ale nawet to nie jest w stanie jej zainteresować.

Ostatnia część przenosi nas do XXI w., do czasu, gdy wychowywana przez Manyō Tōko musi pożegnać swoją babkę. Na chwilę przed śmiercią nestorka rodu zwierza się wnuczce z popełnionego morderstwa. Umiera bez słowa wyjaśnienia. Dziewczyna za wszelką cenę chce rozwikłać tę zagadkę. Sakuraba po przeciętnej środkowej partii swej powieści znów radzi sobie nieco lepiej. Zamyka wszelkie wątki, wspominając wydarzenia z młodości Manyō. Sam motyw śledztwa jest mało przekonujący i jakby wpleciony na siłę (może miał podnieść atrakcyjność fabuły?), ale pojawiają się w związku z nim ciekawe wyjaśnienia epizodów z pierwszej części.

Jest w Czerwonych dziewczynach kilka zgrzytów - ta opowieść raz fascynuje, raz - nuży. Styl jest bardzo zmienny, jedynym pewnym atutem tej prozy są bohaterowie. Poza Manyō, zakładniczką przyszłości ze swojej wizji, wielkie wrażenie robią postacie drugoplanowe – Midori oraz jej brat zmagający się z powojenną traumą, homoseksualny Namida, Momoyo i jej matka, Jednooki. Szkoda, że pisarka nie zgłębia tych kreacji, nie poświęca im więcej miejsca.

Sakuraba znakomicie otwiera powieść w pierwszej części. Mamy tu wszystko, co nie pozwala nam odłożyć tej książki, z realizmem magicznym na czele. Pojawiają się niezwykłe postacie, a każda z nich skrywa wiele tajemnic, poskramianych emocji i pragnień. To także wspaniały wstęp do opowieści o Japonii – w subtelny sposób autorka przybliża kulturę swojego kraju, wybiera charakterystyczne, ale i mniej oczywiste elementy do zbudowania wizerunku ojczyzny. Niestety, na wstępie się kończy. W kolejnych partiach pisarka wyławia z bogatej historii zaledwie kilka strzępków. Skupia się na życiu postaci w okresie prosperity, by później móc skonfrontować je z walką o byt podczas kryzysu przemysłowego. Stopniowo zanikają tradycje, wypierane przez obce mody, w uporządkowany świat starych Japończyków wkracza pełen chaosu i niezdecydowania nowoczesny model życia.

I o ile w historii Manyō mamy do czynienia z opowieścią kompletną i kunsztowną, w której autorka poświęca naprawdę maksimum uwagi wszystkim elementom (np. fascynująco pisze o podziale społecznym, mitach, wierzeniach), o tyle w dalszych częściach wszystko się rozmywa.

Czerwone dziewczyny to uniwersalna opowieść o człowieku. Sakuraba usilnie próbuje przekonywać, że najwyższą wartością jest wolność, ale każda z jej bohaterek jest w jakiś sposób zniewolona – funkcją społeczną, własnymi demonami, pasją. I  co najważniejsze – wszystkie się temu poddają i korzystają z tej „niewoli”, nie podejmując prób wyjścia z narzuconych im (także przez same siebie) ram. To przede wszystkim książka o budowaniu relacji interpersonalnych i braku więzi oraz o ich wpływie na życie kolejnych pokoleń. Powieść japońskiej autorki to także nieustanne miotanie się między śmiercią a odrodzeniem.

Kup książkę Czerwone dziewczyny. Legenda rodu Akakuchibów

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Czerwone dziewczyny. Legenda rodu Akakuchibów
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy