Czarne miasto to dekonstrukcja śląskich mitów i legend, to najnowsza historia jednego ze śląskich miast, twórczo przetworzona i przepuszczona przez wrażliwość Marty Knopik – jednej z najbardziej obiecujących debiutantek ostatnich lat.
Bobrowie nie pochodzą z Czarnego Miasta. Należą do ludności napływowej, są jedymi z wielu osób, które na Śląsk trafiły w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. I wydawało się, że Zdzisiek, Wanda i ich córki – Bianka oraz Belinda znajdą tu lepsze życie, choć może nie jest to najpiękniejsze miasto na świecie. Do czasu. Do Roku Zaćmienia, gdy ziemia zadrżała, kiedy zapadały się kopalniane chodniki, a jeden z wypadków odebrał Wandzie męża. Potem zostało już tylko pół Wandy. I choć kobieta jako-tako funkcjonuje, wymaga opieki, którą sprawuje nad nią i nad dziewczynkami sąsiadka. Czy można żyć w umierającym mieście? Czy siostry Bebe znajdą szczęście w odległym Białym Mieście?
Historia rodziny Bobrów to tylko pierwsza z warstw opowieści Marty Knopik. Na jej marginesie autorka snuje opowieść o jednym ze śląskich miast, w którego historii odbijają się jak w soczewce dzieje całego regionu. Powojenne ożywienie, okres rozkwitu i rabunkowej gospodarki niesie poważne konsekwencje. Brak szacunku dla ziemi sprawia, że z czasem ziemia usuwa się mieszkańcom spod nóg. Zapadają się osiedla i dzielnice, mury kruszeją, a wokół zaczynają powstawać tunele, w których toczy się nowe życie.
To, oczywiście, metafora, próba tworzenia nowej mitologii, w miejsce tej starej, dekonstruowanej, odczytywanej na nowo w świetle Śląska historii najnowszej. Marta Knopik odwołuje się do legend związanych z regionem – od Wzgórza Małgorzatki po opowieści o świętym Jacku. Tak jak na ulicach współczesnych śląskich miast (zwłaszcza tego, które prawa miejskie uzyskało ponad 750 lat temu) przeszłość spotyka się na każdym kroku, tak i w powieści duchy dawnych dziejów są wszechobecne, a czasem i zmarli przechadzają się ulicami, odwiedzając stare kąty. W tym sensie, oczywiście, Czarne Miasto osadzone jest w konwencji realizmu magicznego, ale w świeżym, śląskim wydawniu. Jej podtrzymaniu służy także warstwa językowo-stylistyczna, pełna metafor, obrazowa, nieco niedzisiejsza, w każdym razie – dopracowana w najdrobniejszych szczegółach.
Z pewnością jednak Czarne miasto zauroczy nie tylko mieszkańców czy miłośników Śląska i śląskości. Owszem, odkrywanie tropów lokalnych i regionalnych to dla czytelnika duża przyjemność, nadająca lekturze dodatkowego smaku, ale powieść Marty Knopik sprawdza się znakomicie jako książka – by tak rzec – uniwersalna. Opowiadająca o kobietach i kobiecości – próbujących odnaleźć się po utracie mężczyzn, stale wspierających się nawzajem. O rytuałach końca i pożegnania, o zamykaniu pewnych rozdziałów w życiu, by móc otworzyć zupełnie nowe. O niełatwym losie emigrantów, oderwanych od własnych korzeni, niewidzialnych i wykluczonych we współczesnym świecie, o których los nikt się nie upomina. O niewidocznej na pierwszy rzut oka tkance miasta, której dotknąć mogą tylko wtajemniczeni. O opowiadaniu historii jako porządkowaniu świata i nadawaniu mu sensu, o pamięci, mitach i legendach, których potrzebujemy, by żyć, by dostrzegać piękno w świecie, który nas otacza. Bo pozbawione magii i mitologii Czarne Miasto to po prostu Bytom – miasto uwiecznione przede wszystkim w pewnej grze planszowej. Wiecie, „Jesteś brzydki jak Bytom, cofasz się o trzy pola."
Wszystko to powiedziawszy, dodać należy, że Czarne Miasto to proza dość tradycyjna i bardzo przystępna. Przemycająca mnogość znaczeń pod powierzchnią opowieści o losach zwyczajnej rodziny. Bliżej książce Marty Knopik do prozy małych ojczyzn Huellego, Myśliwskiego, może – Kutza niż do stylistycznych popisów Doroty Masłowskiej, choć autorka jest równie świadoma języka.
Mówiąc krótko: literackie Czarne Miasto zachwyca, choć Czarne Miasto w rzeczywistości przesadnie piękne nie jest. Gorąco polecam.
,,Pani K." to piękna powieść Marty Knopik o zagmatwanych ścieżkach umysłu, które mogą prowadzić na manowce, oraz o poszukiwaniu prawdy o świecie i o sobie...
W Czarnym Mieście trwa Rok Zaćmienia. Jego mieszkańcy, wcześniej niż reszta ludzkości, muszą się zmierzyć z apokalipsą... Schyłek tysiąclecia. Wróżbici...