Losy śląskiej rodziny splecione niczym warkocz z tego, co realne, i z tego, co magiczne, prowadzą do odkrycia tajemnicy sięgającej wiele lat wstecz…
Wanda mieszka samotnie w Czarnym Mieście w ogromnym mieszkaniu pełnym mebli i wspomnień. Jej mąż Zdzisiek zginął w kopalni w Roku Zaćmienia, kiedy to zapadały się kolejne podziemne chodniki, a ludzie szukali schronienia w budowanych naprędce tunelach. W umierającym mieście, wśród duchów przeszłości, zaczyna się toczyć codzienne życie. Wanda nadal nie otrząsnęła się z żałoby, a jej córki, zwane siostrami Bebe, wyemigrowały do Białego Miasta. Jednak wspomnienia i sny nie pozwalają im uwolnić się od tragicznych wydarzeń…
Czarne Miasto jest niczym jeden z bohaterów powieści, którego losy, od narodzin do śmierci, utkane są z legend, fragmentów starych kronik i chaosu sprzętów pozostawionych przez kolejne pokolenia.
„Czarne Miasto wciąga i ugniata bohaterów, pożera ich metaforycznie... To może być debiut literacki sezonu!” – Wojciech Dutka, pisarz.
Wydawnictwo: Lira
Data wydania: 2020-02-19
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 320
Język oryginału: polski
Gdzieś na Śląsku w Czarnym Mieście mieszka małżeństwo z dwiema córkami- Bianką i Belindą. Gdy Zdzisiek ginie w kopalni, Wanda kompletnie traci chęć do życia. Jej córki postanawiają wyjechać do Białego Miasta i tam na nowo ułożyć sobie życie. Wanda zostaje sama w wielkim mieszkaniu pełnym wspomnień i duchów przeszłości.
"Czarne miasto" to książka inna niż wszystkie. To opowieść o rodzinie, o przeżywaniu żałoby po stracie bliskiej osoby a przede wszystkim o miłości i nadziei. Już od samego początku książka intryguje czytelnika. Ciężko jest przyporządkować ją do jednego gatunku, to po proatu piękna i magiczna opowieść, która mnie zachwyciła. Jestem pod ogromnym wrażeniem kunsztu pisarskiego Marty Knopik. To była niezwykła przyjemność dać się oczarować tej powieści. Polecam
„Czarne miasto” to książka, do której długo się przymierzałam. Wielokrotnie widziałam „polecajki” na Instagramie, a – po niezliczonych wpadkach – zrobiłam się w stosunku do nich nieufna. Aż w końcu pomyślałam – „Jeśli będzie nudna, najwyżej rzucę w połowie i już” (choć prawie nigdy tak nie robię). Kupiłam, zaczęłam czytać – i poczułam się zaintrygowana. Z pewnością jest to jedna z najbardziej oryginalnych książek, jakie przeczytałam w tym, roku. Napisana niezwykłym językiem – pełnym metafor, onirycznych wizji, symboli.
Uwagę zwraca okładka – przy dzisiejszym zamiłowaniu wydawców do kolorowych, sielankowych obrazków, tutaj mamy minimalizm, który ma tym bardziej potężny głos. Przyciąga uwagę i na pewno nie przerasta treści. Zaskoczyła mnie ta opowieść.
Czy mi się podobała? Tak, ale jedne części bardziej, inne – mniej. Najbardziej urzekły mnie te z opowieściami o dawnych wierzeniach, przywołujące obrzędy, bóstwa i postacie z mitologii słowiańskiej, a także legendy i podania ludowe. Ale świetny klimat ma również ta część, w której Autorka opisuje wprowadzanie się rodziny do dużego mieszkania – oswajanie przestrzeni, a szczególnie – przedmiotów, obrazów, pamiątek należących do kogoś innego. Podobał mi się też pomysł tuneli ukrytych pod miastem, tajemniczych korytarzy i przejść, a także to, że czytelnik nie jest do końca pewien, czy te korytarze, miejsca i rzeczy istnieją naprawdę, czy też są tylko wizją senną którejś z bohaterek.
Bardzo polubiłam siostry Bebe i ich matkę Wandę – a także tę silną więź, jaka jest pomiędzy nimi. Tragedia – śmierć sióstr Bebe ojca w kopalni – zmienia życia tych trzech kobiet. Matka popada w depresję, jej życie praktycznie się kończy. Nie ma sił, aby normalnie funkcjonować. Poruszyła mnie wizja „klubu” wdów – wspólnoty kobiet połączonych żałobą po mężach – górnikach. Śląskie kobiety to niezwykła społeczność, a szczególnym zjawiskiem jest pani Genowefa – sąsiadka Wandy. Trochę wróżka, trochę zielarka, niczym starosłowiańska wiedźma leczy, doradza, odczynia uroki… A przy tym zna takie opowieści, że można ich słuchać godzinami! No i ta jej księga…
Pełnoprawnym bohaterem książki jest tytułowe Czarne Miasto – ono żyje, czuje, ma swój charakter, tajemnice, emocje. Przeciwstawione mu jest Białe Miasto – choć i w nim można znaleźć zakątki, w których czas wydaje się zatrzymać. Na pewno warto zajrzeć do tych miast, poznać je, przejść się ich ulicami wraz z bohaterkami.
Wzruszyło mnie zakończenie – piękna wizja, wielkie brawa dla Autorki za ten subtelny pomysł.
Komu ta powieść może się spodobać? Komuś, kto lubi oniryczne opisy, senny nastrój, tajemnice, symbole i niedopowiedzenia. Jeśli szukacie linearnej, prostej opowieści z wyraźnie zarysowaną fabuła, to możecie poczuć się zagubieni. A jednak uważam, że warto sięgnąć po tę książkę i zanurzyć się w tym niezwykłym świecie. Jest taka… inna. Oryginalna.
Podsumowując: bardzo udany debiut, który zasługuje na uwagę. Będę czekać na kolejną książkę tej autorki.
Gdy zapoznaję, się z po raz pierwszy z twórczością debiutującej autorki to staram dostrzegać w niej to, że potrafi zrelacjonować swoją wizję występującą u bohaterów, że będę chciała dalej podążać i obserwować świat, w którym oni dalej żyją, realizując się w podążaniu za spełnianiem marzeń bądź też nie.
Powieść autorstwa Pani Marty Knopik pt. '' Czarne miasto'' zauroczyła mnie tym, że opisana w niej treść oparta jest nie tylko na wspomnieniach, lecz również w otaczającej nas współczesnej rzeczywistości.
Początkowo, gdy rozpoczęłam, czytać tę powieść to odnosiłam takie wrażenie, że występuje tutaj zbyt duża liczba opisanych nostalgicznych chwil, które nie do końca pasują, jako całościowe tło w obrazie przedstawianych sytuacji.
Wanda Bóbr główna bohaterka tej powieści na samym początku sprawia wrażenie osoby takiej obcej, smutnej, samotnej. Lubi czytać książki. Towarzyszy jej piesek imieniem Czarny.
Podobają mi się szczególnie opisane spotkania na spacerach z pieskami Wandy Bóbr głównej bohaterki z sąsiadką Kazią, którą polubiłam, gdyż jest taka nowoczesna, ceni sobie kuchnię polską i nie są dla niej obce przepisy, a chciałaby je wykonać.
Z każdym czytanym rozdziałem poznajemy, jakie to tajemnice są ukrywane przez Wandę, czy potrafi się ona odnaleźć w rzeczywistym świecie po śmierci męża oraz, czy jej córki zwanymi siostrami Bebe potrafią pomóc mamie otrząsnąć się z tragedii, która ją spotkała.
Podsumowując uważam, że zastosowane przez autorkę metafory wyjątkowo pasują w tej powieści do występujących bohaterów.
Występujące w tej powieści dialogi zostały trafnie przedstawione a, dzięki którym mogłam poznawać bliżej bohaterów oraz ich prawdziwe myśli.
Powieść ta składa się z barwnie opisanych językowo 15 rozdziałów.
Dodatkowym elementem w tej powieści stanowi dobór trafnie dobranej okładki nawiązującej do głównego tematu, a szczególnie odcieni jego kolorów.
Moje pierwsze spotkanie autorskie z twórczością Pani Marty Knopik uważam za udane.
Wydawnictwu Lira dziękuje za podarowanie mi do zrecenzowania egzemplarza powieści autorstwa Pani Marty Knopik pt. '' Czarne miasto''.
Polecam przeczytać tę powieść.
Bardzo ciekawa i interesująca książka. Opowiada o losach rodziny. Wanda i Zdzisiek zamieniają się z Panią Leokadią na mieszkania. Mieszkanie jest duże i bardzo zagracone. Ich córki Belinda i Bianka, czyli siostry Bebe, uwielbiają po nim baraszkować. W Roku Zaćmienia Zdzisiek ginie w kopalni, a Wanda zapada w żałobny letarg. Dziewczynkami opiekuje się Pani Genowefa.
Polecam.
Choć momentami ta książka była naprawdę ciekawa, to niestety podczas czytania się strasznie męczyłam. Nie porwała mnie ta opowieść.
„Czarne Miasto” to debiut literacki Marty Knopik. Na pierwszy rzut oka książka wyróżnia się piękną, minimalistyczną okładką i wydaniem w twardej oprawie. Środek jednak jest równie wart uwagi. To opowieść z pogranicza literatury pięknej, baśni i fantastyki. Tu świat realny przeplata się z tym magicznym, tym symbolicznym, pełnym warstw i ukrytych znaczeń. Mam wrażenie, że po pierwszej lekturze nie odkryłam nawet połowy tego, co ta książka sobą niesie. Pozornie jest to zbiór opowieści z różnych okresów funkcjonowania Czarnego Miasta. Są tu opowieści ‘dawno, dawno temu’, są tak jakby bajki i te bardziej współczesne, pasujące do aktualnych czasów historie. Im więcej o książce myślę tym więcej znaczeń i tematów, które porusza, do mnie przychodzi. Dużo znajdziemy tu o naszym aktualnym życiu, o pogoni za karierą, za ładnym życiem. Te jednak niezmiennie wiąże się z problemami, różnicami w społeczeństwie, podziale klasowym i chorobami cywilizacyjnymi jak np. depresja. Wiele jest o życiu dawnym, o tym, co wtedy było ważne. To kontrast pomiędzy Czarnym Miastem a Miastem Białym. W historiach znajdziemy też sporo ciekawych myśli o emocjach trudnych, takich jak samotność, tęsknota, żałoba. Mam też wrażenie, że ten tytuł to dopiero początek historii, a i zapowiedź na okładce, mówiąca że jest to pierwszy tom opowieści o Czarnym Mieście, mnie w tym odczuciu utwierdza. Na pewno jest to lektura dla tych, którzy lubią powieści nieoczywiste, niosące wiele znaczeń, warte uwagi i zastanowienia. Ja na pewno sięgnę po tom drugi, a i może skuszę się na ponowną lekturę pierwszego.
Niestety, nie wytrwałam. Tzn wytrwałam do 180 strony i poczułam, że jak w tym momencie nią nie rzucę w kąt to chyba się wścieknę.
Nie potrafię opisać emocji, bo są bardzo skrajne. Chwilami czytałam z zainteresowaniem, ale chwilami zastanawiałam sie co autoka miała na myśli.
Fantastyczny, bajkowy wizerunek miasteczka śląskiego kompletnie mi nie podszedł. Obraz rozpadajacych się kamienic i budynków skojarzył mi się z Powstaniem Warszawskim i zrujnowaną stolicą. Czytając częściej się nudziłam niż byłam zainteresowana, pomyslałam sobie- szkoda mojego czasu.
Jako debiut nie oceniam książki źle. Świetnie jest napisana , lecz kompletnie nie rozumiem zamysłu autorki. Może po prostu jestem na nią za głupia? :)
Sięgnęłam po nią dzięki dobrym opiniom. Miała być fenomenalna. I cóż, nie była. Nie była nawet dobra. Właściwie jedyny plus to to, że jest cienka. Ani nie wciągnęła mnie fabuła ani nie zachwyciły mnie przedstawione historie. Tego czytać się nie da.
W Czarnym Mieście trwa Rok Zaćmienia. Jego mieszkańcy, wcześniej niż reszta ludzkości, muszą się zmierzyć z apokalipsą... Schyłek tysiąclecia. Wróżbici...
,,Pani K." to piękna powieść Marty Knopik o zagmatwanych ścieżkach umysłu, które mogą prowadzić na manowce, oraz o poszukiwaniu prawdy o świecie i o sobie...